Chwilę później do sali weszli rodzice Maxa z Maxem. Trochę dziwnie się czuję w jego towarzystwie, bo to przeze mnie cierpiał i się upił. Nie chcę na niego patrzeć. Co ja mam teraz zrobić? On już tu jest i pewnie będę musiała z nim porozmawiać.- Skarbie, przepraszam.- powiedział i podszedł do łóżka. Dlaczego on to robi? W moich oczach znowu stoją łzy. Dlaczego poprostu nie może wyjść?
- Może ja was zostawię.- powiedział Harry, ale ja mocno ścisnęłam jego dłoń i na szczęście został.
- Musicie sobie parę spraw wyjaśnić i wszystko szczerze opowiedzieć.- powiedziała mama Maxa.
- Chodź Harry. Zostawmy ich samych.- powiedział Maxa tata. Ale nie pozwolę mu odejść i chyba wie już, że nie chcę zostać sama.
- Uważam, że ostatnie ich spotkanie nie skończyło się za dobrze. Lepiej będzie jak Max przyjdzie następnym razem jak Julie ochłonie trochę.
- Julie proszę Cię. Pozwól mi wszystko wytłumaczyć.- powiedział.
- Max, nadal jesteś pijany.- powiedziałam, bo przecież widzę.- Wróć trzeźwy.
- Julie...- powiedział i złapał mnie za nogi, bo prawie się przewrócił, a ja delikatnie krzyknęłam, bo się przestraszyłam.
- Max, ona się ciebie boji w takim stanie. Nie karz mi siebie wyprowadzać.
- Julie, wszystko wiem. Teraz pewnie jesteś z tym patałachem i pewnie teraz on cię pieprzy. Zaraz mu wyskoczysz z dzieckiem! I później jak mu zacznie zależeć to je stracisz!- zaczął krzyczeć i się zmiać, a moje policzki już są mokre.- Nie mów, że się popłaczesz. To jest twój jedeny odruch na jakie kolwiek problemy.
- Max wyjdź!- krzyknął Harry.
- Bo co?!- to jest moja dziewczyna i to ja jestem jechać facetem, nie ty.
- Już nie...- powiedziałam i położyłam się na boku, aby nikt nie widział jak płacze.
- Co powiedziałaś?- w tej chwili Max oberwał i chyba stracił przytomność po czym do sali wbiegł ochroniarze i wszystkich zabrali. To było okropne.
Ja tylko chciałam obudzić się i powoli zacząć normalnie funkcjonować. Nie chciałam zrywać z Maxem. Nie chciałam tego robić. Tak bardzo nie chciałam. Poprostu chciałam, żeby wyszedł. Do mojej sali po chwili przyszły dwie pielęgniarki. Jedna przyniosła coś do jedzenia czego i tak nie dotknę, bo nie mam teraz ochoty na nic. Przyszły mi znowu podać jakieś kroplówki. Ja natomiast zaczęłam przeglądać telefon, na którym co się okazało mam mnóstwo wiadomości od Maxa. Mam mnóstwo wiadomości jak i nieodebranych. Nie chcę nawet tego czytać. Więc mój jedyny wybór to się położyć.
Leżę już dłuższą chwilę i do sali wbiegła Betty z Anną i Holly.
- Słyszałyśmy co się stało.
- Nie chce o tym rozmawiać.
Obudziłam się i obok mnie poczułam kochającego mnie Maxa. Śniło mi się coś, ale nie mogę sobie przypomnieć co. Przy okazji oczywiście musiałam obudzić Maxa.
- Coś się stało skarbie?- zapytał się.
- Nie nic.
- A dobrze się czujesz?- zapytał.
- Dobrze, poprostu śniło mi się coś...ale nie mogę sobie przypomnieć co.
- Może później sobie przypomnisz.- powiedział i zaczęliśmy się całować.
Poczułam pocałunek Maxa na brzuchu, po czym podniósł się i złączył nasze usta.
- Wiesz, że dzisiaj też jadę z tobą do pracy.- powiedziałam, po czym dalej się całowaliśmy.
CZYTASZ
Moje skarby i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]
Любовные романыTo jest druga część "Mój szef i ja!". Zachęcam do przeczytania pierwszej części. Jeśli jednak już to zrobiłeś życzę miłego czytania :3