-- Przysięga --

156 5 0
                                    

   Po otrzymanej wiadomości w grudniu, długo się nie mogłam pozbierać. Niby wszystko było jak dawniej: uczyłam się, dawałam korepetycje, spotykałam się z koleżankami, pomagałam matce przy chorych. Jednak w głębi duszy czułam pewną pustkę. Zatraciłam jakąkolwiek nadzieję, że jeszcze zobaczę ukochanego. Byłam wściekła na tą przeklętą wojnę. Z tą wojną to jest tak: albo jednoczy i pogłębia więzi z ludźmi, albo je doszczętnie rujnuje i nie daje ponownej szansy na odbudowę.

  Wszyscy dookoła dziwili się, jak szybko potrafiłam się pozbierać po utracie Antka (jest uznany za martwego, ponieważ nie daje znaku życia od kilku ładnych miesięcy), ale ja cały ten czas noszę w sobie tą stratę. Powiedziałam sobie, że nie mam po co żyć na tym okropnym świecie. Postanowiłam za wszelką cenę wstąpić do ruchu oporu.

   Na początku marca spotkałam się z matką Antka, panią Izabelą Podgórską. Miałam potrzebę z nią porozmawiać. Z tematów przyziemnych nagle zaczęłyśmy wspominać Antka. W pewnym momencie, spytałam wprost:
- Pani Izabelo, czy Pani wciąż wierzy, że on wróci?
- Dziecko drogie, oczywiście, że tak. Prawdę mówiąc, nie otrzymałam jeszcze żadnego zawiadomienia o jego zgonie, a jak wiadomo Niemcy są bardzo skrupulatni. Trzeba mieć nadzieję kochana Basiu.- jej słowa mnie bardzo podniosły na duchu. Swój nagły przypływ szczęścia stłumiłam łykiem herbaty.
- Basiu, póki pamiętam, Antek w swoim ostatnim liście przekazał mi pewną wiadomość do Ciebie. - powiedziała nieśmiało. Już wiem, po kim ma to Antoś.
- Słucham.- z uwagą patrzyłam jej w oczy.
- Antek pisał, że w swoim samochodzie, który zostawił u mnie, jest pewna koperta dla Ciebie. Miałam Ci ją przekazać, jednak jej nie znalazłam.
- Czy mogę obejrzeć ten samochód?
- Naturalnie, proszę za mną.- Pani zaprowadziła mnie do starej szopy, gdzie znajdował się owy pojazd.
- Ty dziecko masz lepsze oczy, ja wrócę do domu i zrobię nam świeżą herbatkę.- powiedziała matka zaginionego i poszła do domu. Zabrałam się do pracy. Obejrzałam dokładnie wnętrze samochodu. Wszystkie fotele, nawet tzw. ,,skrytkę''. Tam znajdowały się jakieś stare gazety, jeszcze z 38!
- ,, No to zabieramy się za maskę''- pomyślałam i ostrożne otworzyłam maskę Mercedesa 170 V.
Eureka! Przy silniku znajdowała się mała koperta z napisem: ,,dla niej''. Szybko otworzyłam kopertę, a w niej były wszystkie plany akcji, mapy i różne zapiski dotyczące wyprawy do Francji i plany powrotu do stolicy. Te informacje były bardzo cenne, ponieważ mogliśmy ustalić przypuszczalną lokalizację jego oddziału. Była również mała dołączona karteczka: ,,przekaż bratu''.

   Kilka minut później wybiegłam z szopy i przedstawiałam sytuację Pani Izabelli. Później udałam się do Konstancina, aby wszystko opowiedzieć Jerzemu.

