- Słucham? Przecież wyraźnie mu powiedziałam, że nie chcę do niego jechać. - oburzyłam się przypominając sobie moment, w którym Draco rozmawiał ze mną w pokoju wspólnym.
- Cóż, zostałaś już wpisana na odpowiednią listę a twój bilet do Londynu już na ciebie czeka. Radzę się spakować. - powiedział po czym odszedł z tym swoim poważnym wyrazem twarzy.Przepraszam bardzo, ale to nie Malfoy będzie decydował, gdzie spędzę święta. Wolałabym już je spędzić z dwudziestoma klonami Granger w bibliotece niż u niego w domu.
Szybszym i stanowczym krokiem dotarłam do dużego pokoju, w którym zwykle przebywali Ślizgoni. Oczywiście, zastałam tam Króla Losów Jego Wrogów, czyli w skrócie Malfoyka.
- Nigdzie z tobą nie jadę i jeżeli myślisz, że jak powiesz Snape'owi, że się bardzo cieszę, że to z tobą będę na tych świętach to się grubo mylisz. - powiedziałam wszystko na jednym wdechu.
- Uspokój się. - odparł a jego psychiczna banda parsknęła śmiechem.
- Chodź gdzie indziej, bo zaraz nie wytrzymam.
- Dobrze, tylko spokojnie, bo zaraz tu wybuchniesz a chyba oszczędzimy sobie krwi na ścianach. - znów zabłysnął, ponieważ gang zaczął się śmiać z jego słów.Szarpnęłam go za nadgarstek, czego się najwidoczniej nie spodziewał reagując cichym krzykiem i wyprowadziłam na zewnątrz.
- No więc, co Panią tak bardzo zdenerwowało, najdroższa Mistrzyni Eliksirów? - uśmiechnął się złośliwie.
- Pomyślmy, może to, że zarzucasz mi wyjazd Z TOBĄ z Hogwartu? - odwzajemniłam jego uśmiech, równie sztuczno, zupełnie tak jak on.
- No dobrze, skoro wolisz pokazać to, jak biedną sierotą bez rodziców i domu jesteś to proszę bardzo. - wycedził przez zaciśnięte zęby.Nic nie odpowiedziałam. Nikogo nie chcę pokazywać, ale niestety to co powiedział jest całkowitą prawdą. Jestem zwykłą dziewczyną, która nie ma rodziców, nie wie co się z nimi stało a w każde wakacje lub święta musi martwić się o to, gdzie będzie mieszkać. Szczerze mówiąc, to nawet nie wie jakiego statusu krwi jestem, co jest już absolutnie żałosne.
- I co, nie odezwiesz się? - Draco przerwał moje zacne (pozdro Jagoda) przemyślenia.
Ponownie się nie odezwałam.
- No przecież nie będę się bawił zaklęciami na tobie, weź jedź ze mną. - odparł przekonująco.
Po raz kolejny milczałam patrząc na moje lśniące, a jego zakurzone buty.
- Rozumiem, że się zgadzasz? - zapytał dość zaskoczony a jednocześnie szczęśliwy.
Dawno nie widziałam takiego Malfoya.
***
Siedziałam na kanapie razem z Oscarem i Rose, która właśnie opowiadała mu moich super świętach u Malfoya. A raczej opowiadała mu wizję tego, jak ja i Malfoy jesteśmy szczęśliwym małżeństwem z dwójką dzieci.
- Fajnie to brzmi "Emma Malfoy", prawda? - zapytała Oscara, którego raczej nie fascynowały te opowiastki. Zaczął zastanawiać się nad odpowiedzią, kiedy ja postanowiłam go wręczyć.
- Nie, lepiej brzmi "Emma Nic" albo "Emma bez nazwiska". Tak kreatywnie i oryginalnie, nieprawdaż? - udawałam zafascynowaną tym, jak cudowne mogę mieć nazwiska.
- Przestań, ja poważnie mówię. Będziecie uroczą parą. - stwierdziła poważnym głosem, spojrzała na mnie też takim wzrokiem.Ona nie żartuje.
- Opanuj się, jadę do niego po muszę. Już nie chce mi się latać po nauczycielach i odkręcać tego wszystkiego. - przewróciłam oczami na samą myśl o tym, ile musiałabym się nabiegać.
Ona tylko westchnęła a w naszym gronie zapanowała grobowa cisza. Na chwilę tylko, bo do pokoju wszedł nasz Opiekun Domu informując, że powinniśmy już opuścić Hogwart.
Wyszłam z pokoju razem z resztą, szybko złapał mnie Malfoy.
- Tylko się nie zgub. - odparł i złapał mnie za nadgarstek.
CZYTASZ
Nobody's daughter
FanfictionMłody Severus darzył Lily ogromną przyjaźnią oraz oddaniem. Była zawsze, gdy jej potrzebował, on był zawsze gdy ona potrzebowała jego. Przekroczenie progu Hogwartu zmieniło ich przyjaźń raz na zawsze. Po tym gdy Severus nazwał Lily Evans zwykłą "szl...