- Hej, Wilson. - obudził mnie głos Malfoya.
Chciałam poprawić kołdrę, zaczęłam szukać jej ręką. Nie było jej. Otworzyłam powoli oczy. Ujrzałam twarz Malfoya na tle rozpalonego kominka. Natychmiast poderwałam się z kanapy przypominając sobie jak mogłam tu zasnąć.
- Wiesz.. Jest dwudziesta czwarta, dziś jest środa, jutro pierwszą lekcją są eliksiry, na które mieliśmy zrobić ty, ja i pantofel eliksir. - uśmiechnął się spokojnie.
- Pantofel? - uniosłam brew do góry.
- No ten twój psiapsiół.. Carter, o! - przypomniał sobie jego nazwisko.Spojrzałam na niego krzywo powoli wstając by jak najszybciej znaleźć się w dormitorium. Gdy już stałam Malfoy popchnął mnie z powrotem.
- No więc, co chcesz zrobić z tym eliksirem? - zapytał.
- Nie wiem. - złapałam się za głowę rozglądając się.
- Dobra, ja coś wymyślę. - odparł.
- To po co mnie pytasz?
- Myślałem, że będziesz miała jakiś fajny pomysł.
- Dobra, nieważne.W końcu wstałam i wręcz podbiegłam do mojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi oddychając z ulgą, że ten człowiek już mi nie zawraca głowy by potem rzucić się na swoje kochane łóżko. Strasznie szybko zasnęłam.
- Emma! Wstawaj, za pół godziny lekcje! - obudziła mnie Rose.
- Nie idę na lekcje. - mruknęłam ledwie słyszalnie.Od kiedy się obudziłam strasznie bolała mnie głowa. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nie warto było siedzieć na śniegu tylko po to, żeby nie iść na lekcję.
Wstałam i przetarłam oczy. Kichnęłam i ruszyłam w ciszy do szafy. Ubrałam szatę, rozczesałam włosy i ogarnęłam twarz.
- Dobrze się czujesz?.. - zapytała niepewnie Rose.
- Wyglądam jak trup? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Szczerze? Tak. - pokiwała przerażona głową.Machnęłam ręką na znak obojętności i wyszłam z dormitorium. Nie byłam w nastroju ani humorze żeby przejmować się swoim wyglądem.
Będąc w pokoju wspólnym wyszłam z niego na korytarz. Wokół chodziło pełno puchonów, z którymi niestety musimy dzielić piętro, i ślizgonów. Do lekcji eliksir miałam jeszcze jakieś dziesięć albo piętnaście minut. Postanowiłam iść do sali już teraz i przeczekać ten czas w swojej ławce.
Weszłam do środka. Była tam szanowna Granger i dwóch chłopaków z żółtymi krawatami. Westchnęłam i niechętnie zajęłam swoje miejsce znajdujące się przy ścianę w drugim rzędzie. Położyłam podręcznik na róg ławki i oparłam swoją głowę o rękę, która podpierała się na łokciu. Chwilę później usłyszałam niegłośne trzaśnięcie drzwiami.
Do środka wszedł Harry. W sumie to dawno go nie widziałam. Wyglądał na niespokojnego i szybko ruszył w stronę swojej super przyjaciółki. Powiedział coś do niej a ona wzięła podręcznik i razem z nim zaczęła iść w stronę wyjścia.
- Harry! - krzyknęłam.
Tylko po co?
- Tak? - zatrzymał się i odwrócił w moją stronę.
- Co jest?Potter rozglądnął się i podszedł do mnie. Zajął miejsce obok, Granger stała nad nami.
- Śmierciożercy tutaj są, sprawdzają tożsamości w wielkiej sali. - wyjaśnił.
- Po co tu przyszli? Dumbledore tak po prostu ich wpuścił? - uniosłam brew.
- Dumbledore'a nie ma teraz w Hogwarcie, nie słyszałaś o tym? - zdziwił się.
- Nie. A reszta nauczycieli? Gdzie oni są?
- Nie wiem, nikogo nie widziałem.
- Co mamy robić.
- Uciekać póki nas nie znaleźli.Nic nie odpowiedziałam. Wzięłam głęboki oddech i wstałam nadal w milczeniu z krzesła. Potter zrobił to samo.
- Musimy wydostać się z Hogwartu, ale trzeba przejść obok wielkiej sali więc to nie możliwe. - powiedział.
- A twoja peleryna? Weź ją, nie zauważą nas.
- Jest w moim pokoju. Żeby się do niego dostać również trzeba przejść obok wielkiej sali.
- Hmm.. Poczekaj.. - zaczęłam się zastanawiać, czy plan, który przed chwilą wymyśliłam ma sens - za mną.Machnęłam ręką a dwójka gryfonów ruszyła za mną.
CZYTASZ
Nobody's daughter
FanfictionMłody Severus darzył Lily ogromną przyjaźnią oraz oddaniem. Była zawsze, gdy jej potrzebował, on był zawsze gdy ona potrzebowała jego. Przekroczenie progu Hogwartu zmieniło ich przyjaźń raz na zawsze. Po tym gdy Severus nazwał Lily Evans zwykłą "szl...