Astrid wyprostowała się, przed zapukaniem w stare drewniane drzwi. Stała przed domem wodza - Stoicka, biło jej serce. Już miała zapukać, kiedy usłyszała, jak krzesło odsuwa się i ciężkie kroki zbliżają się do drzwi. Cofnęła się o krok. Mężczyzna, który otworzył przed nią drzwi, był duży, prawie tak duży jak same drzwi, i spojrzał na nią smutnymi oczami.
- Och, Astrid. To ty. Coś sie stało?
- Pyskacz zażądał twojej obecności w kuźni, wodzu. Powiedział, że to pilne.
Mężczyzna westchnął ciężko.
- Dobrze. Powiedz mu, że przyjde.Skinęła głową i odwróciła się. Po powiedzeniu Pyskaczowi, że wódz jest już w drodze, wyruszyła inną drogą z powrotem do domu. Zamierzała się wkraść i rozejrzeć po pokoju Czkawki. Gdy tylko zobaczyła, że mężczyzna wychodzi, idąc ku kuźni, pobiegła w stronę domu i wślizgnęła się do środka, zamykając delikatnie drzwi za sobą. Uspokoiła bijace serce i rozejrzała się po domu. Nigdy wcześniej nie była w środku.
Przed nią stał stół z krzesłem. Obok tego krzesła stało mniejsze krzesło i poczuła ukłucie winy.
Krzesło Czkawki.
Na stole było kilka świec, a także kilka pustych misek i filiżanek zupy. Drzwi naprzeciw niej były pęknięte. Po prawej był kominek, a po lewej były schody. Schody, które znała, prowadziły na poddasze, gdzie znajdował się pokój Czkawki. Wzięła głęboki oddech i podeszła do drewnianych schodów. Nie było na nich kurzu, ku jej uldze, więc nie zostawiła śladów. Wiedziała, że jego ojciec był tam regularnie.
Na schodach zatrzymała się. Drzwi do pokoju były zamknięte. Stała przez chwilę, jej dłoń znajdowała się o cal od klamki, zanim ją przekręciła i weszła do środka. Jej szczęka opadła.
Gdy zaplecze w kuźni było pełne szkiców i rysunków, tutaj było ich jeszcze więcej. Całe ściany pokryte były szkicami i rysunkami jego pomysłów i wynalazków. Większość tego, co zobaczyła, była taka sama jak w kuźni, z jedynym wyjątkiem, że większość tych rysunków miała znacznie mniej szczegółowa niż te w kuźni. Na drugim końcu pokoju stało małe biurko z krzesłem i łóżko po lewej. Łóżko było starannie wykonane, a cały pokój był wolny od kurzu. Stoick musi spędzić tu dużo czasu. Podeszła do biurka. Było tam więcej szkiców, ku jej zaskoczeniu wszystko o smokach. Zobaczyła Śmiertnika Zebacza, Gronkla, Zebiroga Zamkoglowego i Potwornego Koszmara. Widziała także więcej projektów dotyczacej lotki, którą widziała w kuźni. Pod biurkiem było pudełko, a kiedy je podniosła, zobaczyła, że jest wypełniona kawałkami potłuczonej ceramiki i drobnymi metalowymi urządzeniami, gdzie Czkawka najwyraźniej wylał na nie swój gniew, tylko po to, by je zebrać i uratować później. Między kawałkami rozsypała się kartka papieru i wyjęła ją, zanim odłożyła pudełko. Po rozłozeniu papieru jej serce nagle sie zatrzymało. To był rysunek. Szybki szkic chłopca, zwiniętego w kłębek z rękami na głowie. Nie widziała twarzy, ale ubrania mówiły jej, że to Czkawka. Wokół rysunku były słowa napisane trzęsącą się ręką.
W srodku jest to, czego nie moze zniesc.
Przestań tak bardzo starać się być kimś, kim nie jesteś.
Nikt nie staje się tak dobry jak ty. Zwłaszcza ty.
Nie martw się: jesteś mały, jesteś słaby. To sprawi, że będziesz mniejszym celem.
Nigdy nie jest tam, gdzie powinien być.
Czy to dla ciebie jakiś żart?
Tak! To jest to! Przestań być wszystkimi.
Najgorszy wiking jaki Berk kiedykolwiek widział.
Nieprzydatny.
Bezwartościowy.
CZYTASZ
Return of the Dragon Rider (Wolno Pisane)
FanfictionDziesięć lat po nagłym zniknięciu chłopca, wioska o nazwie Berk, jest w ruinie. Za każdym razem naloty smoków są częstsze i bardziej intensywne. Ale wszystko się zmieni, gdy pewnej nocy zestrzelą Nocną Furie i jego jeźdźca...