#22

676 30 0
                                    

Pov Kylie

Następnego dnia obudziłam się dosyć wcześnie, choć poszłam spać o 2 w nocy. Była godzina 7:08.

Poszłam do łazienki i zobaczyłam istny burdel na twarzy. Makijaż rozmazany, włosy roztrzepane, worki pod oczami. Wzięłam ubrania na zmianę i umyłam się moim ulubionym żelem, czekoladowym. Gdy się umyłam wysuszyłam włosy i pomalowałam się. Nie malowałam się jakoś mocno, do ubrania wybrałam sobie krótkie spodenki, top i trampki. Dzisiaj jadę na zakupy.
Trochę się z tego cieszę bo nie chce być w tym domu z tym pacanem. To co działo się w nocy... Nie mogę uwierzyć że tak do mnie powiedział i nie tylko do mnie.

Zeszłam na dół, oczywiście wszyscy jeszcze spali. No tak była już 7:45.
Postanowiłam skończyć z tym. Z gangiem, z bycia szefową. Oni sobie poradzą. Ja znajdę jakąś inną pracę. Ale pewnie i tak nie rzucę tego na zawsze, będę mogła zawsze im pomagać. Przecież jestem ta z najlepszych na świecie.
Mogę być teraz bardziej zagrożona ale poradzę sobie.

Na śniadanie zrobiłam tosty z serem, dla wszystkich. Teraz tylko ich obudzić. Sama nie będę jechała do sklepu.
Pomysły mam zawsze dobre, więc ten nie mógł być inny. Wzięłam patelnie i drewnianą łyżkę.
Chodziłam od pokoju do pokoju i tak obudziłam domowników. Zdziwiło mnie tylko to że nie było Liama.
Wzruszyłam ramionami i poszłam na dół.
Tam zobaczyłam co? Liżącą się parę na stole w jadalni. Moje serce pękło na milion kawałków. Udałam nie wzruszoną i weszłam do kuchni. Tam polały się łzy. Na szczęście nikt w tym czasie nie wszedł do środka.
Nie wierzę, że znowu to zrobił. Znowu mnie zdradził. Nawet na mnie nie spojrzał. A niby mu zależało.
Pewnie chciał żebym się obudziła, wyszła z tego, bym mogła widzieć jak liże się z innymi i Bóg wie co jeszcze z nimi robi.

Jesteśmy już wszyscy po śniadaniu. Oczywiście para 'zakochanych' też była.
Złapałam dziewczyny za ręce i poszłam do korytarza. Zaczęłyśmy się ubierać.
- Wychodzimy - krzyknęłam na cały dom.
- Nie powinnaś się przemęczać, to zły pomysł - oczywiście, troskliwy i opiekuńczy odezwał się Jack.
- Spokojnie, nic mi się nie stanie - uśmiechnęłam się słodko. Dałam mu buziaka i wyszłyśmy z domu.

Nie igraj ze mną Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz