Astrid zarzuciła topór na Śmiertnika Zębacza, uderzając nim w głowę smoka. Smok zaskrzeczał i cofnął się, ale nie miała czasu, aby za nim podążać i dokończyć robotę, ponieważ po prawej stronie pojawiła się ziejąca gazem głowa Zębiroga Zamkogłowego, wydmuchująca zielonkawy gaz. Miała wystarczająco dużo czasu, aby odskoczyć, kiedy nagle druga głowa zaiskrzyła, powodując eksplozję. Chrząknęła i zerwała się na równe nogi, chwytając za topór.
Wczesne naloty smoków nie były niczym nowym. Odbywały się tak długo, jak tylko pamiętała, ale zdawały się być znacznie częstsze w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Zostali zaatakowani zaledwie dwa tygodnie temu. Normalnie smoki tak szybko nie wróciłyby.
Unikała ognia, a następnie kolców Śmiertnika. Odgoniła Gronkla od owcy. Berk płonął. Prawie każdy dom płonął. Nie licząc tych, które jeszcze zostały spalone z ostatniego nalotu. Pobiegła w kierunku centrum wioski, znajdując Sączysmarka i Śledzika.
- Co mamy? - Oddychała.
- Gronkle, Śmiertnik Zębacz, Zębiróg Zamkogłowy. - Śledzik liczył na palcach. - Oh, a Mieczyk zobaczył Koszmara Ponocnika.
-Żadnych Nocnych Furii?
Śledzik pokręcił głową, a potem uciekł. Sączysmark złapał swój miecz i wykrzyczał swój okrzyk bojowy, zanim pobiegł zabijać Śmiertnika Zębacza.
To było dziwne. Z jakiegoś powodu nie widzieli Nocnej Furii od dziesięciu lat. Cóż, nie, żeby kiedykolwiek widzieli Nocną Furie, ale nie zostali zaatakowani przez tego smoka dziesięć lat.
Dziesięć lat ... to jest, kiedy Czkawka ...
Odepchnęła tę myśl na bok. Nie czas myśleć o Czkawce! Chłopiec był uciążliwy, wywoływał chaos i zniszczenia w każdym miejscu. Był słaby i bezużyteczny. I jeszcze...
Musiała uchylić się, gdy nadleciał Zębiróg. Smok został ranny. Pobiegła za nim. Wiedziała, że to nie była uczciwa walka, ale nie była dokładnie skupiona. Z jakiegoś powodu Czkawka powrócił do jej umysłu, a nie myślała o nim od dziesięciu lat.
Musiała przyznać, że tuż przed zniknięciem był mniej niezgrabny i znacznie lepszy niż ktokolwiek na Smoczym Szkoleniu. Udało jej się szybko zabić Zębiroga, a potem odwróciła się i chwyciła wiadro. Napełniła je wodą i rzuciła na najbliższy ogień. Płomienie zapłonęły, a potem umarły.
Podobnie jak Zębiróg.
Podobnie jak czkawka...
Nie! Nie wiedzieli, czy chłopiec rzeczywiście nie żyje!
Pokręciła głową, próbując pozbyć się myśli, ale nie udało jej się. Krzyknęła z frustracji, na najbliższego smoka. Śmiertnik uciekł szybko, nie chcąc zostac zranionym przez wściekłą kobietę. Krzyknęła za nim, rzucając toporem w przypadkowym kierunku.
Smoki odchodziły, zabierając większość owiec i jaków. Patrzyła, jak odlatują, a potem zastanawiała się, czy Czkawka rzeczywiście została zabrana przez smoka, tak jak sądzili. Złapała się za głowę i chrząknęła głośno.
- Czy wszystko w porządku?
Wielka ręka wylądowała na jej ramieniu, a ona podniosła wzrok, gotowa krzyknąć na tego, kto ją dotknął, ale znieruchomiała. To był Stoick, wódz Berka i ojciec Czkawki. Jego duża rudawa broda miała już ślady śiwizny, podobnie jak włosy. Jego twarz pokazywała wiele śladów walki ze smokami, opiekując się dzieckiem po tym, jak jego żona została zabrana przez smoki. Wszystko, co chciała powiedzieć, nie, wszystko, co chciała krzyczeć, zamarło w jej ustach. Zamiast tego po prostu skinęła głową i patrzyła, jak mężczyzna odchodzi.
Przypomniała sobie, jak minęły pierwsze miesiące po zniknięciu Czkawki. Stoick nie przyjął tego dobrze. Poszukiwanie trwało kilka miesięcy. Przeszukiwali tysiące kilometrów Berk, łącznie z klifami i plażami, ale bezskutecznie. Zazwyczaj łagodny mężczyzna zmienił się w zrzędliwego, wściekłego. Małe dzieci, które nie znały Czkawki, znały tylko Stoicka w ten sposób. Astrid lepiej go znała. Miała wtedy tylko czternaście lat, ale pamiętała. Poszukiwanie i zmartwienie, ale niektórzy mieszkańcy świętowali. Świętujmy! Ponieważ zniknął Czkawka Bezużyteczny.
Wróciła do swojego domu. Od śmierci rodziców miała wszystko dla siebie. Nie zadając sobie nawet trudu zdejmowania zbroi, upadła na łóżko i prawie natychmiast zasnęła.
Niestety nie spała dobrze. Jej sny nawiedzały smoki, przyjmujące potworne rozmiary i Czkawka stojąca wśród tych smoków, wyciągając ręke do niej, wykrzykując jej imię, zanim ogarnęły ją płomienie.
Obudziła się, sen był jeszcze w jej głowie. Dlaczego teraz śni o Czkawce? Prawie go nie znała! Nagle uświadomiła sobie, że powinna przestać myśleć o nim jako o chłopcu. W końcu minęło dziesięć lat. Teraz powinien być mężczyzną. Ale w śnie ledwo go mogła poznać. Westchnęła. Ci, którzy naprawde znali Czkawke, to jego Ojciec i Pyskacz. Ale spytanie Stoicka o jego syna było droga do wściekłości i przywiązania do masztu.
Więc, pójdzie zapytać Pyskacza.
Nie miała pojęcia, skąd zaczęła się ta nagła potrzeba poznania Czkawki, ale nie dbała o to. Musiała wiedzieć więcej o tym chłopaku i dlaczego tak nagle wrócił do jej umysłu.
CZYTASZ
Return of the Dragon Rider (Wolno Pisane)
FanfictionDziesięć lat po nagłym zniknięciu chłopca, wioska o nazwie Berk, jest w ruinie. Za każdym razem naloty smoków są częstsze i bardziej intensywne. Ale wszystko się zmieni, gdy pewnej nocy zestrzelą Nocną Furie i jego jeźdźca...