8.

1.5K 133 108
                                    

Thomas:

Gdy Dylan odstawił mnie do domu nadal do mnie nie docierało to co się tu właśnie stało. Czy to w ogóle realne, że on nie jest normalnym człowiekiem? Mimo iż gryzie się to z moimi poglądami i przekonaniami na ten temat, to wyjaśniałoby jego dziwne zachowania, izolację od ludzi, to jakim cudem mnie uratował.

To co on mi powiedział jest sprzeczne z Biblią i w ogóle wszystkim co jest mi wpajane od dziecka. Może on jest jakimś wariatem... Ale jak inaczej wytłumaczyć, gdy nagle poczułem jak coś rozrywa moje ciało, a obok się pojawił ten cały Brett. No i żaden człowiek tak szybko nie biega jak on. Będę musiał go zapytać o kilka rzeczy...

Z moich rozmyślań wyprowadził mnie sms od Minho z zapytaniem dlaczego mnie nie ma na zajęciach. No tak, nie dotarłem tam dziś.
Musiałem go okłamać, chociaż nie chciałem tego robić. Nie miałem wyjścia, napisałem że źle się czuję. Czułem się zmęczony fizycznie, i najgorsze jest to, że ostatnie dwa dni pamiętam jak przez mgłę. Coś takiego jakbym przez te dwa dni chodził pijany.

Cały dzień myślałem o tej sytuacji. Przed dwa dni w moim ciele mieszkał demon, który chciał opętać moją duszę. Dylan też jest demonem. Nie ma raju, a reinkarnacja. Wszystko sprzeczne z Biblią. Tego jest za dużo, poszedłem spać, nie mogłem znieść tego wszystkiego. Byłem dosłownie wycieńczony psychicznie. Chociaż podczas spania mogłem odpocząć.

Obudziłem się kilka godzin później, w pokoju było całkowicie ciemno, zerknąłem na telefon była dwunasta w nocy. Poczułem, że jestem nakryty kocem, więc pewnie mama zobaczyła że śpię i postanowiła mnie tak zostawić. Swoją drogą jak to możliwe, że spałem tam długo? Lekko oszołomiony wstałem i zapaliłem światło, odwróciłem się i zobaczyłem, że na fotelu na przeciwko łóżka siedzi Dylan, tak się przestraszyłem, że wpadłem tyłkiem w szafke nocną.

- Co ty tu robisz!? - zapytałem z pretensją.

- Siedzę i czekam aż się obudzisz - powiedział siedząc sobie w najlepsze.

- Jak tu wszedłeś? - zapytałem.

- Mam swoje sposoby. To nie jest istotne, musimy pogadać - powiedział tajemniczo.

Bałem się go, przerażał mnie. Pojawił się ty w niewyjaśnionych okolicznościach i mi mówi, że musimy porozmawiać. Nie mogłem odmówić, przecież rozmawiam z osobą zza światów, która w każdej chwili może mi coś zrobić.

Usiadłem na łóżku, starałem się nie panikować. Mój wzrok powędrował w stronę krzyża zawieszonego nad drzwiami, który wisiał do góry nogami, jak w jakimś horrorze. Spojrzałem na Dylana i wskazałem głowa na krzyż. Chłopak machnął ręką i krzyż wrócił do swojej pozycji. Przeszły mnie ciarki i postanowiłem się uszczypnąć na co ten tylko pokręcił głową i się zaczął śmiać. Nawet jak mu nie wierzyłem, to to chyba był dowód na to, że on nie jest normalnym człowiekiem.

- Słuchaj - zaczął, a ja nadal byłem zszokowany tym co przed chwilą zrobił.

- Nie rób mi krzywdy ani mojej rodzinie - powiedziałem szybko.

- Nie mam zamiaru. Gadałem z chłopakami i wiedzą, że ty i twoi rodzice jesteście nie do ruszenia. Chodziło mi raczej o to żebyś no wiesz... Nikomu nie powiedział. Nikomu rozumiesz? Głupio wyszło, nie powinnienem ci mówić, ale i tak słyszałeś moją rozmowę z Brettem - powiedział Dylan.

- Nie powiem. Nie powiem nikomu - powiedziałem pod nosem.

- Dobra. Chciałem się upewnić i zobaczyć jak się trzymasz. Muszę spadać, wracaj do spania - powiedział, pstryknął palcami i po prostu zniknął.

Zakazany owoc [DYLMAS] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz