-- Własne śledztwo --

99 4 0
                                    

   Podczas ostatnich dni pobytu u kapitana Witolda wcieliłam swój plan w życie, a mianowicie podpytywałam trochę kapitana, trochę Antka o ucieczkę Franka. Dobrze wiedziałam, że wścibskość u kobiet jest naturalnie uwarunkowaną cechą i raczej nikt nie zwraca na to uwagi, lecz u mężczyzn działa to w zupełny odwrotny sposób. W szybkim czasie udało mi się zdobyć skromny notatnik oraz kałamaż z ograniczoną ilością atramentu, pod pretekstem wysłania listu do rodziny, aby się o nas nie martwiła. Swoją drogą, taka wymówka w ustach młodej, zdesperowanej kobiety zawsze działa. Zdaję sobie sprawę, ile ryzykuję pomagając mojemu bratu. Nie tylko wykluczeniem Jurka jako dowódcy z oddziału, z powodu zdrady sekretu wagi państwowej o szpiegu, ale również moim odejściem na zawsze z konspiracji... No ale cóż.... służba w słusznej sprawie to oddanie się całym sercem w wykonanie powierzonego zadania.

   Moje notatki sumiennie wypełniałam każdego wieczora po całym dniu zbierania i analizowania informacji. Pewnego wieczoru, kończąc swój dłuższy niż zazwyczaj raport, usłyszałam pukanie do drzwi. Trochę się zestresowałam myślą, że na biurku leży ogromnny nieład tajnych dokumentów, dlatego chaotycznie zaczęłam je sprzątać, skutkiem czego wyrzuciłam je wszystkie do kosza leżącego pod łóżkiem. Nadgorliwy gość zaczął jeszcze mocniej dobijać się do drzwi. Pochwyciłam pierwszą lepszą książkę leżącą na komodzie, usiadłam na fotel i odpowiedziałam całkowicie spokojnie:
- Proszę wejść!- w drzwiach ukazał się Antek, którego najmniej się spodziewałam. Jeszcze osłabiony i blady, lecz pełen optymizmu oparł się o futrynę i zaczął mi się dziwnie przyglądać.
- Błagam, zdradź mi tajemnicę, co Ty tak długo robiłaś?-wybuchnął śmiechem.- No wybacz, ale na pewno nie czytałaś aż tak gorliwie tej książki.- przybliżył się do mnie.
- Przepraszam, ale zdrzemnęłam się chwilkę i nie słyszałam, jak pukałeś.- uśmiechnęłam się.- Co Cię tu sprowadza? Nie powinieneś o tej godzinie przebywać na terenie szpitala?
- Tak jakby zostałem już wypisany.-odgarnął ręką swoje bujne włosy. - Dochodziły mnie ostatnio słuchy, że zaczęłaś się kręcić wokół kapitana Witka. Wiesz, nie mam nic przeciwko temu, abyś z nim spędzała czas, ale to trochę nie fair, że oddalasz mnie na boczne tory...- popatrzył mi głęboko w oczy.
- Oj nie bądź już taki zazdrosny...- chciałam wybrnąć z sytuacji.
- Akurat ja - muszę być zazdrosny.- przerwał mi chłopak. - Chociaż chcę znać powód, czemu się tak zachowujesz. Kiedyś byłaś inna, nie brałaś mnie tak na dystans.
- No cóż, wojna zmienia człowieka. - zauważyłam, że moje słowa go zabolały.- Możesz być spokojny, że nic mnie z kapitanem nie łączy, a jedynie wspólne tematy.- dodałam.
- Mam nadzieję.- uśmiechnął się na koniec.- Wiesz co, mam jeszcze jedno pytanie... Co Ty tak nagle zaczęłaś się interesować ucieczką Franka z obozu... Masz jakąś zmowę z bratem czy co?- próbował to pytanie zamienić w żart.
- Zapewniam Cię, że to zwykła ciekawość. Czemu uważasz, że mam zmowę z Jurkiem?- trafiłam pytaniem w samo sedno.
- No wiesz... emmm...- zaczął wymyślać wymówkę. - No dobra powiem Ci prawdę, bo jesteś jedyną osobą, do której mam pełne zaufanie...- jego słowa we mnie bardzo uderzyły. On do mnie ma pełne zaufanie, a ja przed nim tyle ukrywam...- Kilka tygodni temu, pokłóciłem się z Jurkiem o taką drobnostkę. Powiem Ci w sekrecie, że Komenda Główna AK podejrzewa Franka o zdradę, ze względu na jego dziwne okoliczności powrotu do nas. Pytał mnie, czy coś o tej sprawie wiem, lecz ja, broniąc swojego przyjaciela, wdałem się w tak zaciętą kłótnię, że jeszcze ze sobą nie rozmawialiśmy od tamtego momentu.- wyraźnie posmutniał.- Wiem, że on ma zrobić takie małe dochodzenie i wypytuje każdą osobę o tą sprawę.
- I co mu wtedy powiedziałeś?- spytałam udając zaciekawioną.
- Wydaję mi się, że już Ci to opowiadałem...- speszyłam sie tą odpowiedzią, ponieważ naprawdę mi to już mówił. - No ale cóż, opowiem jeszcze raz... Jurek wypytywał mnie o atmosferę w tamtejszym obozie, z którego zbiegliśmy, pytał szczególnie, czy istniałaby możliwość ucieczki kilku uciekinierów. Nie wiedziałem, o co mu dokładnie chodzi, więc spytałem wprost, a on opowiedział mi pewną historię, tylko błagam, nie mów nikomu, dobrze?- zapytał mnie ufnym wzrokiem. Ja na to kiwnęłam głową i objęłam jego dłoń.
- Okazało się, że Franek powrócił cały i zdrowy z tego miejsca, a to była prawdziwa katorga... aż nie chcę o tym myśleć.... w każdym bądź razie Komenda główna nie potrafi ustalić, dlaczego jemu to tak łatwo poszło, a nas zostawił na pastwę losu. Był już wzywany na małe przesłuchania, lecz w większości przypadków zignorował wezwania samej ,,Góry''. To prawdziwa zniewaga i plama na honorze. Franio milczy, mówi ciągle tą samą wersję, że ,,szczęście'', ale uwierz mi Basiu, samo szczęście to za mało aby wyrwać się z tego piekła. Mój oddział trafił tutaj z przypadku, ponieważ cudem zdobyliśmy broń oraz zaopatrzenie, przy okazji powybijaliśmy paru  Niemców- tutaj się mój rozmówca triumfująco zaśmiał.- A Następnie wyruszyliśmy w drogę powrotną do Warszawy. Wyczerpani wędrówką znaleźliśmy się na obrzeżach tego lasu. Gdyby nie kapitan, ciężko by z nami było. Widziałaś sama, w jakim byliśmy stanie...- tutaj głos mu się urwał.
- A więc o co się pokłóciliście z Jurkiem?- zapytałam zatroskanym głosem.
- Bo on uważał, że coś wiem na temat Franka, a ja jak Boga kocham o niczym nie wiem. Wina kłótni leży też po mojej stronie. Nie podobało mi się, że Jurek oskarża naszego przyjaciela o zdradę i nieco mnie poniosło. Po dłuższym zastanowieniu, jest to bardzo możliwa wersja.
- Antek, musisz coś zrozumieć, jeżeli nie pogodzisz się teraz z Jurkiem, możesz również być posądzony o zatajanie informacji. Skutkiem czego, zostaniesz także nazwany zdrajcą, a wtedy już nie będzie tak pięknie. Radzę Ci, abyś jeszcze dziś porozmawiał z Jurkiem, póki nie zdał jeszcze raportu, przeprosił i opowiedział historię ze swojej perspektywy. Wierzę, że się porozumiecie.- uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
- Oj Basiu, jak Ty szybko łapiesz te wszystkie zasady w konspiracji.- zaśmiał się Antek.
- Ach, bo uczę się od najlepszych.- westchnęłam. Po chwili chłopak poderwał się na równe nogi.
- Masz rację, załatwię to jeszcze dziś. Nie zapomnij, że jutro opuszczamy teren i wracamy do Warszawy. - powiedział kierując się do drzwi.
- Nie martw się, już wszystko spakowałam.-uśmiechnęłam się.
- Dziękuję za wszystko, a teraz idź się już połóż, jutro ciężki dzień.- ucałował mnie w czoło i wybiegł z pokoju. Po jego odejściu, znów zaczęłam pisać długi list, w którym zawarłam wszelkie moje obawy. Wydawało mi się, że historia i Franka, którą mi opowiedział po jego powrocie, i Antka są skrajnie różne. Dlatego wypisałam jeszcze raz obydwa sprawozdania, a na koniec zakleiłam je w kopertę ,, na wszelki wypadek''. Przed snem pomyśłałam, że wszystko opowiem Antkowi o moich raportach. Mam nadzieję, że mi przebaczy moje zachowanie i pomoże mi w tej ciężkiej pracy.

Dziewczyny nie strzelająOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz