13. Otwórz drzwi...

2.7K 98 9
                                    

Dzisiaj się obudziłam i znowu Maxa nie było. Denerwuje mnie to, że nie mogę się do niego z rana przytulić. Idę do kuchni i w kuchni nadal go nie ma. Są tylko jego napaleni koledzy, którzy pewnie gdyby nie to, że jestem jego dziewczyną, chcieli by mnie wyruchać. Pewnie i tak chcą, ale wiedzą, że Max by im tego nie wybaczył.

- Hejka.- powiedziałam zaspana.

- Szukasz Maxa?- zapytał się jeden z nich.

- Yhym...

- Max, poszedł na chwilę gdzieś na dół, ale jeśli chcesz się do kogoś przytulić to możesz śmiało do mnie.

- Nie, dzięki. Nie tym razem.- powiedziałam i widziałam, że gdy powiedziałam, że nie tym razem to od razu pojawiła się u niego jaka kolwiek nadzieja.

Podeszłam do blatu, przy którym zaczęłam robić coś do jedzenia. Nagle od tyłu poczułam dużego i ciepłego faceta. Jednak wiedziałam, że to Max, bo Max gdy mnie łapie za biodra to robi w swój specyficzny sposób.

- Słyszałem, że nie masz się do kogo przytulić.- powiedział i objął mnie w swoje ramiona.

- Nom...twój znajomy mi proponował siebie, ale zdecydowałam, że już wolę poczekać na ciebie.

- No widzisz. Na mnie zawsze lepiej poczekać.- powiedział i zaczął całować moją szyję po czym zaczął robić malinki. W pewnym momencie się obróciłam i zaczęliśmy się całować. Wszystko było fajnie gdyby nie to, że zawołali go jego koledzy i przestał mnie całować. To jest okropne. Dlaczego oni są co rano u nas w domu. Nawet nie mogę na spokojnie się przytulić do Maxa, bo zaraz go wołają. Nie nawidze tego. Wczoraj fajnie nam minął dzień i liczyłam, że nic mi tego humoru nie zepsuje, ale jednak się pomyliłam. Smutno mi. Bardzo jest mi smutno, na prawdę. I to nie w takim sensie, że dobra, super, jest mi smutno i zaraz przejdzie. Tylko jest mi smutno, nie wiem co mam z tym zrobić i na pewno zaraz mi nie przejdzie. Nawet apetyt mi przeszedł. Poszłam do salonu jakby nigdy nic i włączyłam sobie coś do oglądania.

- Skarbie, czemu nic nie jadłaś? Ja muszę już jechać, więc nie zdąrzę ci zrobić, ale zaraz odpowiednią osobę do ciebie przyślę. I pamiętaj, nikomu obcemu nie otwieraj.- powiedział i mnie pocałował.

Dlaczego on musiał jechać? Czemu on mnie zostawił? Jeny... mi jest serio bardzo smutno. Nie wiem czy to jest normalne, ale jest mi bardzo smutno. Jednak po chwili zasnęłam na kanapie oglądając film. Obudziło mnie głośne walenie do drzwi i mój telefon. Wystraszyłam się, bo nie wiem co się dzieje. A jeśli to ten facet zza okna? Podeszłam do drzwi i przy okazji odebrałam telefon.

- Halo?

- Julie, wszystko w porządku?!- zapytał zdenerwowany Harry.

- Tak...

- Otwórz drzwi.- powiedział i się rozłączyłam.

- Co się stało?- zapytałam się.

- Właśnie to samo chciałem powiedzieć. Czemu nie odbierasz telefonu i nie otwierasz drzwi?

- Spałam.- powiedziałam i opuściłam głowę, bo mam wrażenie, że zrobiłam coś źle i to moja wina. Gdy tylko go zobaczyłam to przypomniałam sobie sytuację z ostatniego naszego spotkania.

- Nie smutaj. Po prostu się martwiłem, a nawet nie chciałem myśleć co by Max zrobił gdyby coś ci się stało, a miałem cię pilnować.

- Nikomu nie mówiłeś?- zapytał się, bo nie chce, żeby to co ostatnio między nami było wyszło na jaw. Nie wiem czemu się do tego dopuściłam. Przecież kocham Maxa i nie rozumiem jak mogłam to zrobić. Jak on się dowie to mnie zostawi. Zostawi mnie samą z dzieckiem. Nie mogę dopuścić żeby się o tym dowiedział. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie chcę, żeby mnie zostawił. Ale wiem, że nie zasługuje na niego.

- Nie płacz. Nikomu nie powiedziałem i nikomu nie powiem.- powiedział i mnie przytulił po czym zaczął swoimi rękami pocierać moje plecy przez co powoli się uspakajam. Jednak nie ździwie się, że mnie zostawi. Nie chcę tego, ale zrozumiem jeśli by to zrobił. Wiem, że czasem nie ma czasu dla mnie ale to nie znaczy, żeby od razu lecieć do łóżka z innym. Nie powiem, że było mi źle z Harrym, ale nie chce żeby mnie zostawił.

- On mnie zostawi...- powiedział przez płacz.

- Mała on cię nie zostawi, bo mu na tobie zależy. Nie zrobi tego.

- Ale to nie znaczy, że mogę go zdradzać!- podniosłam delikatnie ton.

- Nie cofniemy tego i nie powtórzymy. Nie możesz się za to obwiniać. To nie jest tylko twoja wina. Razem do tego doprowadziliśmy. Ja tego nie żałuję.

- Harry, ja też. Było cudownie. Ale tego nie powinno być. Nie powinno się to stać.

- Ale się stało. Nikt nikomu nic nie powie i będzie dobrze.

- Ostatnio jakiś facet był za oknem i robił mi zdjęcia...- powiedziałam zmieniając temat.

- Myślisz, że mógł nam zrobić zdjęcie?

- Nie wiem, nawet nad tym nie myślałam.

- A wiesz może kto to był?

- Nie wiem. Ale strasznie się bałam, że coś mi zrobi. Bałam się, że nie jest sam, że jest uzbrojony. Nie wiedziałam co mam myśleć, ale na szczęście Max szybko wrócił i spłoszył go.- powiedziałam dalej płacząc.

- Dlatego właśnie jestem ja. Nie możesz się bać być we własnym domu. Jeśli coś zauważysz to od razu mnie wołaj.

- Ale to nie jest mój dom. To jest dom Maxa.

- To nie robi żadnej różnicy. Jesteś z nim i powinnaś się czuć przy nim bezpiecznie.

- Czuję się przy nim bezpiecznie. Ale po prostu się boję. Nie wiem czemu i nie wiem czego.

- Porozmawiaj na ten temat z Maxem, bo tak być nie może.

- Ale ty nie rozumiesz! To nie chodzi o to, że przy nim się czuję niebezpiecznie. Chodzi mi o to, że po prostu ostatnio czuje się cały czas obserwowana. I to mnie przeraża.

- Tak czy inaczej czujesz, że się niebezpiecznie. Musisz porozmawiać na ten temat z Maxem.

- Dobrze, porozmawiam z nim tylko proszę cię zjedzmy już coś.- powiedziałam, a Harry się zaczął śmiać.

- To ty idź się ubierz, a ja ci zaraz coś zrobię do jedzenia.- powiedział i ja grzecznie go posłuchałam. Poszłam na górę do garderoby i tam od razu wzięłam coś na siebie zarzuciłam. Wzięłam lekką, zwinną sukienkę i uczęsałam wysoką kitkę. Nie maluje się, bo dzisiaj nigdzie nie wychodzę. Poszłam do kuchni i tam już miałam przygotowane przez Harry'ego śniadanie. Razem je zjedliśmy, a później poszliśmy do salonu oglądać telewizję.

- Nie mogę się doczekać kiedy już będę mógł przywieźć ci wino i przy lampce wina będziemy patrzeć jak twój mały karaluch się bawi.- nie wiem co mam myśleć o tym. Też się nie mogę doczekać kiedy się narodzi. Chcę już je zobaczyć. Chcę móc je już trzymać na rękach. Przytuliłam się do Harry'ego i po chwili zasnęłam.

Obudziłam się na rękach Maxa, który ewidentnie niósł mnie do sypialni. Delikatnie zaczęłam całować jego szyję i powoli robić malinki.

- Tęskniłam.- powiedziałam mrucząc.

- Skarbie, przestań, bo cię upuszczę.- powiedział cały rozkojarzony

- Ale co ja robię?- zapytałam się i dalej go całowałam.

- Julie...- powiedział i po chwili mnie postawił po czym mocno złapał i podrzucił. Ja opletłam go nogami wokół pasa i zaczęliśmy się całować. On złapał mnie za pośladki, a jego pocałunki zaczęły schodzić na moją brodę, szyję, policzki, obojczyki i co chwilę robił mi malinki.

Jest kolejny rozdział. Aktywność strasznie spadła. Mam nadzieję, że się za niedługo poprawi.

Do następnego :3

Moje skarby i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz