Draco myślał, że kiedy pogodzi się ze swoimi "uczuciami", to większość problemów sama się rozwiąże – a potem brutalna prawda uderzyła go między oczy. Problemy tylko się mnożyły.
Pierwszym i najpoważniejszym było to, że nie mógł spać. Po prostu kiedy w nocy zamykał oczy, one uparcie nie chciały pozostać zamknięte, a skutkiem było to, że w ciągu ostatnich dwóch dni spał w sumie pięć godzin. Dzisiaj zasnął o czwartej nad ranem, a w efekcie przegapił śniadanie i prawie pożałował, że ma swój pokój – hałas w dormitorium na pewno by go obudził. A gdyby wiedział, jakie porażki go czekają, prędzej zechciałby utopić się we własnej umywalce, niż wychodzić na lekcje.
Kolejną kwestią było to, że te głupie zerkania na Pottera momentami przeradzały się w dłuższe gapienie, co było szczególnie niebezpieczne. Nie mógł robić nic podejrzanego, nic co mogłoby go wydać. Mało tego, on myślał o Potterze i to zupełnie neutralnie – co teraz robi, gdzie jest, jaki ma nastrój. To było raczej niepokojące i chociaż spodziewał się tego, to nie tak szybko. W końcu z dnia na dzień nie przestaje pojawiać się w głowie "śmieć", słysząc czyjeś nazwisko.
Ogółem mówiąc, zauroczenie miało inny wydźwięk w jego własnym słowniku. Dla innych to było robienie się nerwowym w towarzystwie tej osoby, motyle w brzuchu, chęć popisania się przed nią, maślane spojrzenia i masa głupich rzeczy, nad którymi nawet nie chciał się zastanawiać.
Nie, na to nie pozwalał sobie nigdy. Wymienione zachowania były co najmniej żenujące i zdecydowanie zbyt oczywiste. On po prostu myślał o konkretnej osobie, patrzył na nią, ale raczej nie robił nic, żeby popchnąć sprawy do przodu. Między innymi dlatego, że obiekt jego zainteresowania nigdy nie był odpowiedni. Rok temu trzecioroczna Puchonka – nie dość, że gówniara, to jeszcze z domu kompletnych ofiar losu. Potem wydawało mu się, że podoba mu się Cedric Diggory – był naprawdę gorący i chociaż przeszło mu po kilku dniach, to zaczął zastanawiać się nad swoimi preferencjami romantycznymi. A teraz Potter – Draco skakał z radości.
Wracając: poza tym wszystkim, nie mógł się skupić, To akurat mógł być skutek wcześniej wspomnianych rzeczy, ale faktem było, że chodził roztargniony.
Draco mało spał i nie zjadł posiłku w piątek. Jeśli wziąć pod uwagę istnienie ciągu przyczynowo – skutkowego, konkluzja nasuwa się sama – nie funkcjonował wtedy dobrze.
Kiedy Blaise i Pansy rozmawiali na dziedzińcu, Draco oparł się o nagrzaną słońcem ścianę i zamknął oczy, próbując nie zasnąć. Światło było takie przyjemne i był tak zmęczony, że nie interesowało go, co myślą ludzie widząc go teraz – chciał się skupić, żeby nie paść na twarz i nie uciąć sobie drzemki.
– Potter!
Pansy wrzasnęła to wyjątkowo głośno, a Malfoy skrzywił się.
Zamiast zerknąć, wyobraził sobie Pottera – sterczące na wszystkie strony czarne włosy i te jego głupie okulary.
Wtedy otworzył oczy i obraz z jego wyobraźni został skonfrontowany z Potterem przechodzącym nieco dalej – pierwszy raz normalna fryzura i głupie okulary. Wow. Musiał udać się do fryzjera. Draco szybko ocenił, że jednak lepiej mu w tych potarganych włosach i miał ochotę jęknąć głośno.
– Wyglądasz jak ulizany pudel, wiedziałeś!?
Z tym Draco się zgadzał, chociaż w mgnieniu oka zaczęła boleć go głowa. Może powinien zejść do cienia.
– Chuj wam w dupę, głupie szlamy i zdrajcy krwi! - wrzasnęła, kiedy Potter nie zareagował i wtedy nie wytrzymał.
– Pansy, przestań się drzeć – mruknął.
CZYTASZ
Moment, w którym należało mieć odwagę
Fanfiction„Draco na niego patrzył, stojąc obok drzwi, z rękami w kieszeniach spodni. Harry w jego wzroku zobaczył wszystko. Oczy miał przepełnione rozdarciem, tęsknotą i rozpaczliwym, pustym szczęściem. Były oceanem, w którym każda kropla miała inny skład, tw...