Per. Toffi
Jak ja im skopię dupska za zrobienie tego mojej siostrze! W dodatku jeszcze ten tasak....
-Jak ja im dam w ryj to się nie pozbierają!!!!-warknęłam.
Wszyscy wpadli w śmiech. Myślą, że jestem małą, uroczą kotką!
-Phi!-syknęłam.
-Ale jestem głodna...-powiedziała Emma.
-Myślę, że jest około...9.30? O 10.00 dostajemy jedzenie....-stwierdziła Carmelka.
-JA ZARAZ UMRĘ Z GŁODU!-krzyknęła Emma.
-Zamknijcie ryje!-ryknęła Krawacik.
Muszka ją szturchnęła.
-Wchodzi lis na salę górną.-powiedziała osoba, której nie widzieliśmy.
-To do zobaczenia...O ile się zobaczymy...-odpowiedziała smutno Emma wchodząc po schodach na górę.
-Mam nadzieję, że nic ci nie zrobią!-krzyknął Freddy.
25 minut później...
-Śniadanie!-powiedziała radośnie kucharka.
To była kasza manna, z sosem malinowym. Coś było podejrzane...Pewnie sos ma w sobie strasznie dużo cukru, albo kasza manna jest przeterminowana. Razko gdzie śmierć. Chuj jak umrę. JESTEM KOTĘ I MAM DZIEWIĘ ŻYĆ! Spróbowałam. Tak. Przeterminowana.
-Nie jest aż takie złe...-powiedziała Carmelka.
-RLY? TO JEST PRZETERMINOWANE!-krzyknęłam do niej.
-Ale jeszcze możemy to jeść, dopóki tutaj nie ma larw wołka zbożowego lub mklika mącznego!-odpowiedziała.
-FUJ!!!! PRZESTAŃ, BO MNIE OBRZYDZASZ!-ryknęłam do niej.
Trochę mi się już nie chciało tego gówna jeść, ale co mi tam, najwyżej porzygam się przed widownią.
TYMACZASEM U EMMY iiiiii
Per. Emmy
Mogłam się spodziewać najgorszego. Już 2 lata tu siedzę, przeszłam prawie wszystko. Co jeszcze? Na scenie były.....Jakieś szmatki, igły, nici i......CZĘŚCI CIAŁA?! O shit! O shit! Zrobią ze mnie szmatkę z kopytami jakiegoś schabowca!
Z a m a r ł a m.
Podeszłam trzęsąc się jakbym weszła do domu, gdybym mieszkała w USA! (Bo teraz w USA jest nawet -50 stopni)
-Usiądź.-powiedziała do mnie szwaczka cicho.
Usiadłam na stołku i robiła mi dziwne rzeczy. Przyczepiła ptasie szkrzydła, przez to okropnie piekły mnie plecy, przyszyła na policzki szmatki i ubrała w jakiś worek po ziemniaki.
-RóB sZtUcZkI.-powiedziała Akuma.
Ja spróbowałam latać i mi się udało. Robiłam sztuczki w powietrzu, Ważne, żebym przeżyła!
Publiczność rzucała we mnie chlebem i ziarnami, tak jak w jakiegoś gołębia. To było wkurzające, i raz straciłam równowagę i się przewróciłam.
-C..Chyba skręciłam kostkę...-syknęłam pod nosem.
Wszyscy się z tego śmiali i wyszli z sali. To...To już koniec? Nie...Akuma wzięła mnie za kończyny i zaprowadziła do sali tortur.Mam tego dosyć...I tak jestem cała obolała. Jej chyba bardzo zależy na zabiciu mnie. Nie dam się.
-Aaał...-jąknęłam z bólu.
-Nie wyrywaj się. Nic ci to nie da-powiedziała pustym głosem Akuma.
Ale...Nie wyrywam się .Po prostu się ruszyłam. Akuma położyła mnie na stole i zrobiła mi cięcie na oku, pewnie żebym wyglądała ciekawie. Parę cięć na łapkach i na nosie.
-AŁ-krzyknęłam.
To tak booli...To okropne!
-Hahaha...-cicho zaśmiała się Nightmare.
-Masz. Inni nie mogą się dowiedzieć.-powiedziała Nightmare dawając mi bandaż, który miałam zawiązać na oczach.
No jasny gwint. NIC PRZEZ TO NIE WIDZĘ! CIEKAWE JAK BĘDĘ TERAZ FUNKCJONOWAĆ!
Wróciłam do żłobka. Powitała mnie Carmelka, a Toffi tylko pomachała, ale ukryła twarz w poduszkę, jak zobaczyła co się ze mną stało.
-Co się stało?-zapytała mnie Carmelka.
-Um...J-ja nie m-mogę powiedzieć....-cichutko odpowiedziałam.
-Skąd masz skrzydła?-zapytała mnie Toffi po czym podeszła je obczaić i dotknąć.
-AŁ!!!-jęknęłam.
Jestem cała obolała, a te jeszcze mi sprawiają ból...Chcę umrzeć. PO PROSTU! NIE CHCĘ DŁUŻEJ TU BYĆ! MAM TEGO DOŚĆ! PROSZĘ! CHCĘ PO PROSTU UMRZEĆ! Proszę...
Padłam na materac chcąc zasnąć. Ale oczywiście, że nie zasnę...Zostanę opieprzona jak nie zjem.
-Obiad!-zawołała nas kucharka.
Nie chce wstawać. Nie chce się ruszać. Nie chce... Toffi przez cały czas się nie odzywała. Tylko patrzyła na mnie. A raczej na skrzydła. Co ją tak w nich interesuje. Nagle Źrenice Toffi się powiększają i rzuca się na mnie!
-Wrr!-Zaczęła warczeć.
-AŁA TOFFI ZOSTAW MNIE!-krzyczę do niej.
-KURWA TOFKA!-Carmelka zbluźniła na siostrę.
AAAŁ!TO BOLI! Carmelka odrywa Toffi ode mnie i daje jej kopa w dupę po czym podchodzi do mnie.
-N...Nic ci nie jest?-zapytała
-Aah...Nie. Nic wielkiego.-odpowiedziałam
O nie...Zauważyłam że mój bandaż się luzuje.
OŁ SHIT! OŁ SHIT! OŁ SHIT! On...Zsunął się z moich oczu. Zamknęłam je, aby nie zauważyły. Brawo ja ;^;
-O mój boże....TWOJE OCZY!-krzyknęła Carmelka.
-C...CO ONI CI Z-ZROB-BILI??!!!-powiedziała Toffi po czym się rozpłakała.
-J...Ja nadal widzę.. Zostawcie mnie w spokoju.-odpowiedziałam.
Szybko zjadłam papkę, która jakoś nazywała się obiadem i padłam na materac.
YOU ARE READING
Cukier i Ogień
Humorta ksiazka tak samo jak wop byla pisana 2 lata temu, jej jeszcze bardziej nie polecam czytac ale jak chcecie to mozecie just just