- Czkawka, uspokój się!
- Uspokój się? USPOKÓJ SIĘ? Chciał mnie ZABIĆ, Wrenlou! On by to zrobił, gdybyś nie wszedł mu w drogę! - Potrząsnął głową. - Popełniłem błąd. Nie powinienem był tu przylatywać, ale teraz nie możemy nawet wrócić, ponieważ Szczerbatek...
- Ogon, tak wiem.
Jego głos zamilkł. Dotarli do zatoczki bez problemów, ale Czkawka miał rację. Protetyczny ogon został złamany, prawdopodobnie kiedy owinęły się wokół niego liny. Materiał został rozdarty na strzępy, a metalowe elementy były albo zgięte, albo złamane.
- Czkawka, proszę. Uspokój się. Jeśli zaczniesz krzyczeć, to oni nas odnajdą, a nie możemy na to pozwolić.
Czkawka westchnął i usiadł obok Wrenlou. Podniósł mały kamień i zakręcił nim, wpatrując się w ich mały ogień. Czarny smok mruczał cicho i delikatnie szturchnął jeźdźca, po czym położył się za nim i owinął ogon wokół talii Czkawki, aby mężczyzna mógł zdjąć rozdartą protezę.
- Nie mogę uwierzyć, że próbował mnie zabić. - Mamrotał, odpinając paski, które przytrzymywały przedmiot protezę.
- Bądź szczery. Jeździłeś na smoku, jego najgorszym wrogu. Masz płonący miecz. Postrzegał cię jako zagrożenie oraz nie widział twojej twarzy z powodu twojego hełmu.
- Więc? Próbował mnie zabić. Był całkowicie skłonny po prostu odciąć mi głowę, nawet nie pytając, kim jestem.
- Zaatakowałeś ich obronę.
- Katapulty? Zaprojektowałem je! Zaprojektowałem je, a oni je zbudowali. Nie mogłem po prostu patrzeć, jak zostały użyte do zabijania smoków.
- Czy nie dlatego je zaprojektowałeś?
- Zamknij się, Wrenlou, to było 12 lat temu, zanim poznałem Szczerbatka. Ale masz rację, dlatego je zaprojektowałem. Problem polega na tym, że nikt o nich nie wiedział i nie zbudowano ich, kiedy odszedłem.
- Więc, mówisz, że zaczęli troszczyć się o twoje wynalazki po twoim odejściu?
- Najwyraźniej tak. Nie rozumiem tego jednak. Dlaczego mieliby w ogóle przeglądać moje projekty. Chociaż... może Pyskacz...
W końcu zdjął złamaną protezę z ogona smoka. Na szczęście nie miał żadnych innych obrażeń, a pozostała część ogona wyglądała dobrze. Czkawka spojrzał na splątany bałagan tkanin, skóry i metalu leżący teraz na jego kolanach i westchnął.
- Co teraz zrobimy? Wren, co zrobimy?
- Powinniśmy rozbić obóz. Wiem, że nie będziemy w stanie spać, ale z tego, co widzę, będziemy tu na chwilę. Więc rozbijamy obóz, coś jemy, a potem zobaczymy, co możemy zrobić.
Czkawka skinął głową. Wziął głęboki oddech, zanim zdjął sprzęt kempingowy z siodła Nocnej Furii. Z jakiegoś powodu nic mu się nie stało, kiedy związały ich liny. Był za to wdzięczny.
Po rozstawieniu małych namiotów usiedli wokół ogniska z resztkami ryb i piwem. W oddali słońce już zaczęło wschodzić i niebo powoli się rozjaśniało.
- Powiedz mi, czego potrzebujemy, aby naprawić ogon.
- Cóż, tkanina jest podarta, ale można ją łatwo wymienić. Pręt łączący jest zepsuty, a pręty szkieletowe są złamane lub zgięte. Więc technicznie... potrzebujemy kuźni.
- W wiosce jest kuźnia, prawda?
- Nie ma mowy! Nie pójdę tam! Widzisz mnie mówiącego? „Cześć, pamiętacie mnie? Zestrzeliliście mnie i mojego smoka zeszłej nocy. Nie masz nic przeciwko, jeśli użyję kuźni, prawda? Och, przy okazji, mam na imię Czkawka."
- Nie miałem na myśli tam iść miałem na myśli zakraść się w nocy.
- Och... tak, to może zadziałać. Nic dziwnego, że Pyskacz pracował przez całą noc, by naprawić broń, więc nie sądzę, żeby to zauważyli.
- A co z projektem? Nie zabrałeś go, prawda?
- Nie, ale pamietam podstawy, a projekt pierwszego powinien wciąż znajdować się na zapleczu kuźni. Chyba że go wyrzucili.
- Sprawdzimy to, kiedy tam dotrzemy. W porządku, co jeszcze?
- Metal. Mogę stopić starą płetwę i użyć jej, ale będę potrzebować go więcej.
- Cóż, to kuźnia po nalocie smoków. Myślę, że wokół ciebie będzie mnóstwo połamanych mieczy. Co jeszcze?
- Skóra, aby zastąpić tkaninę. Jest grubsza i cięższa, ale da radę. Zrobiłem pierwszy ze skóry i dzięki temu po raz pierwszy trafiłem do Smoczego Miasta, więc...
- W porządku. Radzę zabrać Śnieżynkę do miasta, a Szczerbatka zostawić tutaj.
- Dlaczego? Czy nie lepiej wziąść oba smoki?
- Czkawka, on nie może latać. Nie ucieknie tak szybko, jeśli zostaniemy zauważeni. To znaczy wiesz, bieganie pozostawia ślady. Pozatym już i tak zostawiliśmy ślady.
- Dobra, prawda, ale Śnieżynka jest widoczna w nocy.
Wrenlou nie odpowiedział. Czkawka miał rację. Dzięki białemu kolorowi była bardzo widoczna w ciemności. Wrzucił jeszcze trochę drewna do ognia i podniósł jedną z wypalonych na wpół gałązek. Po wrzuceniu jej z powrotem spojrzał na swoje dłonie.
- Wiesz, może mieć osłonę.
Czkawka podniósł wzrok. Wrenlou podniósł rękę. Czkawka zmarszczyła brwi, ale potem zrozumiał pomysł Wrenlou i uśmiechnął się. Spojrzał na kształt śpiącego smoka.
- Będziemy potrzebować więcej drewna.
- O tak. Dużo więcej.
CZYTASZ
Return of the Dragon Rider (Wolno Pisane)
Fiksi PenggemarDziesięć lat po nagłym zniknięciu chłopca, wioska o nazwie Berk, jest w ruinie. Za każdym razem naloty smoków są częstsze i bardziej intensywne. Ale wszystko się zmieni, gdy pewnej nocy zestrzelą Nocną Furie i jego jeźdźca...