- Julie, nie!- krzyknął Max i aż się wystraszyłam.
- Max, proszę Cię. Nie kłóćmy się. Powiedziałeś, że zaakceptujesz moją decyzję i co kolwiek wybiorę pomożesz mi.
- No bo do wybrania miałaś albo wziąć dziecko albo nie. A ty chcesz mnie zostawić?!
- Max, uspokój się! To jest moje dziecko i mnie potrzebuje...
- Jakoś wcześniej cie nie potrzebowało.
- Max, wiesz, że nie mogłam nic z tym zrobić, bo nawet nie wiedziałam, że je mam.
- Skarbie, błagam cię. Wszystko, ale nie odchodź.- powiedział błagalnie.
- Max, nie utrudniaj mi tego.- powiedziałam przez łzy, bo już nie wytrzymałam i się popłakałam.
- Nie rób mi tego. Proszę Cię. Ja wiem jak to się skończy, a chcę mieć was przy sobie. Julie no, czego nie rozumiesz?- powiedział i zaczęłam coraz bardziej płakać, bo ja też nie chcę robić tej przerwy.
- A ty? To moje dziecko. Daj mi chociaż tydzień. Proszę Cię, a teraz mi powiedz co powiemy innym. Przecież nie byłam z tobą dwa lata temu.
- Nie zmieniaj tematu. Za tydzień o tym pomyślisz. Jeśli to będzie tydzień.- powiedział i wyszedł. Ja się popłakałam i w tej chwili zadzwonił do mnie Oliver.
- Hejka sis. Jesteśmy u rodziców i jest tutaj twoje dziecko. Mama i jakaś kobieta każą Ci się sprężać, bo nie mają dużo czasu. Przyjechać po ciebie?
- Wiedziałeś o tym? Zaraz będę to musimy porozmawiać.
- Przywiezie Cię Max? Czemu płaczesz?- zapytał się.
- Zaraz będę.- powiedziałam i się rozłączyłam. Poszłam do garderoby i wyciągnęłam moją dużą torbę. Pakuje najpotrzebniejsze rzeczy, bo jadę tam na maks dwa tygodnie i wracam do Maxa. Muszę ogarnąć siebie i poukładać pewne sprawy. Jak się oswoje z tym, że mam dziecko to wrócę do niego. Spakowałam się i się ogarnęłam. Poszłam do kuchni i tam nadal nie było Maxa. On niby powinien być w pracy, ale mam nadzieję, że nie zostawił mnie bez słowa. Poszłam do lodówki i wyjęłam sobie coś do jedzenia. Gdy robiłam sobie kanapkę poczułam od tyłu Maxa.
- Przepraszam Cię.- powiedziałam i się obróciłam.
- Będę do was zaglądał, dobrze.- mruknął i złączył nasze usta.
- Max, nie. Daj mi tydzień i wrócę do ciebie z Juniorem. Tylko jeszcze mam pytanie. Jak ja mam go nazwać? Jak ma mieć na imię?
- Zostań przy tym jakie jest już w papierach. Nie kombinuj...- powiedział i podniósł mnie na blat.
- Max, też będę za tobą tęsknić, ale muszę już jechać.- powiedziałam i jeszcze raz złączyłam nasze usta i zeszłam z blatu. Wzięłam szybko zjadłam kanapki i poszłam do mojego samochodu. Jeszcze muszę się wrócić po moja torebkę, bo w niej mam wszystkie potrzebne mi rzeczy. Niestety zostawiłam ją w sypialni i muszę lecieć jeszcze na górę. Gdy weszłam do sypialni szybko wzięłam moją torebkę i wyszłam jednak przed wyjściem z garażu stał Max.
- Max, śpiesze się.
- Co ma oznaczać ta przerwa? Nie chcesz już ze mną być?
CZYTASZ
Moje skarby i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]
RomansaTo jest druga część "Mój szef i ja!". Zachęcam do przeczytania pierwszej części. Jeśli jednak już to zrobiłeś życzę miłego czytania :3