9. Lubię komplikować sobie życie.

38.1K 1.1K 1.2K
                                    

-Pocałuj mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Pocałuj mnie.

Z delikatnym zaskoczeniem przyglądałam się jego poważnej i zdecydowanej minie, gdy z niebezpiecznie błyszczącymi oczami wpatrywał się we mnie takim wzrokiem, od którego dosłownie miękły mi kolana. Rozchyliłam lekko usta, analizując to, co powiedział, gdyż słowa te dotarły do mnie z kompletnym opóźnieniem, wywołując jeszcze większy mętlik w mojej głowie, niż do tej pory tam panował. Pomrugawszy kilkakrotnie powiekami, starałam się wyostrzyć obraz po alkoholu, jednak brunet nadal stał w tym samym miejscu, mając utkwione we mnie to charakterystyczne dla niego elektryzujące spojrzenie, a pewność siebie, która od niego biła, nie pozwalała mi nawet na dłuższy wdech.

Przetworzyłam jego wypowiedz kilka razy w moim niekontaktującym mózgu, zanim zdecydowałam się na jakąkolwiek reakcję, którą dokładniej było zaczerpnięcie oddechu, bo przed oczami zaczęły mi się pojawiać mroczki. I może było to przez to, że wstrzymywałam oddech albo przez to, iż on stojąc pomiędzy moimi nogami, położył swoje duże dłonie na moich biodrach, zaciskając mocniej w tamtym miejscu palce, sprawiając tym, że moje serce zaczęło bić szybciej, a skóra parzyć pod jego dotykiem. Naprawdę nie miałam wpływu na reakcje mojego ciała, czy niekontrolowane myśli w mojej głowie, ale szczerze nienawidziłam sposobu, w jaki ten chłopak na mnie działał, i co powodował.

Jednakże najbardziej czułam niechęć do siebie za to, co właśnie skrycie pragnęłam zrobić i przed czym ledwo się powstrzymywałam. Zbyt mocno tego chciałam, a uczucie to nasilało się z każdą sekundą coraz mocniej, powodując delikatny dyskomfort w dolnych partiach mojego ciała. Bo był kimś, kto przyciągał i nie miałam ku temu wątpliwości. Nie znałam go, nie mieliśmy nic wspólnego, ani nawet nie chcieliśmy się poznać, a on po prostu stał przede mną z tym ogniem w oczach, budząc moje brudne pragnienia, by znalazły swoje ujście.

-Chyba nie chcesz przegrać?- wyszeptał nisko z lekką chrypką tuż przy moim uchu tak, że jego wargi lekko musnęły jego płatek, a ciepły oddech czarnookiego połaskotał mój policzek, wywołując tym samym, że wszystkie emocje które teraz się we mnie kotłowały, przybrały na sile, paląc mnie wewnątrz żywcem.

Collins przysunął się jeszcze bliżej mnie, o ile to w ogóle było możliwe, aż pomiędzy naszymi klatkami nie było ani milimetra przerwy. Czułam, jak wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegają nieopanowane dreszcze, a warga zagryza się samowolnie, gdy jego ręce zsunęły się na moje pośladki, stanowczo się tam zaciskając. Nasze twarze znalazły się bardzo blisko siebie, podczas kiedy na jego wargi wpłynął szatański uśmiech, który nie zwiastował niczego prawidłowego. Bardziej określiłabym, że grzesznego.

-Nie mam najmniejszego zamiaru.

I bez zbędnych ceregieli złapałam go gwałtownie za koszulkę, ciągnąc w swoim kierunku i tym samym zmniejszając nikły dystans pomiędzy nami, co poskutkowało tym, że nasze wargi zderzyły się ze sobą, a żar wybuchł między nimi, powodując wszechogarniający mnie ogień. Uchyliłam lekko usta, wpuszczając go do środka i tym samym sprawując, że jego język połączył się z moim w żarliwej walce o dominację, którą przegrałam. Bezapelacyjnie przegrałam, kompletnie zatracając się w tej chwili. Liczyły się dla mnie jedynie jego wargi mocno zajmujące się moimi i zniewalający dotyk, który doszczętnie rozżarzał i spopielał moją skórę. Przegrałam już na starcie, bo miejsce zwycięzcy zawsze należało tylko i wyłącznie do niego.

Breathe InOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz