Rozdział 21

2K 102 8
                                    

- No dobra, ale co w końcu mam napisać? - zapytałam w końcu.

Od czasu kiedy usiadłam sobie przy biurku by napisać ten list wciąż rozmawiamy o czymś innym. Okazało się, że mamy więcej tematów do rozmowy niż myślałyśmy. Straciłam poczucie czasu, rozmawiałyśmy z godzinę.

- Aa, no tak. Nie wiem, może coś w stylu "przyjedź po mnie, jestem w Hogwarcie?". - bardziej zapytała niż stwierdziła.
- No dobra, to poczekaj.

Chwyciłam za pióro i zaczęłam pisać to, co pierwsze przyszło mi do głowy. Pomysły skończyły mi się w połowie kartki dlatego po prostu zakończyłam go słowami "Pozdrawiam, Emma." Westchnęłam i podałam go Rose. Ta od razu zaczęła go czytać. Po około dwóch minutach zgięła go na pół i schowała do koperty. Podała mi ją a podpisałam imieniem i nazwiskiem taty.

- Idź do sowiarni i zawołaj Iskrę. Zaniesie ten list. - poradziła Rose z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Dzięki. - odwzajemniłam uśmiech i wstałam od biurka.

Wyszłam z dormitorium, następnie z pokoju wspólnego. Na korytarzu nie było wiele osób, od czasu do czasu widziałam różnych uczniów z różnych domów.

Gdy byłam już na dworzu czekał mnie może z jakiś kilometr drogi. Chociaż wydawało się, że to dużo to sowiarnia tak naprawdę była niedaleko.

Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Natychmiastowo się odwróciłam i ujrzałam Oscara. Patrzył na mnie tak obojętnie.

- Hej, idziesz ze mną? - zapytałam go z uśmiechem.
- A gdzie idziesz?
- Do sowiarni. - wyjaśniłam i ruszyłam przed siebie.
- Po co? Wysłać ten głupi list? - dogonił mnie.
- Jaki "głupi"? Jest do mojego taty. - powiedziałam, póki co spokojnie.
- Skąd wiesz, że jest twoim tatą? Może Snape kłamał?
- Po co miałby kłamać? Znał dobrze mojego tatę, bo wiedział, że wyjechał jak mieszkałam z mamą.
- Na pewno jest w tym jakiś haczyk, ja bym sobie dał spokój.
- Jaki znowu haczyk?
- No, tak od razu wszystko wiesz?
- Tak, wcześniej nie wiedziałam, że Snape znał moich rodziców.
- Przestań, nie wysyłaj tego.

Oscar zatrzymał się, zrobiłam to samo. Wyciągnął rękę i szarpnął za list, który trzymałam. Schował go za siebie i lekko odsunął się do tyłu.

- Co ty robisz? - oburzyłam się.
- Nie wysyłaj tego. - odparł stanowczo.
- Niby dlaczego? Nie rozumiesz, że mogę teraz żyć normalnie tak jak wszyscy, mieć rodzinę i dom? Tak bardzo Ci to przeszkadza? - wykrzyczałam mu w twarz.
- Tak, przeszkadza mi twoja naiwność. - odparł stanowczym i wkurzym tonem.

Brunet na moich oczach wziął kartkę i paroma ruchami podarł wszystko na setki kawałeczków. Wszystko rozsypało się tuż przed moimi nogami. Spojrzałam w dół a potem na Oscara, nadal zdenerwowanego a zarazem dumnego z siebie.

- Nie odzywaj się do mnie. - warknęłam i ruszyłam w stronę Hogwartu.

Nobody's daughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz