Rozdział 30

271 11 0
                                    

Ambar dała Matteo czas na przemyślenia. Powiedziała mu wszystko, wyznała prawdę. Teraz on musiał to zrozumieć i zaakceptować. Bardzo bała się kolejnej ich szczerej rozmowy. Myślała, że najtrudniejsze będzie wyznanie prawdy i rzeczywiście było to strasznie trudne. Ale czekanie co stanie się dalej, nie było ani odrobinę łatwiejsze.

Czas wypełniony czekaniem i obawami, mogła spędzać z rodziną. Tak jak teraz. Blondynka razem z Hayley i Klausem siedziała przy zastawionym stole w ogrodzie. Ładna pogoda i ciepłe powietrze Buenos Aires także było czymś za czym przyjdzie jej tęsknić, więc doceniała teraz ten piękny dzień, ładną pogodę i miłe, spokojne chwile.

- Nad czym tak myślisz, Hope ? - spytała Hayley.

- To nic takiego - pokręciła głową dziewczyną.

Mogła im ufać, kochała ich i znała całe życie, ale z jednej strony to wszystko stało się jakby nowe. Nie chciała jeszcze mówić o Matteo, póki sama nie będzie wiedzieć co on o tym wszystkim myśli.

- Na pewno ? - dopytała Brunetka.

- Jasne - odrzekła Dziewczyna i wypiła łyk kawy z kubka stojącego obok niej na stole.

- Chyba czas niedługo wracać do Nowego Orleanu - wtrącił Klaus zmieniając temat.

Też zauważył, że córka nad czymś myśli, ale wyraźnie nie chciała jeszcze o tym rozmawiać. Rozumiał to doskonale. Jemu okazywanie uczuć, przyznawanie się do nich było niezwykle trudne. Zwłaszcza mówienie o słabościach czy o tym, że na kimś, czymś mu zależy. Nie był tego nauczony, nie umiał. Dopiero teraz, dla Hope, przy niej, przy Hayley uczył się tego.

- Już ? -  Blodnynka otworzyła szerzej oczy patrząc na rodziców.

- Kochanie, jesteśmy tu z Tobą już kilka dni - powiedziała Hayley.

- Wiesz kim jesteś, znasz prawdę, czas wracać do domu - dodał Klaus.

Nastolatka przygryzła dolną wargę ze zdenerwowania. Doskonale wiedziała, że prędzej czy później tak chwila nadejdzie, ale gdy to się stało, było jeszcze bardziej stresujące. Chciała wracać. Chciała bawić się magią do woli, spędzać czas z rodziną, znowu zobaczyć ciocię Bex, Freya i całą resztę. To było jej miejsce, jej dom, jej życie. Chciała tego. Tęskniła. Ale tu zbudowała sobie drugie życie, które stało się dla niej równie ważne. Znalazła pasje, osoby które pokochała. Czuła, że nie będzie umiała już być tylko Hope Mikealson albo tylko Ambar Smith, była nimi obiema. Oba te życie, obie to osoby to ona. Nie mogła wyjechać i być tylko Hope, bo Ambar to co przeżywała i zbudowała to część niej, której nie chce stracić.

- No tak rozumiem  - pokiwała głową Blondynka - Po prostu tak jak mówiłam przywiązałam się do tego miejsca, do ludzi. Ciężko mi będzie wyjechać.

- Nie chcesz tego ?  - spytała Hayley.

- Jasne, że chcę - powiedziała Dziewczyna - Tylko... to co tu zostawię też jest dla mnie ważne.

Klaus i Hayley wymienili ze sobą spojrzenia. Chcieli szczęścia i bezpieczeństwa córki nade wszystko. Ale chcieli też wrócić do domu, do rodziny. Do miejsca gdzie nie musieli ukrywać swoich nadprzyrodzonych zdolności. Nie myśleli, że to będzie aż tak trudne dla Hope.

- Wiemy - odezwał się Klaus  - Ale tam w Nowym Orleanie jest Twoja rodzina... Poza tym jesteś czarownicą, znajdziesz jakiś sposób by czasem tu wrócić.

Blondynka uśmiechnęła się pod nosem. Klaus wiedział, że jego córka jest uparta i jeśli chce czegoś to się nei cofnie. Tak samo jak on.

- Chce się pożegnać z przyjaciółmi - powiedziała - Wytłumaczyć im czemu znikam... I może urządzić przyjęcie by miło zapamiętać ostatnie chwile.

- Co tylko chcesz - uśmiechnęła się do niej Hayley.

- Możemy poczekać jeszcze trochę - zgodził się Klaus - Ale potem wracamy...

- Jasne, dziękuję - uśmiechnęła się Blondynka.

W głowie już wyobrażała sobie rozmowę z przyjaciółki, imprezę, muzykę, tańce. Chciała pożegnać się w wielkim stylu.

Dark Side of The Truth - Soy Luna x The Originals  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz