Obudziłam się i znowu zobaczyłam Maxa. Rozmawiał przez telefon. Jest już chyba wykończony. Cały czas siedzi w szpitalu. To go wykończy, jednak nie chcę, żeby mnie zostawił.
- Dobra kończę, pa.- powiedział i podszedł do mnie.
- Jak tam skarbie?- zapytał się i złapał mnie za rękę.
- Max...
- Skarbie, proszę. Nie wstawaj.- powiedział gdy tylko spróbowałam się podnieść.
- Max...- złączył w tej chwili nasze usta i delikatnie mnie położył.
Czuję się cudownie, ale zarazem strasznie. Od chyba paru dni nic nie jadłam i nie piłam. Natomiast uwielbiam gdy mnie całuje więc od razu czuję się lepiej.
- Max...
- Skarbie...- powiedział i dalej mnie całował.- Proszę leż.- powiedział i złączył nasze usta w długi i namiętny pocałunek po czym usiadł obok łóżka.
- Max, prosze Cię przynieś mi coś do picia.
- Jeszcze chwilę musisz wytrzymać. Zaraz doktor przyjdzie i zrobi Ci badanie.- powiedział i zaczął masować moją dłoń.
- Strasznie głodna jestem, chyba. Max brzuch mnie boli. Nie wiem czy to z głodu czy coś z dzieckiem nie tak.- powiedziałam to i w tej chwili Max zrobił się dziwny.
Martwię się o nasze dziecko. Nie wiem czy z nim wszystko dobrze. Bo jak kogoś się pytam to każdy mi odpowiada dwuznacznie i nie wiem co mam myśleć. To jest okropne. Ja chcę poprostu usłyszeć czy nic mu nie grozi i czy napewno z nim wszystko dobrze.
- Max, co się stało?- zapytałam się.
- Nic, ja sam jeszcze nie znam wyników, bo ty musisz powiedzieć kto jest upoważniony aby je widzieć.- powiedział i nadal się dziwnie zachowuje.
- Max, wszystko w porządku? Dziwnie się zachowujesz.- zapytałam się.
- Tak, wszystko w porządku...w jak najlepszym porządku!- powiedział, a wręcz krzyknął.
- Max, ja nie kazałam Ci krzyczeć, nie jestem głucha, po pierwsze. Po drugie nie chcę żebyś w sobie coś dusił więc lepiej, żebyś mi to teraz powiedział. Po trzecie jeśli się martwisz o mnie albo o dziecko to chcę o tym wiedzieć. Ja też się boję Max. Nie chcę go stracić. Już się oswoiłam z tym, że będziemy mieli razem dziecko, razem. Po czwarte chcę wiedzieć co ty myślisz o całej tej sytuacji, bo ja już sama nie wiem czy to jest normalne czy ja zwariowałam!- krzyknęłam ze łzami w oczach.
- Skarbie, nie denerwuj się. Poprostu...
- Max...- powiedziałam i spróbowałam wstać jednak od razu zaczęła boleć mnie głowa i zrobiło mi się ciemno przed oczami.
- Skarbie, nie wstawaj.- powiedział i delikatnie mnie położył po czym póki jeszcze nie odszedł ode mnie za daleko złapałam go i zaczęłam całować.
- Max, kocham cię...
- Julie, psychicznie z wami nie wytrzymam. Za bardzo się o was martwię...- powiedział ale mu przerwałam. Nie chcę słyszeć teraz tego. Chcę poprostu się z nim całować. Nie wiem ile się całujemy ale wiem, że aktualnie przeszkodziło nam płukanie do drzwi. Max jednak chyba nic nie usłyszał i nadal mnie całuje.
- Max, ktoś przyszedł.- powiedziałam i po chwili się odsunął, ale jeszcze na koniec przygryzł moją wargę. Nie chciałam tego kończyć. Chciałam więcej Maxa.
CZYTASZ
Moje skarby i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]
RomanceTo jest druga część "Mój szef i ja!". Zachęcam do przeczytania pierwszej części. Jeśli jednak już to zrobiłeś życzę miłego czytania :3