Rozdział 43

203 8 0
                                    

- Nie wierzę, że od tak zniknęła - powiedziała Hayley chodząc w te i z powrotem po pokoju córki.

- Freya twierdzi, że to czar transportacji - powiedział Klaus stając w drzwiach z kartką, którą wcześniej znalazł w pokoju córki.

- Oboje chyba wiemy co to znaczy - odrzekła Brunetka wyglądając przez okno.

- Mimo, że jest moją córką, nie obejdzie się bez konsekwencji  - powiedział Mężczyzna.

Oboje stali w milczeniu obok siebie, bez celu patrząc przez okno. Klaus objął ją ramieniem przysuwając do siebie, ale nikt się nie odezwał. Byli w tym razem i mogli na siebie liczyć i to było ważne. Bycie rodzicami bardzo ich do siebie zbliżyło. 

Teraz oboje bardzo martwili się o swoją córkę. Przez lata robili wszystko by żyła bezpieczna i nie byli w stanie znieść myśli, że coś może jej się stać

Nagle w pokoju rozbłysło światło, i zamiast dwóch osób były trzy. Dzięki magi Nastolatka wróciła do pokoju. Miała świetny nastrój bo czasie spędzonym z ukochanym, jednak za chwilę miało się to nieco zepsuć.

- Hope...

Klaus i Hayley odwrócili się patrząc na córkę. Pierwszą ich myślą była radość, że nic jej nie jest, że wróciła cała i zdrowa. Drugą myślą, była rodzicielska pogadanka...

- Mamo, tato... Co tu robicie ? - spytała choć doskonale wiedziała.

Nie chciała ich zezłościć ani zrobić nic złego. Była tylko zakochaną nastolatką, a nastolatki robią głupie rzeczy, zwłaszcza z miłości.

- Lepiej powiedz gdzie Ty byłaś - odrzekł Klaus.

- Bardzo się martwiliśmy - powiedziała Hayley.

- Wyjaśnię Wam to - powiedziała od razu Blondynka - Nie chciałam uciec ani Was martwić. To tylko niegroźny czar transportacji. Dzięki niemu przeniosłam się na chwilę do Buenos Aires i mogłam spędzić czas z Matteo. Ja go kocham... Bardzo kocham Was i całą rodzinę, ale jestem nastolatką... Mam chłopaka, który jest tysiące kilometrów stąd, a rozmowy to za mało... Skoro mam magiczną moc czemu mam z tego nie skorzystać.

Hayley i Klaus spojrzeli po sobie i oboje westchnęli. Nie chcieli się kłócić ani krzyczeć na Hope. Wiedzieli, że w części ma rację. Może nie dość poważnie potraktowali jej zauroczenie.

- Rozumiemy - powiedziała Brunetka podchodząc bliżej córki - Ale mogłaś najpierw z nami porozmawiać. Jesteśmy rodziną Hope, a rodzina trzyma się razem zawsze...

- I na zawsze - dokończyła za nią nastolatka - Wiem i przepraszam, nie chciałam Was denerwować.

- Następnym razem powiedz nam zanim znikniesz - odparł Klaus  - A teraz idź spać, jest już późno.

Oboje wyszli z pokoju córki, a ona została sama. Jej humor było nieco gorszy, ale nie mogła zaprzeczyć, że ma wspaniałych rodziców. Nie nakrzyczeli na nią. Co prawda byli źli, ale tylko się martwili bo była dla niej najważniejsza. Rozumiała to. Kochała ich tak samo jak oni ją. 

Dark Side of The Truth - Soy Luna x The Originals  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz