15

18 4 0
                                    

Lisa

Był środek nocy, a ja dalej nie mogłam zmrużyć oka. Czułam jakąś... Pustkę w środku. Zaczęłam się zastanawiać, co jest powodem moich uczuć. Nagle wszystko znowu staje mi przed oczami. Pamiętna noc, kiedy to się stało. Chociaż zdarzyło się to tyle lat temu, nadal wszystko pamiętam, jakby było wczoraj.

***
Mama właśnie położyła mnie i Leah do łóżek. Nie mogłam zasnąć, ponieważ na dworze szalała burza. Waliły pioruny a deszcz lał się strumieniami. Za to moja siostra spała za nas obie. Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi wejściowych. Zaciekawiona zbiegłam na dół. Moim oczom ukazał się straszny widok. Moja kuzynka Samara, córka siostry taty, stała cała zapłakana w holu. Jej ubrania były całewe krwi. Moja mama przytulała Sam i głaskała ją po głowie, a tata z wściekłością wpatrywał się w ciemność. Po chwili dostrzegli mnie. Mieszkaliśmy w dosyć dużym domu, więc zawsze było kilka wolnych pokoi. Mama poszła zająć się Samarą, a tata położył mnie. Byłam oszołomiona. Dlaczego moja kuzynka tak wygląda? Co soę stało z jej rodzicami? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi...
***

Teraz już dobrze wiem, co stało się tatmej nocy. Morderstwo. Rodzice Samary nie żyją. A teraz mija dokładnie 9 lat od ich śmierci.
Zaczęłam cicho chipać. Potem łzy ciekły już ciurkiem, a ja nic nie mogłam na to poradzić. Po chwili wyłam na cały regulator. O dziwo obudziłam tylko Anikę, pewnie dlatego, że płakałam w poduszkę, a ona ma łóżko najbliżej. Nie pytała o nic. Ja nic nie mówiłam. Po prostu podeszła i mnie przytuliła.

Nie poszłam na lekcje. Poprosiłam dziewczyny, żeby powiedziały, że jestem chora. To nie do końca kłamstwo. Naprawdę słabo się czuję. Zobaczenie czegoś takiego to spory cios dla dwulatki... Co roku to samo. Znowu nie dałam rady wstać z łóżka.
Kiedy inni czarodzieje mieli lekcje ja myślałam. Nad moją wizją... Nad Mattem... Tym morderstwem sprzed lat... Ogólnie nad wszystkim. Po południu mije przyjaciółki siedziały w pokoju wspólnym a mnie odwiedził Matt. Zaskoczyła mnie ta wizyta, nie powiem, że nie.
- Wszystko dobrze? - spytał z zatroskaną miną.
- Nie. - odparłam krótko.
- Co się dzieje?
- Po prostu... Wszystkie wspomnienia do mnie wracają w ten dzień.
- Jakie wspomnienia?
- Kiedy byłam mała... Rodziców Samary... Zabito. A ja widziałam ją tej nocy, całą we krwi. Tylko proszę, nie mów nikomu tego co ci opowiedziałam. Mówię to, bo ci ufam.
- Też ci ufam, Lisa. - uśmiechnął się lekko-masz ochotę na czekoladowe żaby.
Muszę przyznać, poprwił mi humor. Siedzieliśmy tak długo, aż w końcu Matt pożegnał się słowami:
- Do zobaczenia, Lisku.
- Lisku? - parsknęłam śmiechem.
- No wiesz-Lisa - Lisek. Czysta logika.
- Hah. Idź już, bo zagadasz mnie na śmierć. - zaśmiałam się.
Przytulił mnie, uśmiechnął się i wyszedł.
Dziewczyny przyniosły mi stos lekcji do przepisania. Juhu. Kochany Hogwart.
Wieczorem, gdy kładłam się spać, stwierdziłam, iż ten dzień był odrobinę mniej koszmarny niż zwykle. Odrobinę.

Miałam sen. Widziałam mamę grającą w quidditcha i tatę dopingującego ją. Ale po chwili wszystko zalała krew... Nie!

Obudziłam się zlana potem. Znowu. Oczywiście, do świtu bałam się zasnąć.

Wizards of Hogwart | Malfoy [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz