31. Przerażała mnie myśl, że może odejść.

24.9K 956 877
                                    


~Are you insane like me?
Been in pain like me?~

Przewrotność losu zawsze była tym, co jako tako zastanawiało mnie najbardziej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Przewrotność losu zawsze była tym, co jako tako zastanawiało mnie najbardziej. Bo dlaczego wszystko mogło zmienić się w ciągu jednej sekundy? Dlaczego ludzie zyskiwali i tracili coś dla nich ważnego podczas jednej ulotnej chwili. Nasza przyszłość była nam nieznana. Oczywiście każdy mógł się ustatkować, ubezpieczyć i znaleźć spokojne miejsce do życia, ale tak naprawdę nigdy nic nie było wiadomo. Dlatego istnieli ludzie, którzy bali się sprawiedliwości i boskiej ręki oraz ludzie, którzy przyjmowali wszystko na siebie, nie kwestionując swojej ścieżki oraz kierunku, w którym ta droga podąża.

Wielu ludzi wierzyło również w siłę wyższą, poddając się jej woli i decyzjom. Czy ja się do nich zaliczałam? Może, jak byłam mniejsza pod wpływem rodzicielki gdzieś tam głęboko starałam się uwierzyć, ale było to łatwiejsze na tym stopniu życia, gdyż dzieci wierzyły w wróżki, Świętego Mikołaja, czy bajkowe potworki. Z biegiem czasu jednak zaczęłam mocniej podważać te wszystkie kościelne fakty i zdarzenia, które wielka wspólnota mi przedstawiała. I już nie chodziło o to, że patrzyłam na to z punktu naukowego, bo to się nie wykluczało, a po prostu nie potrafiłam zrozumieć. Nie potrafiłam pojąć, dlaczego tak wielki Bóg pozwalał nam cierpieć. Dlaczego jego wierni doświadczali tylu boleści, kiedy byli podobno otoczeni jego ochroną. Czemu na to pozwalał?

Kiedyś ktoś mi powiedział, że Ojciec każdej żyjącej istoty na ziemi nie odpowiada za nasze krzywdy i nie chroni nas przed nimi, a jedynie pomaga przejść przez okres rozrywającego wnętrzności cierpienia. Nasza wiara ma nas utwierdzać w przekonaniu, że to wszystko przetrwamy, bo jego dłoń spoczywa na naszym ramieniu. Jednak czemu Go przy mnie nie było? Czemu mi nie pomógł, kiedy nie potrafiłam wydobyć chociaż jednego, cichego słowa z gardła zdartego od wrzasków bólu. Czemu nie zaznałam wtedy błogości? Przecież wierzyłam, a nawet jeśli gdzieś było we mnie ziarenko zwątpienia to starałam się usilnie wierzyć z całego serca, aby otrzymać jego pomoc. Ale nic nie dostałam.

Pomógł mi dopiero czas i ludzie, od których tej pomocy się nie spodziewałam. Ci sami ludzie, co również doświadczali krzywd, również wierzyli i liczyli na pomoc, sami mi tej zbawiennej dłoni udzielili. I może właśnie tu tkwiła ironia tej całej kwintesencji wiary. Może to nie Bóg, kościół, Komunia, czy modlitwa były naszymi podporami. Może to właśnie inni ludzie tak samo, jak my żyjący na tej planecie i doświadczający tego samego, mogli jedynie nas zrozumieć. Może to nimi sterowano, żeby nam pomogli. Może to oni dostali jakiś impuls, że właśnie w tej chwili są gdzieś potrzebni. Może, może i może. To były jedynie domysły i pytania, ale jednego byłam stuprocentowo pewna.

Jedna osoba mi pomogła, prawdopodobnie nawet o tym nie wiedząc.

Długo wypierałam z siebie ten fakt, ale kiedy w końcu to dostrzegłam, trafił we mnie, jak grom z nieba. Carter Christopher Collins mi po prostu pomógł. Nie był tego świadomy? Trudno. Nie miał takich intencji? Nic na tym nie tracę. Nie interesował go mój los? Miałam to gdzieś, do póki dawał mi ukojenie. To wszystko zrobiło się zbyt popieprzone, a ja zwyczajnie straciłam kontrolę. Nie potrafiłam już złapać za stery, bo teraz on mnie prowadził. I znów pewnie brzmiałam, jak zakochana i nie mogąca sobie poradzić nastolatka, ale było w tym odrobinę prawdy. Nie kochałam go, bo nie sądziłam, że po tym wszystkim, co przeszliśmy obydwoje byliśmy zdolni do jakichkowiek głębszych uczuć. Ale nie umiałam sobie poradzić i mimo, że większość ludzi nie potrafiła tego przyznać, to ja to wiedziałam.

Breathe InOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz