Rozdział 1

6.8K 222 104
                                    

Razem z Rose siedziałyśmy w bibliotece nad stertą książek. Rose czytała trzy książki naraz co chwilę przewracając stronę jednej z nich, a ja leżałam na podręczniku od eliksirów spoglądając na krzesło, na którym siedział Harry Potter.

- Dobra chodź, już przeczytałam. - powiedziała po jakimś czasie Rose.
- Już?! To WSZYSTKO?! - prawie krzyknęłam patrząc na trzy, grube książki.
- Nie - zaśmiała się z mojej reakcji - Tylko to, czego trzeba było się dzisiaj nauczyć. Ty w ogóle się nie uczyłaś. - zauważyła.
- Bo nie muszę, przecież to jest mega łatwe a ty to wkuwasz na pamięć, by jutro o tym zapomnieć. - odparłam.
- Dobra chodźmy. - powtórzyła po czym wzięła stertę książek.
- Odłóż je, spotkamy się przy drzwiach. - zaproponowałam.
- Okej. - powiedziała obojętnie i poszła.

Wciąż patrzyłam na Pottera. Z jednej strony był mega odważny, trochę przystojny i taki sympatyczny ale z drugiej, to był chamski dla Ślizgonów, myśli, że jest najlepszy i popisuje się z tą Granger. Jak ja jej nienawidzę, uh.

W końcu postanowiłam ruszyć się z miejsca, by Rose na mnie nie czekała. Wstałam i zabrałam swój podręcznik, już go nie chowałam, bo i tak za chwilę mamy eliskiry. Mój podręcznik wisiał na włosku, jego okładka była zawsze cała wilgotna i podarta nie mówiąc już o wypadających stronach. Wszystko w środku pokleiłam taśmą, by strony były na swoich miejscach, chociaż one i tak już żyły swoim życiem.

Stanęłam przy drzwiach do biblioteki, chwilę potem dołączyła do mnie Rose. Razem wyszłyśmy na korytarz gdzie od razu zauważyłam Malfoya, ze swoim gangiem. Kolejny przygłup, który myślał, że jest najlepszy. Mimo, że też jestem w Slytherinie to wieje on do mnie nienawiścią i cały czas robi sobie ze mnie głupie żarty.

Wyminęłyśmy grupę full ekstra Ślizgonów zadawających się z ich królem kierując się już do sali eliksirów. Nie spotkałyśmy nikogo, kogo byśmy znały, nie wydarzyło się też nic ciekawego. Otworzyłam drzwi i usiadłam z Rose na naszych miejscach.

Po parunastu minutach wszyscy zebrali się w sali. Oczywiście i jak zwykle do środka wszedł Snape. Machnął swoją czarną jak smoła szatą i stanął przy biurku z kamiennym wyrazem twarzy.

- Zanim zaczniemy lekcję, dobierzcie się w trzyosobowe grupy. - uśmiechnęłam się pod nosem wiedząc już z kim będę.

Spojrzałam, a raczej chciałam spojrzeć na Rose, której po chwili już nie było obok mnie. Pobiegła do Blaise'a, jej cudownego krasza.

- Widzę, że będziemy musieli sobie jeszcze kogoś dobrać. - zauważył Oscar.
- Mhm. - mruknęłam pod nosem.

Oscar też jest moim przyjacielem, co prawda poznałam go o wiele później niż Rose ale bardzo go lubię. Zawsze mamy to samo zdanie na dany temat, mamy takich samych przyjaciół, wrogów i opinie. Jest jak brat.

W sali panował straszny hałas, gorzej niż na zatłoczonym szkolnym korytarzu. Gdy ja i Oscar wciąż szukaliśmy jakiejś fajnej osoby do naszej grupy Snape postanowił to przerwać.

- CISZA!! - krzyknął a momentalnie wszyscy ucichli - Skoro macie zachowywać się jak dzikie zwierzęta to dobiorę was sam w grupy. Niech tutaj staną osoby, które narazie nie są w żadnej z grup. - dodał spoglądając na mnie.

Ja i Oscar stanęliśmy obok siebie. Do osób, 'które nie są narazie w żadnej z grup' należały takie osoby jak, uwaga Malfoy. Na prawdę, osoba, którą zna cały Hogwart nie poradziła sobie ze zebraniem swoich przyjaciół w grupkę?

- Carter i Wilson. Do was dołączy Malfoy. - powiedział nauczyciel a blondyn wyglądał tak, jakby się tego spodziewał.

- Naprawdę, czy on musi nam to robić? - szepnęłam do Oscara gdy Malfoy nadal tak długo szedł te parę metrów.
- Niestety, ale wiesz, Snape jest głupi. - stwierdził Oscar patrząc na Dracona z zażenowaniem.

Jasnowłosy stanął między nami, a Snape dalej dobierał kolejne grupy.

W sumie z Draco, czy też bez, nie ma różnicy, całą robotę odwalimy my a on będzie tylko przeszkadzał. No ale cóż, nie los, lecz Snape tak chciał.

W końcu usiedliśmy w trójkę przy stole, nasz Mistrz Eliksirów zaczął tłumaczyć zadanie.

- Zadaniem każdej z grup będzie prawidłowe uwarzenie eliksiru spokoju. Nie przyrządza się go długo, dlatego wszyscy macie mieć go przygotowanego na kolejny czwartek. Powinniście zdążyć, jeżeli odpowiednio rozłożycie sobie czas na jego przygotowanie. - wyjaśnił.

Usłyszałam ciche westchnięńcie niezadowolenia chłopaków. Na co oni narzekają, Draco przecież i tak nic nie będzie robił a Oscar, dla niego to nie jest niewiadomo jak trudne zadanie. Jak dla mnie, w eliksirach nie ma nic trudnego.

Całą lekcje Snape gadał o tym jak mamy zrobić ten cały eliksir spokoju. Wydawało się to dla mnie łatwe, jakoś to tam w końcu będzie.

Po lekcji, gdy już wyszliśmy z sali Oscar zaczepił Dracona.

- Jaki masz plan na eliksir? - zapytał pretensjonalnie Oscar.
- Czekam aż Mistrzyni Eliksirów coś wymyśli. - zaśmiał się spoglądając na mnie.
- Przepraszam bardzo, ale nie tylko ona jest w tej grupie. - odparł Oscar.
- Dobra, przestańcie. Spotkajmy się dzisiaj o siedemnastej w kiblu dziewczyn. - ustaliłam.
- Czemu dziewczyn? - zapytał Malfoy.
- Bo nigdy tam nikogo nie ma. Masz tam być, Draco. - powiedziałam stanowczo.
- Oczywiście, oczywiście. - uniósł ręce do góry i poszedł.

Nobody's daughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz