Rozdział 13

2.3K 123 17
                                    

Jechałam już pociągiem do Hogwartu. Byłam w super humorze, Draco chyba też. Oboje siedzieliśmy w jednym przedziale zajadając się tymi słodyczami, które dostałam. Mimo, że zjedliśmy już ich okropnie dużo to wciąż było ich jeszcze więcej. Miałam wrażenie, jakby miały starczyć mi na cały rok.

Po paru godzinach dotarliśmy na miejsce. Draco, mimo, że myślałam, że pójdzie od razu do swoich kolegów cały czas dotrzymywał mi towarzystwa. Tak, mój wróg przez tyle lat idzie obok mnie bez problemu. Wow!

W końcu gdy zobaczyłam Rose a Draco Blaise'a 'rozeszliśmy się'. Rose, zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć szybko mnie przytuliła.

- Ale się stęskniłam! - powiedziała.
- To był tylko tydzień. - przypomniałam jej.
- Nie tęskniłaś za mną? - spojrzała na mnie zaskoczona.
- No pewnie, że tęskniłam! - znowu ją przytuliłam.
- Ile czułości.. - usłyszałam głos Oscara.
- Oscar! - powiedziałyśmy równo i się na niego rzuciłyśmy.

Staliśmy tak chwilę i zaczęliśmy w streszczeniu opowiadać swoje święta zaczynając od Rose kończąc na mnie. Oboje uznali, że moja historia jest najciekawsza i chcą abym opowiedziała ją na końcu. Ostatecznie zatrzymało się w połowie wypowiedzi Oscara. Musieliśmy iść już do Hogwartu.

Z racji tej, że do Hogwartu dojechaliśmy późnym wieczorem, zdążyliśmy tylko na kolację chociaż ja i tak nie byłam głodna. Zdążyłam się już najeść słodyczami w pociągu. W końcu mogliśmy udać się do naszych dormitoriów.

Weszłam do naszego niewielkiego pokoju. Agatha i Marie prawdopodobnie były jeszcze na wielkiej sali, bo nie było ich w środku. Położyłam się na swoim łóżku.

- No dobra, to opowiadaj jak było u Malfoyostwa. - zaciekawiona Rose usiadła i spoglądała na mnie.
- Trochę nudno, codziennie wychodziłam z Malfoyem na dwór i gadaliśmy sobie. - wzruszyłam ramionami.
- A kto tam był jeszcze? Tylko on?
- Nie, przecież byli jeszcze jego rodzice... - powiedziałam zastanawiając się, kto jeszcze tam był - Aaaa i nie uwierzysz! Był tam Snape i Bellatrix.
- Bellatrix?
- Tak, ona jest chyba jakoś powiązana z tą rodziną.
- A Snape? Co on tam robił?
- Nie wiem, ale powiedział, że jestem półkrwi.
- Serio? Skąd on to wiedział..
- Wiedział też, że mój tata był półkrwi! - powiedziałam dopiero teraz zdając sobie z tego sprawę - Może on jeszcze coś wie i będę miała rodzinę! - krzyknęłam.
- Musisz z nim pogadać. - poradziła.
- Koniecznie.

Wtedy przez otwarte okno wleciała piękna, biało srebrna sowa trzymająca w dziobie śnieżnobiałą kopertę. Usiadła na moim łóżku wypuszczając z dziobu list, na którym widniał napis "Emma Wilson". Lekko przerażona wzięłam list do ręki i zaczęłam go w ciszy otwierać. Rose usiadła obok mnie.

     Szanowna Pani Wilson!
     Otrzymaliśmy doniesienie, że dnia 20 grudnia bieżącego roku o godzinie trzynastej dwanaście użyła Pani Zaklęcia Ridiculus na obszarze udostępnionym mugolom.
     Stanowi to bardzo poważne naruszenie Ustawy o Uzasadnionych Restrykcjach wobec Niepełnoletnich Czarodziejów i dlatego zostaje Pani zawieszona w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie na miesiąc.

Z wyrazami poważania

- O co chodzi? Czy to nie jest pomyłka?! - zdziwiła się Rose

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- O co chodzi? Czy to nie jest pomyłka?! - zdziwiła się Rose.
- Niestety nie.. - powiedziałam przypominając sobie tamtą sytuację.
- Co teraz zrobisz? Przecież nie mogą cię zawiesić! - oburzyła się.
- Jutro pójdę z tym do Snape'a.
- Czemu jutro, idź dzisiaj!
- Jutro. - odparłam i odłożyłam list na szafkę obok łóżka.

Przykryłam się kołdrą i najzwyczajniej w świecie poszłam spać.


Nobody's daughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz