Hermiona była zirytowana.
Najpierw chodziło sprawę Harry'ego, a potem, że przez sprawę Harry'ego nie mogła się uczyć.
Nie do końca wiedziała co myśleć. Z jednej strony powinni rozumieć, że Dumbledore ma mnóstwo obowiązków, których nie może odkładać – może nawet musiał wtedy załatwić coś związanego z Zakonem – ale z drugiej całkowite zlekceważenie Harry'ego było nie w porządku.
Sam Harry wrócił do dormitorium wściekły. Na wstępie kopnął w swoje łóżko, potem w kufer, a na koniec w kominek i o dziwo, nie połamał sobie stopy. Kazał Ronowi spieprzać, kiedy ten zapytał o co chodzi, ale po jakimś czasie przeprosił i wyjaśnił im, co się stało. Weasley poparł Pottera, że w takim razie więcej do dyrektora nie pójdzie, ale dziewczyna nie była do tego przekonana. Chodziło o jego zdrowie i życie. Nie mogli tymi rzeczami ryzykować z powodu urażonej dumy.
Rozumiała rozgoryczenie Harry'ego. Każdy wciskał mu swoje zdanie i dyktował mu los, a kiedy przyszło co do czego, nie dostawał odpowiedzi, których chciał. Być może robiono to w imię "cel uświęca środki", ale jaki w ogóle był cel zatajania informacji? Nie potrafiła tego rozgryźć.
Siedziała w Pokoju Wspólnym od dobrych kilku godzin, z podręcznikiem na kolanach. Ronald przysypiał na fotelu obok, chociaż nawet nie było dwudziestej. Harry wyszedł do biblioteki.
Znów.
Nie mogła go teraz o to wypytywać, kiedy i tak był wzburzony. Zmarszczyła brwi.
– Ron?
Nie zareagował. Podniosła ze stolika jeden z niezjedzonych cukierków od Freda i George'a i rzuciła nim. Trafiony prosto w czoło rudzielec potrząsnął głową. Pomachała ręką przed jego twarzą.
– Co jest? – zapytał półprzytomnie.
– Myślałam trochę o Harry'm. Martwię się, bo musimy coś zrobić. Te wizje prawdopodobnie będą się powtarzać. Może pójdziemy do kogoś innego niż Dumbledore.
– Może.
Przewróciła oczami. Ron jeszcze nie kontaktował.
– Chciałam, żebyś go zapytał o te wyjścia do biblioteki.
Weasley jęknął.
– Już ci powiedziałem...
– Wiem, ale subtelnie. To znaczy, nie wprost. Jakimś podstępem, żeby się wygadał.
Uniósł brwi.
– Wierzę, że potrafisz – dodała.
– Oczywiście. Jestem bardzo subtelny.
Otworzyła usta, żeby mu odpowiedzieć, ale usłyszała jakieś zamieszanie przed portretem Grubej Damy. Podniesiony męski głos, dziewczęce piski i samą Damę. Nagle drzwi się otworzyły i Seamus wstawił głowę do środka.
– Hermiona! Daj tu Krzywołapa, dzieciaki boją się myszy!
Zniknął na zewnątrz.
Uśmiechnęła się delikatnie i wstała, rzucając Ronaldowi spojrzenie "to nie koniec". Prychnął tylko.
Wskoczyła po schodach do dormitorium i rozejrzała się. Kocur spał na łóżku Lavender, wywrócony na plecy. Podniosła go, na co miauknął niezadowolony.
– Przepraszam, ale obiecuję, że zostaniesz bohaterem dnia – mruknęła, schodząc po schodach.
Podeszła do wyjścia, położyła kota na ziemi i otworzyła drzwi. Krzywołap poniuchał powietrze i wyskoczył na zewnątrz. Wyślizgnęła się za nim.
CZYTASZ
Moment, w którym należało mieć odwagę
Fanfic„Draco na niego patrzył, stojąc obok drzwi, z rękami w kieszeniach spodni. Harry w jego wzroku zobaczył wszystko. Oczy miał przepełnione rozdarciem, tęsknotą i rozpaczliwym, pustym szczęściem. Były oceanem, w którym każda kropla miała inny skład, tw...