   Zastałam go siedzącego na ganku czytającego książkę. Był bardziej spokojny niż dotychczas.
- Serwus, dziewczyny Cię wszędzie szukały. Są w domu.- powiedział.
- Muszę z Tobą porozmawiać.- powiedziałam zdyszana- Mam bardzo ważne dokumenty, które znalazłam w samochodzie Antka.
- Czemu byłaś w jego.... Nie ważne. Pokaż mi te kartki.- podałam mu kopertę. Od razu wyjął zawartość i z koncentracją oglądał papiery.
- Podobno, wiesz o co chodzi.- dodałam. On nawet nie zwrócił uwagi.
- Jeszcze dziś zaniosę to specjalistom.- powiedział po chwili.- Dobra robota.- rzucił krótko i udał się w kierunku domu.
- Zastanawia mnie, czemu to właśnie Ty miałeś wiedzieć o tych papierach.- zatrzymałam go swoją wypowiedzią. Brat podszedł do mnie.
- Muszę Ci o czymś powiedzieć. Już w styczniu ubiegłego roku, nasze harcerstwo zauważyło niepewne niebezpieczeństwo dla naszego kraju. Kraj osłabiony i biedny, sąsiedzi mocni i bogaci rozumiesz? Postanowiliśmy rozpocząć pewne przygotowania, właśnie dlatego drużyna Antka wyjechała do Francji- na dodatkowe szkolenia. Jeszcze wtedy nie istniały żadne organizacje, dlatego nasze harcerstwo było ,,małą organizacją''. Nie mówiłem Ci o tym wcześniej, ponieważ nie chciałem wzbudzać kontrowersji...- spojrzał mi prosto w oczy.
- Rozumiem.- odpowiedziałam po chwili zamyślenia.- Wiem, że obydwoje chcieliście dla mnie jak najlepiej. - przytulił mnie. Potrzebowałam tego od dłuższego czasu.- Z dziewczynami chciałybyśmy dołączyć do Was.- dodałam po chwili. On momentalnie odciągnął mnie od siebie.
- Słucham? Przecież nie możecie...
- Widzisz jakie nastały czasy. Zmieniłyśmy się. Już nie jesteśmy takimi przestraszonymi panienkami. Chcemy walczyć. Od kiedy Antek zaginął, śmieci już się nie boję. Podobnie Jasia.- chłopak od razu na jej imię się ożywił.- kiedy zabrali jej ojca, sama przyszła i prosiła żebym znalazła kogoś z ruchu oporu. A Gosia? Jest teraz twardsza niż kiedykolwiek!- skończyłam swoje wywody. Jurek drapał się po brodzie i rozmyślał. Po paru minutach odpowiedział:
- Porozmawiam z Górą. Jak dobrze pójdzie, już w przyszłym tygodniu złożycie przysięgę.- po tych słowach odszedł do domu. Dziewczyny wszystko podsłuchiwały i kiedy mój brat odszedł, przybiegły. Radości nie było mało.

  Tydzień po rozmowie, dokładnie o godzinie 17 poruszałyśmy się na Żoliborzu w celu znalezienia kwatery, w której miało się odbyć ślubowanie. Szłam wtedy z dziewczynami w szyku: ja w środku, Jaśka i Gośka po bokach. Zdawałyśmy sobie sprawę, że musimy wyglądać komicznie, jednak czułyśmy się bardzo honorowo, a pewność siebie nie przeszła nam nawet przy patrolu szkopów.
  Nareszcie znalazłyśmy się w opuszczonym magazynie. Oprócz mojego brata, przybyli również major Biały, oraz podporucznik Świst.
- Do przysięgi.- powiedział bardzo uroczyście major.
-  ,,W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polskiej, kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia, i przysięgam być wierny Ojczyźnie mej Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił- aż do ofiary życia mego. Prezydentowi Rzeczpospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonego przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy  niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało. Tak mi dopomóż Bóg!
  Po chwili było już po wszystkim. Omówiono również zasady działania ,,Wawra''. Po powiedzeniu swoich pseudonimów, (ja- Czarna, Jasia- Rosie, a Małgosia- Hanka) mogłyśmy odejść do domów.

Dziewczyny nie strzelająOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz