23.Bankiet

2K 71 34
                                    

Przyszedł dzień bankietu. Ja już stoję wystrojona w krótkiej sukieneczce, bo chwilę przed wyjściem krawcowa podarła moją suknię, a szef wybrał mi ledwo kryjącą tyłek i piersi sukienkę.

Stoję i witam gości. Para po parze. W pewnym momencie poczułam jak ktoś ściska mój tyłek. Obróciłam się wystraszona.

- Nie bój się to tylko ja.- powiedział szef.

- Mógłby Pan przestać?

- Dlaczego? Nie przyjemniej ci?

- Nie, proszę zabrać tą rękę.

- Dobry wieczór.- powiedział szef dalej trzymając dłoń na moim tyłku.

- Dobry wieczór.- powiedziałam.

- Dobry wieczór.- odpowiedziała para. W końcu poczułam, że zabrał dłoń. Ale moje zadowolenie znikło jeszcze szybciej niż się pojawiło. W drzwiach zobaczyłam kobietę w cudownej sukni i do tego obok niej stał w podobnej stylizacji mężczyzna. Nagle wszystkie obiektywy poszły w tamtą stronę, a ja poczułam ukłucie. Nagle zaczęli się przemieszczać w moja stronę. Nie wiem co powiedzieć.

- Dobry wieczór.- powiedziałam i nagle te cudowne oczy, które przez tyle czasu były moje spojrzały się na mnie. Lustrowały mnie swoim spojrzeniem. Zatrzymały się także na ręce, która znowu wylądowała na moim pośladku.

- Max? Chodźmy dalej.- powiedziała kobieta. Gdy to usłyszałam. Gdy go zobaczyłam. To od razu wszystko mnie rozbolało. Moja głowa, brzuch. Zrobiło mi się nie dobrze. Musiałam iść do toalety. Zamknęłam się i się popłakałam.

Nie mogę tak siedzieć i płakać. Zebrałam się w sobie i wyszłam oczywiście wcześniej poprawiając makijaż. Poszłam do szefa tak jak mi kazał. Niestety w tym momencie rozmawia z Maxem i tą słynną kobietą. Podeszłam i nic się nie odzywałam.

- O już jesteś. Musimy porozmawiać- powiedział srogo.- Przepraszam państwa.- powiedział i mocno ścisnął moją rękę. Pociągnął mnie w bok i chyba liczy, że nikt nas nie widzi, ale ja czuję na sobie spojrzenie Maxa.

- Gdzie byłaś? Miałaś od razu przyjść po przyjściu naszych honorowych gości!- złapał mnie za tyłek i utknęłam w jego objęciach. Starałam się wyrwać, ale to nic nie dawało. Zaczął podwijać moją sukienkę, a ja coraz bardziej szarpać.

- Przepraszam, wszystko w porządku?- zapytał się Max, a mi się zrobiło głupio, poczułam złość i smutek.

- Tak, właśnie skończyliśmy rozmawiać.- powiedział wkurwiony szef i poszedł. Max podszedł bliżej mnie i podniósł mój podbródek. Ja jedynie staram się powstrzymać od jakich kolwiek znaków, że tęsknię i że sobie nie radzę bez niego.

- Nic ci nie zrobił?- zapytał się troskliwie.

- Nie...- powiedziałam i od razu złączyłam wargi i mocno zacisnęłam, żeby mi się nie trzęsły.

- Jak chłopcy?

- Dobrze.

- Przepraszam cię za wszystko.

- Masz już jakąś laskę...

- My nie jesteśmy...

- Muszę już iść.- powiedziałam i poszłam.

Resztę wieczoru tylko czułam spojrzenie Maxa na sobie. Nie rozmawiałam z nim. Co najwyżej nasze spojrzenia się krzyżowały.

Gdy wróciłam do domu, w którym czekał Harry popłakałam się.

- Co się stało?- zapytał się.

- On...ona...oni...- nie mam siły nawet złożyć logicznego zdania.- On tam był.- powiedziałam i wpadłam w płacz nie do opanowania. Opadłam na ziemię i się załamałam.

Moje skarby i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz