Psiak

111 7 0
                                    

Od tamtych złych wydarzeń minął dokładnie miesiąc. BamBam i cała reszta GOT7 wróciła już na stałe do Koreii. Klaudia nie zgłosiła Lucasa na policję ,gdyż nie uśmiechało jej się biegać po sądach i informować swoich rodziców na ten temat. Jeszcze by po nią przyjechali i zabrali do Polski ,bo jak uważali "Korea to zło i tylko ci zaszkodzi" ,a ona naprawdę chciała zostać w Koreii. Nie tylko dla kultury ,kuchni czy też nauki jakiej się tu podjeła. Chciała tam zostać ze względu na to ,że w końcu miała dla kogo tam żyć. Znalazła przyjaciela ,któremu naprawdę zaufała i mogła na nim polegać w każdej chwili.

Przecież to w końcu było jej marzeniem. By znaleść kogoś tak wspaniałego jak BamBam.

A jej marzenie się spełniło.

Codziennie Klaudia budziła się w dużych ramionach Bam'a ,który na nowo u niej "zamieszkał* mimo ,że całe GOT7 namawiało ją do zamieszkania w ich dormie to Klaudia nie chciała tam zamieszkać. W końcu dom ,w którym mieszka jest cały czas opłacany przez jej rodziców ,a nie chciała by ich ciężka praca poszła na marne.

- Co tam masz?- spytała Klaudia pewnego ciepłego popołudnia leżąc rozwalona na kanapie i oglądając jakąś nudną amerykańską drame.

Od jakiś kilku dni Bam zachowywał się dość dziwnie wobec niej. Codziennie rano gdy Klaudia tuliła się do Bam'a już nie śpiąc i czekając ,by go przywitać ,ten jak tylko otworzył oczy gnał do łazienki jak poparzony. Gdy wychodzili razem na miasto Bam wiele razy chwytał ją za rękę ,mówiąc ,że jacyś mężczyźni się na nią gapili ,a gdy tylko chciała to sprawdzić Bam zakrywał jek oczy i później dalej tak szli. Czasem gdy wychodziła w samym szlafroku z łazienki i paradowała tak po domu Bam robił się cały czerwony na twarzy i od razu kazał jej iść na górę się przebrać.

Tego dnia było podobnie. Z rana uciekł do łazienki i jak przeszli się po zakupy chwycił ją za rękę mówiąc ,że znów się za nią oglądają.

To ją zaczynało z lekka denerwować i irytować. Jeśli coś się dzieje to powinien jej się zwierzyć jako dobry przyjaciel ,co nie?

- N-Nic takiego...- zatrzymał się w pół kroku Bam chcąc cicho przemknąć do pokoju i ukryć to co trzymał pod kurtką ,ale skrzypienie desek w podłodze mu to uniemożliwiło.

Klaudia uniosła się do pozycji siedzącej i uniosła do góry brew. Czy on naprawdę myśli ,że ona jest głupia i nie widzi ,że coś trzyma pod tą kurtką?

- Ah tak?- prychła wstając z kanapy i stając na przeciwko Bam'a ,który delikatnie się okręcił ,by Klaudia nie dostrzegła tego co trzyma.- W takim razie wyciągnij rękę z pod kurtki.- zażądała patrząc na niego wyzywająco.

- Um... Nie mogę...

- Nie możesz? A czemu?

- No bo... No bo... Bo mnie tam boli i muszę tam trzymać rękę.- gdyby tylko Bam mógł jego ręka już dawno zderzyła by się z czołem za wymyślenie tego jakże zacnego planu.

- Skoro cię tam boli to może sprawdzę czy sobie nic nie zrobiłeś?- uśmiechnęła się przebiegle podchodząc krok do przodu ,a on sam zrobił krok w tył.

- C-Co? To nie jest mi potrz- Kurwa!- krzyknął na co Klaudia cię zdziwiła ,a z pod kurtki wypadł mały szczeniaczek ,który zapiszczał gdy spadł na twarde podłoże i skulił się na nim ze strachu w nowym miejscu.

Klaudia natychmiast zareagowała i wzieła delikatnie szczeniaczka na rączki podnosząc i patrząc z nieznanym wyrazem twarzy na Bam'a ,który teraz trzymał swój palec wskazujący w buzi.

Zasłużył sobie na to ,by ten piesek go ubryzł. Mógł go nie trzymać w ciemnościach kurtki...

- Skąd wziąłeś tego pieska?

- Um... No... Od dłużeszego czasu siedział na ganku u tej starszej pani obok ,a dobrze wiesz ,że jej pogrzeb odbył się dwa tygodnie temu. Ten psiak wyglądał jakby na nią czekał ,więc go wziąłem tutaj ,by nie chodził głodny i wogóle...- podrapał się po karku nie wiedząc czemu czując strach przed Klaudią.

Ona tylko drapała delikatnie pasiaka za uszkiem i wsłuchiwała się w jego pomruki zadowolenia.

- I nie mogłeś tak od razu?- mówiła do niego z pretęsją.

- Co?

- Nie wiem czego ty się bałeś ,ale mogłeś mi od razu powiedzieć ,że chcesz zaopiekować się szczeniaczkiem. To nic strasznego.- uśmiechnęła się miło w jego stronę i wyciągnęła ręce z na wpół śpiącym psiakiem w jego stronę. Bam załapał aluzję i wziął go od niej przyciągając do swojego torsu chcąc go w ten sposób choć trochę ogrzać.

- Przygarniesz go do siebie? Wiesz ,jak znów wyjadę w trasę to zajmiesz się nim?

- Oczywiście. Od teraz to nasz psiak.

- Nasz psiak...? Czekaj. Od kiedy ja awansowałem na stanowiska taty?!

(a/n:wybaczcie za błędy!)

Miłość BamBam'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz