- Mam dziecko!
- Czy je już masz to nie dokońca.
- Nie Max. Ja już mam jedno dziecko.
- Co?!- krzyknął cały zdenerwowany.
- Max, ale...
- Z kim?! Jak to możliwe? Czemu mi po prostu nie powiedziałaś? Zaakceptowałbym to!
- Max, uspokój się. Wytłumaczę Ci to, tylko nie krzycz.- powiedziałam cała zapłakana.
- No to kurwa mów!
- No to kurwa nie klnij i nie krzycz!- krzyknęłam ale w pewnym momencie poczułam okropny ból w brzuchu.
- Co się dzieje?- zapytał i podleciał do mnie i mnie złapał, bo prawie spadłam z łóżka.
- Boli mnie.- powiedziałam jeszcze bardziej zapłakana.
- Połóż się i przestań płakać.- powiedział i przyklęknął przy łóżku trzymając w tym samym czasie moją rękę.
- Max, proszę Cię nie denerwuj się. To nie tak jak myślisz.- powiedziałam i widziałam, że najchętniej to by wyszedł, ale nie chce okazywać jak bardzo jest zły. Mimo wszystko widzę to.
- Czyje jest to dziecko?- powiedział spokojnie ale w środku chciał wybuchnąć.
- Jejsona.- powiedziałam i znowu zaczęłam płakać.
- Żarty sobie robisz?!- krzyknął.
- Max.- podniosłam się i przytuliłam się do niego.
- Jak do tego doszło?- zapytał.
- Mówiłam Ci, że wielokrotnie mnie zgwałcił. I podczas jednego z gwałtów gdzie później byłam pod śpiączką zaszłam z nim w ciążę. Urodziłam to dziecko ale zanim się wybudziłam zabrali mi je. Dopiero dzisiaj się o tym dowiedziałam i dzisiaj tutaj ktoś z tym dzieckiem przyjedzie. Mam jakąś decyzję podjąć, ale nie chcę tego robić bez ciebie.
- A chcesz mieć wogóle jakiś kontakt z tym dzieckiem?- zapytał się.
- Max, nie wiem. To niby jest moje dziecko, ale nie wiem czy będę chciała mieć z nim kontakt i czy będę chciała, żeby wiedziało, że to ja jestem jego matką.
- Julie, przepraszam Cię. Nie chciałem tak na ciebie naskoczyć.
- Max, też bym tak zareagowała. Nie przepraszaj. Ja sama byłam zła na rodziców. Tylko obiecaj mi, że mnie przez to nie zostawisz i będziesz cały czas przy mnie.
- Nawet nie myśl, że mógłbym Cię zostawić. Nosisz moje dziecko przez 3 miesiące. Jeszcze 6 i będziemy rodzicami, razem. Rozumiesz?
- Yhym.- powiedziałam i złączyłam nasze usta.
- Oczywiście jeśli będziesz chciała mieć pod opieką to dziecko to ja to zaakceptuje i razem je wychowamy.
- Kocham Cię.- powiedziałam.
- Ja ciebie też myszko.- powiedział, podniósł się i położył mnie na łóżku. Zaczął całować i uspokajać. Spędziliśmy razie wieczór i w pewnym momencie zawołała mnie mama. Oczywiście wzięłam że sobą Maxa.
CZYTASZ
Moje skarby i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]
RomansaTo jest druga część "Mój szef i ja!". Zachęcam do przeczytania pierwszej części. Jeśli jednak już to zrobiłeś życzę miłego czytania :3