27

12 3 0
                                    

Samara

Właśnie szłam z Peterem na trening Latania Lisy, od czasu do czasu śmiejąc się z histori chłopaka, które usłyszał na pierwszym roku Mugoloznawstwa:

- No i podobno dzieci mugoli zaczynają naukę w szkołach już od 7 roku życia... I jeszcze...!!! - mówił dalej rozemocjonowany chłopak, od czasu do czasu się zacinając i gubiąc w słowach. Szłam dalej za nim, analizując każde jego słowo, zbliżając się do wyjścia ze szkoły.

- Peter uważaj scho...dy - nie zdążyłam dokończyć ,gdy nagle Peter potknął się o włsne nogi i runął jak długi ze stosunkowo niedługich schodów.

- Wrr... to wszystko wina mugoli - powiedział chłopak z miną jakby zjadł cytrynę, tym razem już z uwagą patrząc pod nogi i wchodząc tym samym na trybuny, siadając w pierwszym rzędzie. Po jakimś czasie krukoni wlecieli na boisko i zaczeli trening grając i słuchając przeróżnych poleceń kapitana Marcusa Flinta.

*Brrr...ale zimno, mogłam się cieplej ubrać* - pomyślałam

- Samara weź moją kurtkę, będzie Ci zimno i sie jeszcze przęziebisz - powiedział Peter nakładając mi ramiona swoją kurtkę.
Gdy wdawałam się z chłopakiem w kolejną dyskusje, tym razem na temat które słodycze z Miodowego Królestwa są lepsze (ja twierdziłam że wężowe żelki, on natomiast był fanem czekolady z owocami oraz czekoladowych żab)

- Żelki rządzą, a ty sie nie znasz - fuknełam z powstrzymywanym śmiechem w jego stronę.

- No napewno... A wie....
Nagle. Ból. Ciemność. Krzyk. Wszystko jak przez mgłę ...

*kilka godzin później*

- Zależy Ci na niej? - usłyszałam damski głos, do którego potem doszedł kolejny.

- Yhym... - usłyszałam, tym razem męski głos. Zaraz. Chwila. Gdzie ja jestem? - zapytałam sama siebie próbując się ruszyć z miejsca, zastanawiając się co się mogło stać. Po kilku nieskutecznych próbach zauważyłam... W sumie nic. Wiem tylko, że przed oczami mam czarny obraz i nie mogę się ruszać.

- Co się dokładnie stało? - usłyszałam po chwili ciszy, do której dołączył trzeci głos.

- Dostała tłuczkiem w głowę, od Kayety Shit, na treningu Ravenclaw.

- To nie wygląda groźnie, powinna się niedługo wybudzić. Miejmy taką nadzieję.

Nagle piekielny ból przeszył moją czaszkę. Znowu ciemność. I sen...?

*PIĄTEK *

*Muszę już wstawać* pomyślałam i otworzyłam oczy, jednak natychmiast oślepił mnie rażący kolor bieli, lecz po kilku sekundach przyzwyczaiłam się do tego widoku sali szpitalnej. Zaraz, zaraz... Sali szpitalnej?! Co się stało? Jedyne co pamiętam, to jak rozmawiałam z Peterem na treningu i tak poprostu ból i ciemność...

- Na Merlina, drogie dziecko nareszcie się wybudziłaś, już myślałam że to coś poważniejszego! Powiedz mi, jak się czujesz? - zapytała z troską pani Pomfrey podając mi jakiś płyn, który natychmiastowo wypiłam.

- W sumie to czuję się świetnie. Co się właściwie stało, trochę mało pamiętam? - zapytałam

- Z tego co wiem, byłaś na trybunach oglądając trening drużyny domu Ravenclaw i dostałaś tłuczkiem w głowę. Potem dostałaś lekkich drgawek i trochę
zbladłaś ale to nic poważnego - odparła kobieta

- Myśle że dzisiaj już możesz uczestniczyć w lekcjach jeśli nie chcesz poprosze o zwolnienie Cię u profesora Snape'a? - zapytała

- Nie, nie musi pani. Myślę, że mogę już uczestniczyć w lekcjach - stwierdziłam wstając z łóżka

- To zmykaj jeszcze spać moja droga, jest dopiero 5 rano! - powiedziała pani Pomfrey żegnając się ze mną i wyganiając dormitorium.
Kiedy byłam przed drzwiami do pokoju wspólnego ślizgonów szepnełam hasło "Czysta Krew", pospiesznym krokiem weszłam po cichu do dormitorium starając się nie obudzić współlokatorek. Ale oczywiście Królowa Stylu i Gracji Samara Glory musiała się wywalić już na samym progu.

- AAAA! - usłyszałam krzyk dziewczyn, podnosząc się tym samym z podłogi i zapalając światło.

- Spokojnie to tylko ja, Samara - powiedziałam patrząc na zarówno zdziwione, jak i zaspane twarze dziewczyn.

- SAMARA! - podbiegły do mnie dziewczyny przytulając mnie.

- Dobra, dobra ja też was kocham ale cichoo. Nie chce mieć szlabanu u Snape'a - powiedzialam chihotając.
Po kilku minutach rozmów dziewczyny poszły dalej spać. Ja jeszcze poszłam pod prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać chociaż na te kilka godzin.

*7 rano*

Wstałam jako druga z naszej czwórki, czekając z ubraniami na łazienkę, którą obecnie oblegała Leah. Jak ją kocham całym sercem i flakami to w takich chwilach jak ta jej nienawidzę.

- Leahh.. Leahhhhh.. Babo... - zaczełam wołać już lekko podenerwowana, siedzeniem Leah w łazience. Przebrałam się szybko za kotarą w łóżku jak reszta dziewczyn i poszłam na śniadanie na którym spotkałam Petera. Po któtkich pogadankach o naszej nienawiści do Minerwy Mam W Dupie Kija, Peter stwierdził, że musi już iść na lekcje.

- To paa. Zresztą sama musze iść na transmutacje z Minerwą Przemądrzalską... - powiedziałam i udałam się pod sale.
Na poprzednich 4 lekcjach nie działo sie nic ciekawego aż wreszcie nadeszła pora na zielarstwo które mieliśmy oczywiście z kim? Gryfoni...

- Już mi się chce rzygać normalnie od samego patrzenia na nich - stwierdziłstwierdził Draco obok którego siedziałam.

Patrzcie jaki słodziak! - powiedział Draco miziając mandragore w okolicach buzi która chwile potem ugryzła go w palec na co wszyscy zaczeli się po cichu śmiać. Potem już nic się nie działo. Oprócz tego że Longbottom źle założył nauszniki i zemdlał. Pamiętaj Samara zapisać do Dziennika Z Przypałami. Potem była kolacja na której nic sie specjalnie nie wydarzyło. Po kolacji poszłam do dormitorium i po któtkich pogadankach z dziewczynami i odprawieniu wieczornej toalety poszłam spać myśląc o tym co było i co będzie w ciągu następnych dni.

Wizards of Hogwart | Malfoy [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz