Już przyjechali rodzice Maxa i spakowaliśmy dzieciaki, bo podobno mówili Maxowi, że chcą zabrać chłopców na chwilę ze sobą. Do mnie natomiast ta informacja ta nie dotarła i nie wiedziałam, że chcą ich gdzieś zabrać, ale na szczęście tylko na jeden dzień i jedną noc.
- Xavier, dbaj o braciszka i bądźcie grzeczni.- powiedziałam i przytuliłam go. Pożegnaliśmy się i rodzice Maxa odjechali razem z naszymi dziećmi.
- Skarbie, to może my też gdzieś pojedziemy.- powiedział Max i zaczął całować moje obojczyki.
- Gdzie chcesz jechać?- zapytałam.
- Ubierz się w coś seksownego i eleganckiego. Resztą zajmę się ja.- powiedział i ścisnął moje pośladki. Poszedł wymijająco więc ja poszłam do swojej garderoby i ubrałam czerwoną sukienkę z koronką na dekolcie i plecach. Jest mega obcisła, ale dzięki mojemu trenerowi, który dba o moją figurę, a raczej w tym momencie o powrót do mojej figury wcisnęłam się w nią. Pomalowałam się trochę mocniejszymi kolorami i zostawiłam rozpuszczone włosy. Delikatnie je podkręciłam i założyłam cudowne czerwone szpilki. Zeszłam na dół i od razu na dole zobaczyłam Maxa. Uwielbiam gdy jest w garniturze. Wygląda cudownie. Tak męsko, władczo. Podeszłam do niego i zarzuciłam mu swoje ręce na jego karku. On zaczął całować moją szyję gdy w pewnym momencie nachylił się nad moim uchem.
- Pieprzyłbym cię tak ostro myszko, tak głęboko, że jęczała byś tak głośno, że wszyscy usłyszeli by cię i wiedzieliby, że to ja cię tak pieprzę i to ja się tak troszczę o cipke mojej partnerki.- powiedział, przygryzł płatek mojego ucha, a ja zrobiłam się mokra. Czuję się przy nim tak cudownie.- To jak idziemy do samochodu?- zapytał się, a ja, że nie mogłam wypowiedzieć z siebie żadnego słowa, bo tak bardzo go pragnęłam, więc po prostu pokiwałam głową na znak, że idziemy.
***
Cóż wam będę opowiadać o przebiegu jakże romantycznej kolacji. Było cudownie i na koniec Max zapomniał, że wszyscy nas widzą. Zaczął bez opamiętania mnie całować. Musiałam mu to przypominać cały czas. Jednak w pewnym momencie zdecydowaliśmy, że wrócimy. Dojechaliśmy do domu. Tak, Max nie pił. Weszliśmy przez garaż i usłyszeliśmy jakby ktoś się przewracał w łazience. Od razu mocno przytuliłam się do pleców Maxa, a on też się wystraszył, ale on nie dopuści do tego, żeby coś mi się stało.
- Zostań tutaj.- powiedział i gdy się obrócił z łazienki wyszła pijana ruda kobieta. W jednej ręce trzymała wódkę, w drugiej wino.
- Misiaczkuuu...po co ci ta laska? Nie bawię się w trójkąciki, a obiecałeś, że zostaniesz dłużej w pracy...- powiedziała, a moje oczy zrobiły się szklane. Popatrzyłam się raz na nią, a raz na niego.
- Emilia, co ty pierdolisz?- zapytał się Max.
- Wcześniej jak mnie pieprzyłeś to ci jakoś nie przeszkadzało moje pierdolenie, dzisiaj widzę, że wróciłeś do pieprzenia narażonej na bezpłodność pindy.- powiedziała, a mi zrobiło się: głupio i wstyd. W dodatku cała się wkurwiłam i zawiodłam na nim. Nie wierzyłam, że opowiada swoim nowym sekretarkom o moich problemach. Poszłam na górę i zamknęłam pokój. Nawet nie mam zamiaru się z nimi kłócić. Po prostu ztamtąd wyszłam. Słyszałam jak on się z nią kłóci, ale nie chciałam tego słyszeć. Pogrążyłam się w płaczu. I to on zagłuszył ich kłótnie. Po dłuższej chwili po prostu zasnęłam.
Obudziłam się i od razu gdy nikogo nie poczułam obok mnie przypomniała mi się sytuacja z wczoraj. Wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju Dylana, ale zapomniałam, że są z rodzicami Maxa. Za mną w tej chwili stanął Max, ale od razu odsunęłam się od niego i wyminęłam go.
- Skarbie...- powiedział i złapał mnie za rękę.
- Puść mnie!- krzyknęłam i poszłam do sypialni. Tam wyjęłam swoją dużą torbę i zaczęłam pakować co po niektóre ubrania. Do sypialni wszedł Max.
CZYTASZ
Moje skarby i ja! [W TRAKCIE KOREKTY]
Любовные романыTo jest druga część "Mój szef i ja!". Zachęcam do przeczytania pierwszej części. Jeśli jednak już to zrobiłeś życzę miłego czytania :3