Lisa
Nadeszła sobota. Zapowiadał się dosyć przyjemny dzień, Samara wczoraj się ocknęła i zdeterminowana, niczym Katy zarywająca do Malfoya, chodzi już na lekcje. A propòs Katy i Draco, ona cały czas do niego podbija, a on raczej nie wydaje się zainteresowany. Dużo więcej uwagi poświęca Leah...Dzisiaj miałam zobaczyć się z Mattem. Umówiliśmy się na korytarzu, prowadzącym do dormitorium ślizgonów, gdyż jeszcze nie wiedzieliśmy, gdzie chcemy iść.
Meh. Przydałoby się wstać z łóżka. Katy okupowała łazienkę, a reszta dziewczyn już wyszła. Anika powiedziała, że po południu będzie się widzieć z Candy i że mogę przyjść. Polubiłam tą puchonkę, chociaż czasami zdawała mi się nieco zbyt poważnie podcgodząca do wszystkiego. Czasem trzeba odpuścić sobie naukę i siedzenie nad książkami i po prostu cieszyć się życiem.Kiedy Panna Plastik z kilogramem tapety na twarzy, którą swoją drogą nakładała chyba wałkiem do malowania ścian, opuściła, zalatującą teraz landrynkowymi perfumami łazienkę, stwierdziłam, iż pora się ogarnąć. Szybko uczesałam włosy, umyłam twarz, potem ubrałam codzienne ciuchy i wyszłam na śniadanie.
-Posłuchajcie dziewczyny, słyszałam, że podobno Kayeta Shit ma zostać zawieszona!-szeptała z entuzjazmem Cho Chang.
-Zawieszona??? Niby za co? - zapytała jedna z Krukonek.
-Moja kuzynka oberwała od niej tłuczkiem na ostatnim treningu quidditcha-powiedziałam ze spokojem.
-Haha... I my mamy niby uwierzyć, że to była wina Kayety? - Katy kpiąco uniosła brew- Moim zdaniem to Samara chciała zwórcić na siebie uwagę i specjalnie podstawiła się pod ten tłuczek.
Jestem typem człowieka, który śmiertelne wkurzenie okazuje, zachowując się zimno, oschle i bez emocji. Mam w dupie co ludzie o mnie myślą i nie przejmuję się, gdy ktoś mnie obraża, ale mówić w ten sposób o osobach, na których mi zależy to przesada. Podeszłam do tej pustej lafiryndy Katy, którą starałam się najpierw polubić, potem tolerować, co oczywiście nie wyszło i wydzedziłam przez zęby:
-Samra nie jest taką plastikówą jak ty i nie potrzebuje oberwać tłuczkiem, żeby ludzie dostrzegli jej zajebistość. Jeżeli jeszcze raz powiesz coś takiego o Sam, mojej siostrze, albo kimkolwiek innym na kim mi zależy, dostaniesz w ryj. Zrozumiano?
Katy chyba zatkało, bo wpatrywała się we mnie z rozdziawioną gębą i wytrzeszczając gały. Tymczasem Anika wstała, wzięła mnie za rękę i wyprowadziła z sali.-Wszystko ok? - zapytała po wyjściu.
-Teraz już tak. Dzięki. Po prostu wnerwia mnie taki typ człowieka, który nic nie wie, ale i tak będzie ględził. A jeszcze jeżeli ta osoba nosi tipsy oraz doczepiane włosy, a w dodatku zachowuje się, jakby była pępkiem świata, chociaż jest nudna jak mugolskie lektury szkolne, to puszczają mi nerwy i dzieje się to, co właśnie widziałaś.
-Właśnie trochę mnie to zdziwiło, bo wydajesz się mega spokojna, a ty takie RYP i zmieniasz się w wilczycę.
Uśmiechnęłam się. Kocham wilki. Postanowiłyśmy nie wracać na stołówkę i razem ruszyłyśmy w stronę pokoju. Rozstałyśmy przed wejściem, gdyż ja miałam spotkać się z pewnym błękitnookim ślizgonem.Kiedy skręciłam za kolejny róg moim oczom ukazał się Ron Weasley. Uśmiechnął się złośliwie na mój widok i obrzydliwie zarechotał.
-Przyszła nasza mała bohaterka... Może i pomogłaś wtedy tamtej głupiutkiej blondyneczce, ale kto teraz pomoże tobie, hm?
Zaczął się do mnie zbliżać. Nie wiedziałam, co on chce zrobić i nawet nie miałam przy sobie różdżki. Po chwili dał mi z liścia. Tak po prostu. Auć! Zabolało. Bez wachania kopnęłam go w klejnoty i chciałam wyminąć, ale złapał mnie za nadgarstki i obrócił twarzą do ściany.
-Już nie jesteś taka odważna, co? Odwdzięczę ci się za tamto!
Czekałam, aż mną potrząśnie, uderzy o ścianę, cokolwiek, ale nagle zastygł. Po chwili usłyszałam huk. Ucisk na rękach zniknął. Odwróciłam się i ujrzałam Matta okładającego Rona pięściami z taką szybkością i siłą, że tamten nie miał szans się bronić. Bo chwili złapał Gryfona za koszulkę i przyparł go do ściany.
-Nigdy... Więcej... Jej... Nie tkniesz!
Zrozumiałeś mnie dobrze czy mam powtórzyć?! - wydyszał, trzepiąc rudym chłopakiem.
-Zrozumiałem-wycedził tamten.
Matt wypuścił chłopaka i objął mnie ramieniem.
-Nic ci nie jest, księżniczko?
-Nie... Dziękuję- dałam mu buziaka w policzek, w końcu yolo, raz się żyje.
Ślizgon przytulił mnie mocniej i odeszliśmy w stronę naszego ulubionego miejsca, czyli trybun.Usiedliśmy i zauważyłam, że brunet drży z zimna.
-A kurtki się nie ubiera, hę? - zapytałam z ironią i go przytuliłam, by trochę się ogrzał.
-Dziękuję... Za wszystko-wyszeptał, tuląc się do mnie.
Za wszystko? Co to znaczy???Po koło 2 cudownych godzinach w objęciach Matta, spędzonych na paplaniu o wszystkim i o niczym, udałam się na obiad. Po posiłku, razem z moją najlepszą przyjaciółką, poszłam zobaczyć się z Candy. Naprawdę miło spędziłyśmy czas na dziewczęcych pogaduszkach. Ani się obejrzałam, już był wieczór i trzeba było wracać do pokoju. Kiedy weszłyśmy, Katy spróbowała (podkreślam - spróbowała) zabić mnie wzrokiem, ale ja tylko uniosłam wyżej głowę. Super. Miała to być taka udana sobota, a pokłóciłam się z tą chińską podórbą Barbie, a mój jeszcze-nie-ale-może-kiedyś-chłopak, wpadł się w bójkę z mojego powodu... Byłam taka nawina. Myślałam wtedy, że ta bójka to koniec moich wrażeń z Weasleyem. Jak bardzo się myliłam...
CZYTASZ
Wizards of Hogwart | Malfoy [KOREKTA]
FanfictionCztery domy. Trzy dziewczyny. Jedna szkoła. Milion sekretów. Czy uda im się podołać?