Cyrk Kodai

32 0 0
                                    

Gdy skończyła już ubierać kotki, Carmelka próbowała coś mówić:

Psie (XD) P-Pajmi, b-bjo miaua siostua nje zja bajmjo umje ch-chodzić! (Psze Pani, bo moja siostra nie za bardzo umie chodzić)                                                                                                                               A wilczyca tylko:

-To nic nie szkodzi.

I wzięła Toffi na ręce, a Carmelka próbowała chodzić na dwóch nogach, ale czasami się wywracała i zaczęła znowu próbować. Dotarły do czegoś co wyglądało jak przedszkole lub żłobek. Była tam zjeżdżalnia do basenu z kulkami, półka z książkami, pudło z zabawkami i jakieś poduszki. Carmelka podbiegła do książek i zaczęła się do nich wspinać. Strąciła jedną o literach. Podbiegła do toffi i złapała ją za ucho.  Gdy już była przy książce, zaczęła uczyć Toffi jak mówić po ludzku. 

Toffi niezbyt ogarniała o co chodzi z tymi"dziwnymi symbolami na kartce"Ale siedziała cicho i słuchała co mówi Carmelka
-A wjec...Umu-Umies cos pjowjedzjeć?
-Meow
Dotarło do Carmelki że Toffi potrzebuje więcej nauki języka ludzi (xd)
Po paru godzinach w końcu...
-UMIEŚ COŚ PJOWJEDZIEĆ?
-Tjak!
Carmelka od razu sie uśmiechnęła i zaczęła biegać łapkach dookoła Toffi.
-Juuuhuu!
Toffi patrzyła na Carmelke jak na wariata.
Ale nagle Carmelce zszedł uśmiech z pyszczka.
-O njeee!
-Cemu?
-Po piełwsze miałczy sia "Cjo" a po długie...Musimi sje naucyć chodjić!(T-T) 

Carmelka pomogła Tofce wstać i zaczęła krążyć wokół niebieskiej poduszki, na której spała sobie wcześniej Toffi. Tofka zaczęła naśladować siostrę i szybko to ogarniała. Zanim...

BOOOOOOOOOOOOM!

Spadła na twarz. Zaczęła płakać i miauczeć bardzo głośnie. Carmelka pomogła jej wstać.

-Myślę...Że to na tyle z nauki chodzenia...-powiedziała Carmelka.

Obie poszły spać. Następnego dnia o 17 obudziła jej wilczyca Sophie (ta szwaczka). Dała im płatki śniadaniowe z marchewki, a Carmelka zauważyła, że i jej ciała Toffi, wyglądają bardziej...Ludzko. Ale na cały budynek rozniósł się krzyk:

-CO TO ZA GOFNO?! -ryknęła zszokowana Tofka.

Carmelka zatkała płatkami siostrę. Uśmiechnęła się do szwaczki i powiedziała:

-Niech pajmi nie psiejmiauje miauą miałsią siosiom! (Niech pani się nie przejmuje moją młodszą siostrą)-

Sophie chwilę zajęło zrozumienie Carmelki, wtedy jej wyraz twarzy mówił tylko LOADING. 

-Aaaa! Nie przejmuj się! Jesteście tu nowe!-powiedziała z uśmiechem, który później zamienił się w złość

(SZEPTEM) -Ale zginiecie.-Dodała SZEPTEM!

Wzięła jakąś szczotkę z zaplecza i popchnęła Carmelkę na scenę, a jak chciała przepchnąć Toffi, to szczotka się złamała na pół i przykleiła się do kota. Toffi zrobiła twarz Grumpy Cat'a i zjadła resztkę szczotki. Sophie wściekła się i rzuciła kotką o ścianę. Nagle Carmelka weszła z największym wkurwieniem na twarzy, aby podrapać szwaczkę. Rzuciła się na nią i zaczęła ją gryźć i drapać. Wilczyca próbowała się bronić, ale Carmelka zaczęła syczeć i ją znokautowała. Szwaczce w końcu udało się uciec od tego kota z kurwicą. Przed wejściem na scenę pojawiła się jakaś dziwna postać. Postać ta była demonem, lecz nie miała tak jak jakieś demony z goha studo rogów i ogona i innych rzeczy co mają diabły, ale miała wielkie uszy, większe niż takie u zająca. Miała na sobie długą czarną suknię z białymi elementami, taka jak z 18 wieku. Jej oczy były całe białe i były tak puste, że kotki mogły w nich zobaczyć swoją własną duszę. Nie miała nosa, ale jej buzia była bardzo widoczna, też była cała w bieli (gadać kto się bawił plakatówkami) i jej zęby były tak ostre, że można nimi przecinać metal. Kotki się przeraziły, i zanim zdążyły uciec, ta postać wrzuciła je na scenę.

Cukier i OgieńWhere stories live. Discover now