20

11 4 0
                                    

Samara

Była sobota, czyli ten wyjątkowy dzień, wyczekiwany przez wszystkich uczniów Hogwartu! A właściwie to zaledwie kilku,
którzy zostali na święta w Hogwarcie - pomyślałam idąc do łazienki, zabierając za sobą jakąś ciepłą bluzę i spodnie.

Posmutniałam trochę na wiadomość, że nie spędzę tych świąt z Lisą oraz Leah...
Ale przynajmniej będzie Peter! - na tą myśl uśmiechnęłam się jakbym zjadła 2 kilo kleju.

Prezenty dla dziewczyn (oraz Petera i Draco) kupiłam kiedyś w sobotę, po lekcjach. Postanowiłam, że Lisie podaruję kubek, zestaw jej ulubionych herbat, album z naszymi zdjęciami oraz kilka słodyczy z Miodowego Królestwa.

Postanowiłam też, że Leah dostanie książkę do Quidditcha dla początkujących, (jestem pewna, że się na mnie wydrze, czemu nie dla zaawansowanych) 3 czekolady z Miodowego Królestwa i książkę z (jak jej autor określa) której można dowiedzieć się jakie zaklęcia są najciekawsze/najdziwniejsze oraz ich zastosowania. Coś takiego. Mniejsza z tym.

Po tym rozmyślaniu o prezentach i innych pierdołach udałam się na śniadanie, które podczas Przewy Świątecznej trwało wyjątkowo do 12. Można było dłużej pospać mmmm.. cudownie - stwierdziłam wchodząc do Wielkiej Sali, tym samym idąc do stołu dla Ślizgonów.

Gdy weszłam do sali od razu zauważył mnie Peter oraz Draco, którzy rozmawiali ze sobą, jakby znali się od najmłodszego...
Hmm...dziwne. Dodatkowo zdziwiło mnie to, że Draco został na święta - postanowiłam że dopytam się o ich znajomość. Wiem, że to nie moja sprawa i nie powinnam się wtrącać, ale ciekawiło mnie to.

- Hej Peter - powiedziałam przytulając chłopaka.
- Cześć Draco - odpowiedziałam ślizgonowi.
- No hej Samcia! - odparli chórem na co parsknęłam śmiechem.
- W ogóle słuchaj mnie Sami,  mam niusa! - powiedział ze wzrokiem prawdziwej plotkary.
- No dawaj laska - powiedziałam z tym samym wzrokiem dziwnie przy tym gestykulując.

- HA HA HA HA! - Draco już nie wytrzymał i spadł z ławki na co Severus Snape niewidoczne się uśmiechnął! Trzeba to gdzieś zapisać i to koniecznie!
- Ostatnio jak byłem w mugolskim świecie, bo ojciec coś tam chciał.. Nieważne! To przechodziliśmy obok jakiegoś sklepu, podejrzewam, że z jakimiś płytami, książkami coś takiego i.. Zauważyłem, że na okładce jednej z tych kaset, czy czegoś jest taki blond miś z zielonymi oczami! Co prawda ty masz niebieskie, ale to nieważne! Zgadnij jak się nazywał - odparł nabuzowany emocjami i nadwyraz podekscytowany.
- No jak? - zapytałam trochę śmiejąc się z zachowania chłopaka.
- SAMI! - krzyknął.
- NO CO TY?! - krzyknęłam
- Zejdę.. zejdę.. lekarza.. Hahaha.. Haha.. HAHAHAHA!! - Draco tak się śmiał, że teraz Snape nie uśmiechnął się do niego tylko zgromił go nieprzyjaznym spojrzeniem mówiącym "Nienawidzę was wszystkich".

Po tym jak uspokoiliśmy dałna naszego jedynego spytałam chłopaków o sprawę dręczącą mnie odkąd weszłam do sali.

- Ej Peter, Draco? Skąd wy się właściwie znacie? - zapytałam, a oni spojrzeli po sobie dziwnym wzrokiem.
- Jesteśmy braćmi  - odparli razem.
- Co?.. Jak..? Przecież tyle się od siebie różnicie. Peter ma brązowe włosy pochodzące pod czerń i czekoladowe oczy.. A ty Draco masz platynowe włosy i stalowo szare oczy.. - powiedziałam zarówno zdziwiona jak i zmieszana.
- Wytłumaczę ci wszystko po kolacji świątecznej - odpowiedział Peter. - A teraz czas na PREZENTY!! - powiedział z uśmiechem na twarzy wybiegając z Wielkiej Sali z rękami w górze.
- Wiesz co, Sami? - zagadnął Draco. - Nie mogę uwierzyć, że ten Dzban jest ode mnie starszy - odparł w drodze do Pokoju Wspólnego.

Kiedy już doszliśmy zastałam Petera odpakowywującego prezent ode mnie.
Postanowiłam, że kupię dla niego ciepłą, czarną bluzę z kapturem z białym napisem KING, oraz płytę jego (jak i zarazem mojego) ulubionego zespołu MAGICZNE SMOKI*
- AAAA!! Dziękuję Samcia! - krzyknął radośnie przytulając mnie.
Spojrzałam na Draco który zabrał się na odpakowywanie prezentu ode mnie.

Stwierdziłam, że podaruję chłopakowi świąteczny sweter z reniferem, OGROMNYYY kubek na kakałko oraz kilogram jego ulubionego kakałka.
Ja naprawdę zbankrutuje po tych świętach - pomyślałam zabierając się za odpakowywanie prezentu obdzierając go
tym samym z ładnego błękitnego papieru.
Trochę mi to zajęło zważając na to, że prezent sięgał mi do połowy klatki piersiowej.

- Peter, co ty żeś mi kupił! - powiedziałam z uśmiechem na twarzy patrząc to na etykietę prezentu, to na chłopaka .
- Zobaczysz! - powiedział podekscytowany.
Kiedy już uporałam się z opakowaniem zobaczyłam ogromną maskotkę czarnego wilka.
- Jejuu dziękuję - powiedziałam przytulając chłopaka dziękując mu jeszcze raz za prezent.
- W sumie podziękowania należą się też Draconowi - stwierdził chłopak.
- AAAA to już wiadomo skąd wiedziałeś co mi kupić - popatrzyłam na Dracona,  który szczerzył się jak głupi do sera

*6 godzin później*

Była już godzina 16, a ja zwróciwszy uwagę na to, że kolacja świąteczna w Hogwarcie odbywa się w tym roku o godzinie 17 postanowiłam ubrać się. Mój strój składał się z czarnych spodni dżinsowych, białej bluzki oraz białej koszuli z rękawami do łokci. Nie zakładałam żadnych wisiorków, spódnic ani też nie związywałam włosów. Czemu? Bądźmy szczerzy.. Nienawidzę tego! Po prostu nie!

*po jakimś czasie, ok. 16:50*

Weszłam do Wielkiej Sali, która była pięknie udekorowana, a cztery choinki reprezentujące 4 domy Hogwartu stały w różnych kątach sali. Zamiast 4 stołów (plus jednego nauczycielskiego) na środku sali stał 1 stół doskonale mieszczący wszystkich, którzy zostali na święta w Hogwarcie.

Usiadłam obok Draco po prawej stronie stołu, naprzeciwko mnie siedział Peter, a inne miejsca zajmowali uczniowie oraz nauczyciele.

- Niech zacznie się.. BIESIADA!! - wykrzyknął do nas radośnie Dumbledore.

Nałożyłam sobie na talerz 2 kawałki indyka jakąś sałatkę i zaczęłam zajadać patrząc po stole i osobach przy nim siedzących. Jedni otwierali mini niespodzianki, w których znajdowały się najróżniejsze rzeczy, od jakiś pierdół potrzebnych do czarowania do nawet jakiśch małych zwierząt! Prawie zeszłam ze śmiechu kiedy zobaczyłam, że profesor Dumbledore wciska na głowę Minerwy McGonagall dmuchany kapelusz świąteczny śmiejąc się przy tym. Nawet Snape się zaśmiał! A to rzadkość!
- Myślę.. - odparła nauczycielka
- Że Severusowi taki kapelusz sprawi dużo radości - uśmiechając się z przekąsem oraz wstrzymywanym śmiechem do nauczyciela elikirów. Zanim Snape zaczął protestować na ten temat już miał na głowie dmuchany kapelusz

- Koniec uczty!! - ogłosił po kilku godzinach dyrektor. Pobiegłam uprzednio żegnając się z przyjaciółmi. Umyłam się i poszłam spać myśłąc, że szkoła jednak nie jest taka zła.. Lecz nie wiedziałam, że ta sielanka nie może trwać wiecznie.. Nie wiedziałam też, że moje życie nie będzie takie kolorowe...

Wizards of Hogwart | Malfoy [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz