Gdy już wróciliśmy ze wszystkich atrakcji jakie nam zafundował Max Dylan zasnął na sofie przed telewizorem. Zaczęłam szykować kolację dla Xaviera i w pewnym momencie poczułam na mojej szyji pocałunek. Od razu obróciłam się i zobaczyłam Maxa.
- Co ty tu jeszcze robisz?- zapytałam się go. On złapał mnie w talii i zaczął przyciągać do swojego torsu. Złączył nasze usta i zaczął mnie całować.- Max, Xavier nie śpi.- powiedziałam gdy tylko jego dłoń ścisnęła mój pośladek.
- Byłem u niego. Dałem mu telefon. Zaraz zaśnie.
- Max, nie! On jest za mały na telefon to po pierwsze, a po drugie jest zmęczony więc nie jest mu potrzebny telefon.- powiedziałam zła i odsunęłam się od niego.
- Przepraszam cię myszko, nie chciałem cię zdenerwować.
- Max, nie mów do mnie myszko. I nie jestem zła!- powiedziałam i poszłam wzięłam Dylana sprzed telewizora i zaniosłam do pokoju chłopaków. Zabrałam telefon i poszłam do kuchni. Rano obydwoje będą głodni. Powoli próbuje przyzwyczaić Dylana do zwykłych kanapek więc jutro rano zrobię kanapki z serkiem.- Masz telefon i nie dawaj mu go. On ma dopiero 4 lata.
- Dobrze, przepraszam.- powiedział i przybliżył się do mnie. Ja natomiast odsunęłam się.
- Jedź już do domu.
tydzień później
- Chodź, nie bój się.- powiedział Max ciągnąć mnie dalej nie wiadomo gdzie. Nic nie widzę przez tą chustę. Nie wiem czy to był dobry pomysł, żeby mu zaufać. Boję się.- Już.- powiedział, a ja zdjęłam chustę. Aktualnie stoję na jachcie. Nie wpadłabym na to tylko dlatego, że mnie niósł przez chwilę.
- Max?
- Skarbie kocham cię, naprawdę. Nigdy nie chciałem cię zranić i stracić. Nie chciałem, żebyś przeze mnie była zmuszona do tego co robił ci twój nowy szef. Odkąd cię poznałem nie mogłem patrzeć na to jak ktoś cię krzywdzi. Przepraszam cię za wszystko. Klęknął i otworzył małe pudełeczko, w którym był...kondom?
- Jesteś głupi. Ja myślałam... zresztą nieważne. Jesteś okropny, żartujesz sobie cały czas ze mnie! Najpierw udajesz, że ci na mnie zależy, później mnie zdradzasz i teraz to!?- zaczęłam krzyczeć od razu kierując się do wyjścia. On mocno złapał mnie za rękę i zaczął się śmiać.- Z tobą jest coś nie tak?! Przyciągnąłeś mnie tu żeby się ze mnie pośmiać?
- Julie, kocham cię. I nawet jak się denerwujesz jesteś cholernie słodka. Zawsze odkąd cię znam chciałem dla ciebie jak najlepiej, bo byłaś moją słodką małą myszką i za to cię kocham. Więc...- powiedział i uklęknął. Łódka zaczęła powoli odpływać więc już nie mam gdzie uciec jeśli znowu coś wymyślił.- Wyjdziesz za mnie?- zapytał się i otworzył pudełeczko ze ślicznym pierścionkiem.
- Max...- powiedziałam, a moje oczy zrobiły się szklane.- Po pierwsze jesteś totalnym dupkiem, który już nie raz mnie zranił. Po drugie totalnie nie potrafisz przewijać pieluch.- powiedziałam i się zaczęłam śmiać płacząc.- Jeśli mnie zranisz masz przejebane.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Czyli tak?
- Tak.- powiedziałam on się podniósł i założył mi pierścionek. Zaczęliśmy się całować.
- Kocham cię myszko. I cię nie zranie. Zaczął kierować mnie do kabiny i tam od razu zaczął rozbierać.
tydzień później
Nagle oglądanie przerwało nam głośne dobijanie się do drzwi.
- Pójdę otworzyć.- powiedziałam i wstałam. W drzwiach zobaczyłam tą rudą pizdę, z którą zdradzał mnie Max.- Jeśli przyszłaś do Maxa to jego tutaj nie ma.- powiedziałam i próbowałam zamknąć drzwi.
CZYTASZ
Moje skarby i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]
RomanceTo jest druga część "Mój szef i ja!". Zachęcam do przeczytania pierwszej części. Jeśli jednak już to zrobiłeś życzę miłego czytania :3