Miejscem, które odwiedzili w drugiej, a własciwie trzeciej nocy, był Texel, największa wyspa na holenderskim archipelagu. Teren, który zobaczyli, to Holandia, a konkretnie Północna Holandia. Nie mam pojęcia, czy w tym czasie było to niezamieszkane, ale niech tak zostanie. Berk leży gdzieś na wybrzeżu Nordyckim, więc znajdowaliby się na Morzu Norweskim.
🐉
Dwie Nocne Furie przelatywały przez ocean, a woda falowała pod ich skrzydłami. Słońce było wysoko na bezchmurnym niebie, woda była spokojna. Dopóki nie przeleciała Nocna Furia. Lecieli najszybciej jak mogli. Nie dlatego, że sie spieszyli, ale dlatego ze chcieli.
W oddali wydawało się, że małe fontanny spontanicznie podnoszą się z wody. Kiedy się zbliżyli, zobaczyli grupę humbaków. Wielkie stworzenia sunęły przez wodę, od czasu do czasu wynurzając się, strzelając wodą do smoków.
🐉
W miarę zbliżania się nocy smoki zaczęły zwalniać. Musieli zarezerwować część swojej energii, aby latać w nocy. Nocna Furia mogła spać podczas lotu, ale nie leciała zbyt szybko. Minie jeszcze jeden dzień, zanim dotrą do Hiszpanii, więc nie mogli sobie pozwolić na zmęczenie. Podlecieli, wznosząc się ponad chmurami, gdzie noc już trwała. Niebo było jasne i usypane gwiazdami. Księżyc był przed nimi, lśniąc poniżej chmur. Nie była to co prawda pełnia, ale światło wciąż było wystarczająco jasne, aby mogli je zobaczyć.
Ponieważ nie było możliwości wygodnego spania na grzbiecie smoka, zdecydowali się na lekki sen. Wrenlou zasnał dobrze przed Czkawką, który nie mógł spać przez większość nocy. Szczerbatek pochrapywał cicho we śnie, a dźwięki wkońcu uśpiły go do snu.
Dzień zaczął się pięknie. Słońce wschodziło wcześnie, malując morze i niebo najjaśniejszymi kolorami. Pomarańczowa poświata pojawiła sie na morzu. Po skończeniu własnego posiłku, jeźdźcy pozwolili smokom upolować ryby, które chętnie później upiekli. Hiszpania nie była teraz zbyt daleko.
Dotarli do lądu około południa. Widzieli łodzie rybackie tuż przy brzegu, ciągnąc za sobą złowione ryby. Nie mogli sobie pozwolić, żeby ktoś ich dostrzegł, więc krążyli wokół łodzi, zanim w końcu wylądowali.
🐉
Ponieważ było wcześnie, postanowili udać się do najbliższego miasta i sprawdzić, czy mogą dostać coś do jedzenia. Smoki już znalazły bezpieczne miejsce do spania, więc się o to nie martwili.
Mała wioska tętniła życiem. Z brzegu widzieli rybaków, którzy powoli zaczeli wracać, a rynek był pełen ludzi. Były stragany z różnymi rzeczami. Naturalnie było mnóstwo straganów z rybami, lub ze skorupiakami, nawet takich, które miały rekiny!
Ale były też stragany z egzotycznymi zwierzętami ze wschodu, jak nazywali to sprzedawcy. Były garnki, sztućce, kubki. Zatrzymali się na straganie z owocami, żeby kupić pomarańcze i usiedli w dokach, obserwując zamieszanie na wodzie.
- Minęło wiele czasu, odkąd je jadłem - Czkawka powiedział, obierając jedną z pomarańczy. -Ostatni raz to chyba było... Maroko.
- To byłoby trzy lata temu. A Maroko nie jest tak daleko.
- Wiem.
Zbierali skórki pomarańczy na stosie między nimi, aż pojawił się mężczyzna z taczką, która była wypełniona resztkami jedzenia, skórkami pomarańczy i innymi rzeczami. Zebrał stos skórek i poszedł.
- Śmieciarze. - Czkawka powiedział. - Nie widziałem ich ostatnio, kiedy tu byliśmy.
- Kiedy byliśmy ostatnio w Hiszpanii, nigdzie nie byliśmy blisko wybrzeża. To miasto wielokulturowe. Pamiętasz Maroko? Też tam byli. Prawdopodobnie ukradli im ten pomysł.
CZYTASZ
Return of the Dragon Rider (Wolno Pisane)
FanfictionDziesięć lat po nagłym zniknięciu chłopca, wioska o nazwie Berk, jest w ruinie. Za każdym razem naloty smoków są częstsze i bardziej intensywne. Ale wszystko się zmieni, gdy pewnej nocy zestrzelą Nocną Furie i jego jeźdźca...