Włam

202 17 18
                                    

Był dziś upalny dzień. Każdy chował się gdzieś w cieniu bądź siedział w domu między wiatrakami ,które ochładzały powietrze w domu. Tak też zrobiła Klaudia. Siedziała na kanapie między dwoma wiatrakami ,które idealnie owiewały jej twarz ,a włosy unosiły się i opadały. Trzymała w dłoniach album ,który podarował jej Bam po czym znów zniknął na kilka dni. Mija już drugi dzień ,a ona już za nim tęskni.

Wstała i poszła do kuchni by znaleść coś do jedzenia ,jednak zawiodła się. Miała wczoraj pójść na zakupy jednak była za leniwa by wyjść z domu. Szybko założyła swoje różowe trapery biorąc po drodze portfel i klucze od domu. Zakluczyła dom i odłożyła klucze tam gdzie zawsze ,czyli do doniczki. Powtórzę.... Nikt sie nie skapnie nie?

Poszła truchcikiem do najbliższego sklepu na osiedlu ,w którym można było wszystko znaleść. Nawet siodło dla konia czy też lody ananasowe. W skrócie sklep ze wszystkim. Już miała zadowolona wejść do sklepu ,że w koncu zje coś porządnego ,jednak... Peszek. Sklep zamknięty. Tego rozczarowania na jej twarzy nie dało się opisać. Znaczyło ,więcej niż tysiąc słów. Chyba jeszcze nigdy nie czuła się tak głodna jak dzisiaj.

Rozczarowana wracała zpowrotem do domu ,zastanawiając się czy gdzieś jeszcze jest na tyle blisko sklep ,by mogła tam ze spokojem pójść i kupić sobie coś do jedzenia ,nie martwiąc się ,że tam też będzie zamknięte.

Jednak szczęście jej sprzyja. Jakaś miła pani ,która prowadziła stragan z jedzeniem miała warzywa i owoce. Uradowana Klaudia wracała do domu z dwoma siatkami zakupionych produktów. Kupiła pomidory ,sałatę ,ogórki ,marchewkę ,jabłka ,pomarańcze ,banany i kiwi.

Gdy miała już odkluczać drzwi odruchowo nacisnęła na klamkę sprawdzając czy drzwi są zamknięte. Może i to głupie ,ale zauważyła ,że kluczyki ,które włożyła do doniczki były teraz ułożone w innej pozycji.
Drzwi powoli się otwierały ,a ze środka domu można było czuć jakieś miłe zapachy ,które aż kusiły do wejścia.

Najciszej jak potrafiła weszła do środka odkładając siatki na szafkę i wyciągając z nich jednego, grubego,
potężnego ogórka. Jeszcze nikt się jej do domu nie włamał ,więc to było dla niej nowość. Ściągnęła przy okazji swojego prawego trapera by w razie czego i nim się obronić. Hałas dochodził z kuchni jak i te boskie zapachy. Powoli stąpała po podłodze by nie zwrócić na siebie uwagi.

Wychyliła lekko głowę zza framugi drzwi i ujrzała postać ubraną cało na czarno. Stała do niej tyłem i widziała jak grzebie jej po szafkach ,co niezmiernie zdenerwowało Klaudię ,że jej nieproszony gość panoszy się jej po domu i grzebie gdzie popadnie.

Klaudia niewiele myśląc rzuciła w ową postać swoim jakże cudnym
,różowym butem i wyszła zza framugi przybierając wojowniczą postawę. Lekko ugięte nogi ,prawa dłoń z ogórkiem uniesiona ponad głowę i lekko zgięta ,a lewa ręka na wysokości ramion również lekko zgięta (chyba wiecie o co chodzi). Włamywacz krzyknął wystraszony jak i zdziwiony po czym szybko odwrócił się ,pocierając kark lewą dłonią ,a w prawej trzymając drewnianą łyżkę ,którą za pewnie chciał się bronić.

- Nie tak się przyjmuje gości Klaudia.- syknął z bólu nieznajomy patrząc na nią z pod czarnej maski.

- Bam?- zapytała zdezorientowana i lekko rozluźniła swoje spięte ciało.

- Nie ,kurczę Święty Mikołaj wiesz?- spojrzał na nią z pod przymrużonych powiek.- To ja ci tu obiadek ,zajebisty gotuję ,a ty mi z buta wjeżdżasz. Tak sie nie robi!- zaczął śmiesznie wymachiwać rękami na wszystki strony udawając oburzonego.

- Wtf skąd wiesz gdzie ja mieszkam? I gdzie trzymam klucz? Nie można się włamywać do czyjegoś domu!- teraz to Klaudią wyglądała na oburzoną chociaż w środku cieszyła się ,że w końcu widzi się ponownie z Bam'em.

- Tajemnica.- pokazał jej serduszko zrobione z kciuka i palca wskazującego-A poza tym chowanie klucza do doniczki nie jest zbyt pomysłowe.- wzruszył ramionami i odwrócił się zpowrotem do kuchenki.

Klaudia powróciła do normalnej pozycji i podeszła do Bam'a by sprawdzić co gotuje ,jednak Bam zagrodził jej drogę pacając ją po głowie drewnianą łyżką.

Czyli po to mu była

Pomyślała rozmasowując miejsce bólu na głowie ,zrezygnowana usiadła na krześle przy wyspie kuchennej i wpatrywała się w poczynania jej włamywacza. Po chwili przed nią pojawił się talerz z jej ulubionym Carry z kurczaka ,którego kochała ponad życie ,ale nie kochała jego tak jak GOT7. To w końcu jej sens życia ,co nie?

Gdy tylko w jej dłoni pojawiły się pałeczki od razu zabrała się za jedzenie dziękując Bogu ,że postawił na jej drodze Bam'a ,który zrobił najlepsze Carry jakie jadła w życiu.
Po prostu gęba w niebie ,tego nie da się opisać. Klaudia została oczarowana tym cudownym Carry.

- Gdzieś ty był całe moje życie?- zapytała z pełną buzią patrząc na niego. Nie czekała na odpowiedź tylko dalej pałaszowała te zacne danie.

Bam z wielkim uśmiechem ,który krył się pod jego czarną maską przypatrywał się Klaudi ,której aż uszy się trzęsły od tych smakołyków.
Był wręcz zauroczony tą sceną.

Klaudia nagle zaprzestała wszystkich ruchów i spojrzała na Bam'a pytająco.

- Dlaczego ty nie jesz?

- Nie chce teraz.- wzruszył ramionami.

- Po prostu nie chcesz mi się pokazać bez maski.- przewróciła teatralnie oczami. - Dlaczego jej nie ściągniesz?

- No bo miałem operacje nosa i coś nie pykło.- zaśmiał się ukazując swój uśmiech z pod czarnej maski.

Klaudia nie skomentowała tego ,jedynie pokręciła głową z aprobatą i powróciła do pałaszowania Carry.

Miłość BamBam'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz