-- Prolog --

841 24 4
                                    

,,Ahh jak cudownie!''- pomyślałam w pierwszej chwili gdy przekroczyłam próg swojego domu. Upalny maj dawał się we znaki. Pomimo męczącego chodu, rozpierala mnie energia! Czułam się tak rozkosznie z myślą że nareszcie zdałam maturę i moje marzenia wreszcie się spełnią!! Mam tyle planów na najbliższe miesiące! Ale chwila, najpierw przecież muszą skończyć się wakacje, choć one nie wydają się tak spokojne i beztroskie jak przypuszczałam. Ale po co się teraz zamartwiac! Pędzę opowiedzieć o tym wszystkim mamie!
  Wbiegłam do domu jakby mnie ktoś gonił. Zdyszana przeprosiłam mamę za takie najście i zaczęłam opowiadać, łapiąc powoli wdech:
- Mamo mamo zdałam test dojrzałości! Wreszcie juz po wszystkim! Zdałam na bardzo dobre...- mówiłam chaotycznie pod wpływem emocji.
- Ahh to wspaniale córeczko, jestem z Ciebie taka dumna! Siadaj, siadaj, napijesz się wody i jeszcze raz mi wszystko opowiesz.- zauważyłam że mama była bardzo wzruszona tą wiadomością i nie chciała żebym widziala jej łzy. W tym czasie znalazłam jeszcze w sobie tyle sił, żeby pobiec ma górę i przebrać się w wygodniejszą sukienkę i małe, gustowne baletki.
  Po zejściu na dół dostrzegłam że mój starszy brat już wrócił z uczelni. W tym czasie zjawiła się nasza kochana mama i przyniosła nam po szklance wody z owocami oraz talerzem wyłożonym ciastem. Razem zasiedlismy do rustykalnego stołu i znów zaczęłam swoją opowieść.
- Ojciec na pewno jest z Ciebie dumny.... -zaczęła mama bliska płaczu. Nic w tym dziwnego. Ojciec wyruszył z domu w styczniu do Niemiec w ,,sprawach biznesowych'' jak to określał. Uważam, że powód jego wyjazdu był zupełnie inny, ale to tylko moje przypuszczenia. Jestem przekonana, że Jurek zna prawdę, tylko nie chce mi jej powiedzieć, tak samo matka. W każdym bądź razie, ojciec pojechał i nie wrócił. Los naszego małego majątku spoczywa od teraz na barkach matki i należy jej pomagać w prowadzeniu domostwa.
- Matko, nie poruszajmy tego tematu w tak piękny dzień. - powiedział Jurek spokojnym głosem.- wiesz co siostra? Jednak coś masz w tej główce.- zaczął się cicho śmiać, ale ja lubię gdy tak sobie dogadujemy, raz ja coś powiem raz on, więc jesteśmy kwita.
- No już dzieci, bo zaraz rozpęta się wojna!- uśmiechnęła się matka popijając wodę.
- No właśnie, wojna.... - powiedziałam swoje myśli na głos.- Co z tą wojną w końcu będzie?
- Wojna to będzie jeśli się spóźnimy na urodziny mojego odwiecznego przyjaciela, więc radzę Ci już się szykować.- powiedział roześmianym głosem brat.
- Ale ja pytałam poważnie, przecież widzisz, że sytuacja dookoła nie za wesoła a podobno Niemcy...- przerwał mi znowu moją poważną wypowiedź.
- Basiu nie baw się w politykę, proszę, idź już na prawdę bo się spóźnimy.- powiedział mile brat. Widząc dezaprobatę w oczach matki, ze spuszczonym wzrokiem udałam się do pokoju. Kiedy się oddalilam, usłyszałam rozmowę matki z synem:
- Jureczku powiedz mi szczerze, będzie ta wojna czy nie?
- Matko, przecież wiesz jaka Polska jest silna i niezrównana! Nikt się nie ośmieli nas zaatakować a jeśli nawet, to pokażemy, gdzie ich miejsce. Nie masz się czego martwić, Baśka jak zwykle nasłuchala się przekupek na targu. Nie potrzebnie a w zasadzie to...
- Jurku, bo spóźnicie się przez Ciebie. Leć do swojego pokoju i się przebierz.
  Tak się zakończyła rozmowa. Postanowiłam, że zachowam te informacje dla siebie, choć byłam oburzona tym, co usłyszałam. Wciagnięta w wir rozmyślań, przebrałam się w ulubioną rozkloszowaną śnieżnobialą suknię ze złotą, przeplataną niteczką oraz delikatnymi pudrowo-różowymi wstawkami przy dekolcie oraz przy zwiewnych rękawkach. Nie mogłam zaprzeczyć- w tej sukience wyglądałam zjawiskowo pięknie. Wystarczyło tylko uczesać delikatnie falowane ciemne blond włosy i nałożyć różową wstążkę. Podkradłam jeszcze mamie delikatną różową szminkę i róż do policzków i byłam w zasadzie gotowa. ,,jejku, jeszcze buty!''- pomyślałam w ostatnim momencie wychodząc z sypialni. Wyjmujac z szafy ową parę balerinek zapatrzylam się na pewną fotografię, którą miałam zawsze obok łóżka. Zdjęcie przedstawiało moje.. zaręczyny. Tak, w tak młodym wieku już się zareczylam. Tego pamiętnego dnia miałam na sobie tą samą sukienkę co teraz i podobnie ułożone włosy. Na zdjęciu obok tak wystrojonej mojej osoby stoi przystojny i nieco wyższy ode mnie młodzieniec, który czule trzyma moją dłoń z pierścionkiem. Był to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Z tego co wiem, to ma się pojawić na owym przyjęciu w Ogrodzie Państwa Jagieńskich...
-Baśka zejdź no wreszcie! Bo zaraz sam pójdę!- krzyczał Jurek na dworze.
Uchyliłam okno i delikatnym dziewczeńskim gestem wychyliłam się i powiedziałam że już idę.
  I tak wyruszyliśmy  bryczką do Państwa Jagieńskich. Jurek nawet nie wie, jaka mu jestem wdzięczna, że nie musimy maszerować przez całą drogę. Przecież miałam na sobie najlepszą sukienkę!

Dziewczyny nie strzelająOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz