9

25 6 0
                                    

Leah

Tyle wydarzyło się w tym tygodniu. Cieszę się, że już jutro sobota.

Takie mini podsumowanie tego, co niedawno miało miejsce. We wtorek pierwszą lekcją były eliksiry. Po siedmiu dniach nauki mogę stwierdzić, że to moje ulubione zajęcie. Przez zeszłe wakacje czytałam trochę książek o tej tematyce, więc szło mi nieźle. Postanowiłyśmy z Simonem zrobić Ronaldowi malutkiego psikusa. Podłożyłam łzę centaura do butelki z łzami jednorożca, przez co nie mógł zauważyć, że coś jest nie tak. Wiedziałam, że jeśli przedawkujesz ten składnik, choćby o kropelkę, cały wywar wybuchnie. Tak też było w przypadku Sronalda. No, ale cóż mogę powiedzieć. Wiem, że to było BARDZO wredne, lecz należało mu się za to, co zrobił wczoraj, ale nie chcę o tym mówić. Gryffindorowi zabrano 20 punktów, a mi udało się wywalczyć 15 dla Slytherinu.

Reszta dnia i w sumie całego tygodnia minęła dość zwyczajnie.

Bardzo cieszyłam się z soboty, myślałam, że w końcu sobie odpocznę, ale mieliśmy napisać pracę na conajmniej 2 strony. Reszta pewnie już to zrobiła albo odstawiła to na ostatni dzień. Ja sama chciałam to zrobić jak najwcześniej, ale było dużo zachodu z gazetką. Dyrektor wyraził zgodę na pisanie jej przeze mnie, ale teraz musiałam znaleźć jakiś temat. Pomyślałam, że napiszę o Quidditchu, w końcu za kilka tygodni zaczną się rozgrywki. Miałam plan, by pogadać z Lisą, ale jednak lekcje są jak narazie najważniejsze, więc musiałam się nimi zająć najpierw. Doznałam weny twórczej i rozpisałam się na 4 strony. Przeczytałam moje wypracowanie, stwierdziłam, że było warto.

Wybrałam się do pokoju wspólnego, gdzie przesiadywała Samara. Ktoś zaczął dobijać się do "drzwi", ale myślałyśmy, że to nie do nas. Okazało się, że była to moja siostra. Obwieściła nam, że święta spędzi u Matta, którego kojarzyłam ze wzroku i powiedziała, jakiego wydarzenia była świadkiem. To co się stało było okropne i nie powinno mieć miejsca w Hogwarcie.

Trochę później postanowiłam wybrać się do Simona. Zauważyłam go, gdy rozmawiał z Fred'em i George'em Weasleyami. Opowiedziałam mu, że Lisa widziała jak Ron Weasley znęca się nad inną uczennicą.

- Nie martw się - powiedział - Fred i George nie są tacy. Ron z resztą też nie. Może i potrafi być irytujący, ale uwierz mi, Weasleyowie to dobrzy ludzie.
- Co prawda wyglądają na sympatycznych, to muszę przyznać.
- A tak w ogóle, słyszałem, że święta masz spędzić w Hogwarcie, ale może wolałabyś u mnie? Moja mama ucieszyłaby się, że mam przyjaciół, bo ciągle w to wątpi.
- Chętnie - uśmiechnęłam się. - Skoro nie sprawię wam problemu, to czemu by nie.

Po tej rozmowie miałam zamiar wrócić do dormitorium, ale po drodze spotkałam Chandlera, który wyglądał na strapionego.
- Halo, stało się coś? - zapytałam.
- Eee, nie nic - jego twarz jeszcze bardziej posępniała.
- Ja jednak widzę, że coś się stało, mi możesz powiedzieć.
- Uh, no dobrze - rzekł. - Neville i jego banda znaleźli sobie nowego kozła ofiarnego, którym, no.....tak jakby jestem ja. Wczoraj zabrali mi moją miotłę i mówili, że ją połamią. Nie przejąłem się tym za bardzo, bo w końcu do niczego nie doszło. Ale dziś wepchnął mnie w błoto i zaczął robić mi zdjęcia. Dodał, że jutro cała szkoła będzie się ze mnie śmiać.
- To straszne! Czemu na nich nie doniosłeś?
- Nie chcę taki być. Wtedy nie tylko oni będą się ze mnie nabijać, ale wszyscy pierwszoroczni, bo Neville ma w swojej paczce największego plotkarza.
- Dobra, załatwię to.
- Co?! Nie możesz! Będą się śmiać, że musi mnie dziewczyna bronić. Proszę cię nie rób tego.
- Jak myślisz, z kogo by się bardziej nabijali. Z ciebie, którego obroniła dziewczyna, czy z Neville'a, który oberwał od dziewczyny?
- No...
- Właśnie. Więc się nie przejmuj.

Byłam bardzo zdenerwowana. Wiedziałam, że zanim pójdę do naszego bad boya muszę trochę ochłonąć. Zdawałam sobie sprawę, co grozi za używanie zaklęć, a wiedziałam, że z moim szczęściem od razu zostanę przyłapana. Postanowiłam załatwić to w inny sposób.

Wizards of Hogwart | Malfoy [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz