4 - Tylne Pomieszczenie

2.5K 129 0
                                    

Dudnienie młota zadzwoniło w jej  uszy, gdy weszła do kuźni. Pyskacz, kowal, zawsze był pogrążony w pracy po nalocie smoków. Stała niezgrabnie, nie wiedząc, co powiedzieć. W końcu przyszła zapytać o jego zaginionego ucznia. Dudnienie ustało, gdy mężczyzna zauważył ją stojącą.

- Astrid! Czy mogę ci pomóc?

- Eh, tak. Mój topór potrzebuje naostrzenia i mam pytanie.

- Pozwól, że zobaczę twój topór. Tak, trzeba naostrzyć. Więc,  jakie jest twoje pytanie?

- Cóż...

Nagle bała się zapytać Pyskacza o Czkawke. Co jeśli nie weźmie tego dobrze i sie obraźi?

- Po prostu, wyrzuć to z siebie.

- Pyskacz, czy Ty... czy pamiętasz... czy pamiętasz Czkawke?

Kowal zamarł w pół kroku, młot wisiał w powietrzu. Przez chwilę obawiała się, że posunęła się za daleko. W końcu kim ona była, by przywołać stare smutki. Ale kowal odłożył młotek i westchnął.

- Tak, oczywiście, że tak. Ale dlaczego pytasz?

- Ja ... ostatnio o nim myślałam. Nawet ostatniej nocy śniłam o nim. Ale w zły sposób, to... był koszmar.

- Pozwol temu odejsc. Czkawka nie żyje.

Ale co jeśli tak nie jest? A jeśli on jakoś przeżył? A jeśli on gdzieś jest i nie może wrócić do domu?

- Co jest, czego chcesz? Wywołać kłopoty? Co powiedziałby Stoick?

- Chcę, żebyś mi o nim opowiedział. Powiedz mi, jaki był.

- Nigdy nie interesowałaś się nim, kiedy żył, dlaczego robisz to teraz?

- Chcę po prostu wiedzieć. Proszę...

Pyskacz odłożył topór i odkręcił młotek z brakujacej czesci reki, zastępując go szczypcami. Stała, czekając, patrząc, jak kowal trzyma topór w ogniu.

- Czkawka... - Pyskacz westchnął. - Czkawka był silny...

- Silny? Pyskacz, on nie mógł nawet podnieść siekiery!

- Nie w taki sposób! - Pyskacz rzucił, odwracając się. - Miał inną siłę. Tutaj. - Dotknął palcem jej czoła. - Dzieciak był geniuszem. Mógł zrobić wszystko, co zobaczy w swoim umyśle. Bardzo rzadki talent.

Mężczyzna potrząsnął głową i wrócił do siekiery, zaczynającej  świecić sie na czerwono. Astrid stała w milczeniu, myśląc o słowach kowala.

- Mówisz, że chcesz wiedzieć? - Podniosła wzrok i przytaknęła. - Więc chodź za mną.

Podążyła za mężczyzną na zaplecze, gdzie Czkawka spędzał większość dni w samotności. Otworzył drzwi i dał jej znak, by weszła do środka.

W pokoju było ciemno, ale gdy tylko Pyskacz zapalił świecę, jej szczęka opadła. Ściany pokrywały szkice. Ściana naprzeciw drzwi była pokryta szkicami w szczególności broni.

- To katapulta, którą zbudowaliśmy siedem lat temu!

- Jeden z bardziej skomplikowanych projektów.
Zajęło mi trochę czasu, żeby to rozgryźć.

- Zaprojektował to?

- Tak i wiele innych rzeczy. Możesz się rozejrzeć, ale nie waż się niczego niszczyć, bo nigdy więcej nie naprawię twojego toporu.

Spojrzała na jego twarz i zobaczyła, że ​​jest poważny. Pokiwała głową.

Po przyniesieniu jej kolejnej świecy, Pyskacz wrócił do broni, które musiał naprawić. Ona usiadła. Nie czuła się dobrze siedząc na krześle, w którym on siedział. W końcu Gobber miał rację. Ona i inni zawsze byli... cóż... wredni dla Czkawki.

Wzięła ołówek z węglem i obróciła go między palcami. Ostrożnie wzięła pierwszy papier ze stosu. Przedstawiał młyn, ale był inny niż jakikolwiek młyn, który widziała wcześniej. Następne strony również dotyczyły młyna, ale były to szkice techniczne. Wewnętrzna struktura budynku, jak działał młyn, gdzie trzeba umieścić przekładnie. Czkawka widziała budynek w jego umyśle i udało mu się go narysować krok po kroku.

Po młynie pojawił się skomplikowany projekt systemu nawadniającego, a także sposób na uzyskanie wody płynącej we wszystkich domach na Berk. Każda strona przynosiła wiecej zdumienia.

Znalazła rysunki smoków i różnego rodzaju zwierząt, od szkiców po rysunki z niesamowitymi szczegółami. Znalazła projekt domu, który znacznie lepiej regulowałby temperaturę latem i zimą. Znalazła szkice różnych gatunków drzew, podzielonych na różne kategorie, takie jak liście, wzrost lub wiek.

Było też więcej projektów broni. Chociaż chłopak z trudem radził sobie z bronią, wciąż próbował walczyć ze smokami, mniej niebezpiecznymi dla wikingów. Była to oczywiście katapulta, którą już zbudowali, ale także, projekt tarczy, która po otworzeniu była kuszą, wyrzutnia bomb i hak. Znalazła projekt mniejszej katapulty, którą można zabrać na statek.

Nagle natknęła się na coś, co wyglądało jak lotka. To jest sztuczna lotka. Wpatrywała się w nią przez chwilę, obracając ją do góry nogami i do tyłu, ale nie mogła się domyślić, po co  zaprojektowałby to lub do czego służy. Na następnej stronie była ta sama lotka, ale teraz wszystkie części zostały narysowane osobno. Widziała pręty używane jako szkielet, narzędzia używane do otwierania i zamykania lotki i miejsca, z którym się łączyły... do czego?

Nie miała pojęcia.

Położyła go na boku, na stosie papierów, które już przejrzała, i wzięła następny arkusz papieru.

Serce jej się zatrzymało. To był jej rysunek. Czkawka ją narysował. To była jej czternastoletnia wersia, z kolczastą spódnicą i brudnym warkoczem. Szczegóły na tym konkretnym rysunku były niesamowite, podobnie jak postawa. I musiał narysować to wszystko z pamięci! Z pewnością nigdy nie pozowała mu
tak. Wpatrywała się długo w rysunek, poczucie winy rosło z każdą minutą. Zawsze wiedziała, że ​​chłopak się w niej zakochał, po prostu nigdy nie zdawała sobie sprawy, że to uczucie było tak silne.

Ostrożnie położyła kartkę na prawo, a nie na drugim stosie. Po przejrzeniu kolejnych rysunków, szkiców, notatek, których nie potrafiła odczytać, ponieważ zostały napisane w jakimś skróconym kodzie, którego nie rozumiała, skończyła stos.

Usiadła, widząc nagle małe pudełko pod stołem. Podniosła to. Z jakiegoś powodu była to jedyna rzecz w pokoju bez kurzu. Kiedy ją otworzyła, sapnęła. Tam był jego rysunek. Nigdy nie zdawała sobie sprawy, że robił także autoportrety. Znalazła podarte kartki papieru z zapisanymi na nich liczbami.

1.

66.

18.

22.

45.

Nagle uświadomiła sobie, że to nie było coś, co należało do Czkawka. To właśnie Pyskacz umieścił to pudełko. A kartki były liczbami dni lub tygodni, odkąd stracił ucznia.

W milczeniu odłożyła kawałki papieru i umieściła pudełko w miejscu, w którym je znalazła. Następnie podniosła rysunek i po zdmuchnieciu świec opuściła tylne pomieszczenie, cicho zamykając drzwi.

- Pyskacz? Czy mogę to wziąść?

Kowal spojrzał na papier, który trzymała, i skinął głową. Złapał ją, patrząc na pokój.

- Czy rozumiesz, o co mi chodziło?

Pokiwała głową.

- Oto twój topór.

Bez słowa wzięła broń. Ostrza znów świeciły i widziała własne odbicie. Przyciskając papier do piersi, odeszła do jej domu. Położyła siekierę na stole i usiadła na łóżku. Widząc rzeczy, które zaprojektował Czkawka, tylko odnowiła poczucie winy i chęć lepszego poznania chłopca. Ale w tej chwili nie było to już możliwe. Spóźniła się o dziesięć lat.

Return of the Dragon Rider (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz