17 - Złapany

1.8K 109 31
                                    

Czekali do zmroku, zanim ponownie pomalowali Śnieżynkę na czarno, ponieważ w ciągu dnia większość węgla starła się. Czkawka próbował przekonać Wrenlou, by to on poszedł zamiast niego, ale Wrenlou był uparty jak wiking. Czkawka patrzył, jak odlatują z okropnym uczuciem. W głębi serca wiedział, że coś pójdzie nie tak, po prostu nie wiedział co.

🐉

Wylądowali w lesie na obrzeżach wioski. Kuźnia wyglądała na czystą, ale nauczył się na własnej skórze, że lepiej się jeszcze upewnić.

- Dobra, chcę, żebyś tu została, na wypadek, gdybyśmy musieli szybko uciec, dobrze?

Smok skulił się cicho i trącił go w ramię.

- Śnieżynko... będzie dobrze, obiecuję.

Szedł w stronę kuźni, chowając się za budynkami. Kiedy dotarl, nie było nikogo. Gdy tylko wszedł do środka, zobaczył, że pręt zniknął.

Jasne, bo dlaczego miałby tu leżeć niezauważony.

Zastanawiał się, gdzie go schowali. Zaczął się rozglądać po kuźni.

- Szukasz tego?

Zamarł. Żałował, że nie wziął swojego łuku. Jedyną bronią, jaką miał, był  sztylet. Nie mając dostępnej innej broni, wyjął ją i odwrócił się. Przed nim stała blond kobieta, warkocz opadal na jej prawym ramieniu. Niebieskie oczy wpatrywały się w niego. Trzymała dwie rzeczy. Pierwszy to topór z podwójnym ostrzem, którym wskazywała na jego gardło, a drugi to właśnie pręt.

- Potrzebujesz tego, prawda? Żeby latać?

- Daj mi to teraz.

- Nie wydaje mi się.

- Oddawaj!

- Chcesz, to chodź.

Spojrzała na mężczyznę, który był przed nią. Był uzbrojony tylko w sztylet, ale ogień w jego oczach był wyraźnie widoczny. Wiedziała, że ​​nie wyjdzie bez prętu, który zacisnęła w dłoni.

Krążyli wokół siebie, dopóki nie zamienili się miejscami. Teraz to ona była w kuźni, a on na zewnątrz. Potem straciła cierpliwość i rzuciła się na niego. Zrobił unik i złapał rękę, w której trzymała pręt. Obrócił jej ramię za plecami, zmuszając ją do puszczenia pręta. Potem popchnął ją, by upadła na ziemię. Patrzyła, jak ucieka. Nigdy nie została tak łatwo pokonana!

Rzuciła w niego siekierą. Uderzyła w jego stopę. Wrenlou potknął się, a potem upadł, a ona szybko znalazła się na nim, przygwożdżając go do ziemi, jednak on łokciami uderzył ją w twarz. Ból przeszył jej nos i poczuła, jak krew spływa jej do ust.

Czy on ją właśnie uderzył?!

Znowu biegł w kierunku placu. Zerwała się na równe nogi i wzięła topór z ziemi. Pobiegła za nim, jednak był szybszy. Wchodząc na plac, przenikliwy wrzask wypełnił powietrze i usłyszała zbliżającą się Nocną Furię.

- Nie!

Czarny kształt opadł w dół, ale ona już przylgnęła do nóg jej wroga. Nie zamierzała pozwolić mu odejść. Kiedy upadał, wyrzucił metalowy pręt w powietrze, który został złapany przez smoka. Mężczyzna szamocząc się w jej objęciach krzyknął, a smok rozłożył skrzydła i wystrzelił w niebo, znikając w ciemności.

Return of the Dragon Rider (Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz