Rozdział 6

4.2K 278 34
                                    

– Ktoś przyjedzie? – zapytał cicho, patrząc na porywacza. Usta starszego wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu.

– Mój znajomy. Zabawisz go trochę, brakuje mu ciepła – przeczesał włosy. Baekhyun nie skomentował tego. Nie chciał komentować, ani nawet drążyć tematu.

×××


– Nie rozumiem – były to pierwsze słowa, jakie usłyszał Byun po przebudzeniu się. Spał w sypialni Parka, nie przykuty niczym, o dziwo. Był jednak nagi. Po wysprzątaniu domu, zasnął na kanapie. Domyślił się, że starszy mężczyzna go tam przeniósł. Przetarł oczy, które były lekko poklejone od snu i podniósł się z łóżka. Ruszył powoli do otwartych drzwi, przez które przeszedł. Już po chwili znalazł się w salonie, gdzie siedział Park, a obok niego mężczyzna o specyficznym, kamiennym wyrazie twarzy. Ubrany był w jeansy i koszulę. Przystojna twarz skierowała się ku niemu, a ostry wzrok, pełen pogardy wbił się w młodszego jak sztylet – O, Baekhyunee – całkiem uroczy uśmiech wbiegł na twarz porywacza, co jednak nie zachęciło ofiary do przebywania tam – Przywitaj się z naszym gościem.

– Dzień dobry – przełknął ślinę mówiąc to. Nie chciał tam być. Obcy wywoływał w nim dziwne uczucie niepokoju.

– Witaj, Baekhyun – równie specyficzny głos, wypowiadający te słowa, wywołał na skórze młodszego gęsią skórkę. Przeczesał czarne włosy i rozłożył się wygodniej na kanapie, po czym sięgnął po kawę, której łyka upił.

– Dzisiaj trochę się zajmiesz Sehunem. Ja mam kilka rzeczy do zrobienia. Pamiętaj, że musisz być grzeczny, kochanie. Ja chce, żebyś był grzeczny. Dobrze? – poczuł dużą dłoń na policzku. Spuścił głowę. Nie rozumiał tego wszystkiego. Tego, dlaczego mężczyzna stał się dla niego taki...Dlaczego, gdy tak do niego mówił, Byun czuł falę gorąca na swoim ciele. Nie kochał go, więc tym bardziej nie potrafił tego zrozumieć. Mimo wszystko, ponad to, że był jego oprawcą, był też dla niego zupełnie obcy. Z zamyślenia wyrwało go szarpnięcie za szyję.

– Tak... – wydusił z siebie, ze strachem patrząc w oczy Chanyeola. Ten puścił go, delikatnie głaszcząc po policzku.

– Grzeczny chłopak. Wrócę za godzinę  – nałożył na siebie kurtkę i zwyczajnie wyszedł, zamykając drzwi.
Wbił wzrok w miejsce, gdzie chwilę wcześniej stał porywacz. Westchnął cicho.

– Siadaj – zimny ton zwrócił jego uwagę. Bez zastanowienia usiadł obok gościa, jednak nie patrzył na niego.

Nie potrafił tego pojąć. Tak szybko stał się zaszczutą zabawką obcego człowieka. Za szybko się poddał.

TOY [HARD CHANBAEK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz