12.

1.4K 118 93
                                    

Thomas:
Nadeszła niedziela. W domu była cisza, moi rodzice odsypiali wesele, a ja zerkałem na telefon. To wczoraj spędziłem super wieczór z Dylanem pijąc wino i chodząc po fajnych miejscach. Tylko, że na następny dzień Dylan nic się nie odzywał, nic nie pisał. Pomyślałem o tym, że pewnie żałował tego pocałunku co mnie oczywiście zdołowało. Niestety, ale na leżałem do grupy osób, które potrafiły się dołować bzdurami i roztrząsać każdą sytuację. Zastanawiałem się dlaczego Dylan spędził ze mną wczoraj tyle czasu, nie wydaje mi się bym był na tyle ciekawą osobą by ktoś poświęcił mi tyle swojej uwagi i czasu. Czasami żałuję, że człowiek nie może tak po prostu wyłączyć mózgu na jakiś czas i odciąć się w ten sposób od nie dających spokoju myśli.

Nadszedł poniedziałek. Nie chciałem tego dnia, bo oznaczał on konfrontację z Dylanem oraz z Minho, z którym nie miałem ochoty się widzieć. Poświęcił nasze piątkowe spotkania dla jakiejś laski, a w sobotę się nawet nie odzywał w efekcie czego te dwa weekendowe wieczory spędziłem z Dylanem.

Przed pójściem na uczelnię bardzo się stresowałem. Nie wiedziałem jak mam się zachować w stosunku do Dylana, udawać że nic nie stało? Tak w sumie to się nic nie stało, dla mnie to było wielkie przeżycie, ale on już pewnie nawet o tym nie pamięta. Gorsze było to, że wiedział, że mam problemy z samookaleczaniem, wstydzę się tego i chciałem zachować to tylko dla siebie.

Przed uczelnią zauważyłem Minho. Mimo iż byłem na niego obrażony, to jednak nie wypadało przejść obok niego obojętnie. Podszedłem więc nadając twarzy niby to szczery uśmiech.

- Hej - powiedziałem udając, że wszystko jest okej.

- Cześć Thomas - powiedział uśmiechnięty, tylko że ten uśmiech chyba nie był skierowany do mnie, ale do jego telefonu.

- Jak tam? - zapytałem.

- Dobrze - powiedział nadal zapatrzony w telefon. I niech mi ktoś powie, że ludzie zakochani się nie zmieniają i nie olewają przyjaciół. Nawet na mnie nie spojrzał, cały czas z kimś pisał.

Poszedłem do środka. Zostawiłem go tam, gdy się odwróciłem to on nadal siedział w telefonie, jakby nie zauważył, że w ogóle poszedłem.

Zrobiło mi się mega przykro, ledwo powstrzymałem łzy. Nienawidzę tego, że na wszystko reaguję tak emocjonalnie.

Poszedłem do łazienki i zamknąłem się w kabinie. Musiałem chwilę odetchnąć. Minho nic do mnie nie pisał w weekend i nawet go nie interesuje to jak go spędziłem, a może się coś stało w moim życiu? Jak widać jego to nie interesuje. A wydarzyło się dość sporo, jedyną osobą, która miała dla mnie czas był Dylan.

Miałem ochotę się pociąć, zawsze to robię jak czuje się... Właśnie tak jak teraz. Tylko, że nie byłem u siebie w pokoju, gdzie mam całkowitą ciszę, więc nie wiedziałem co teraz mogę zrobić. W jaki inny sposób odreagować.

Gdy już byłem skłonny poszukać w plecaku, czy aby nie mam ze sobą żyletki lub cyrkla nagle przede mną pojawił się Dylan.

- Co ty tu robisz? - zapytałem drżącym głosem, bo się przestraszyłem.

- Czemu tak piękna istota się smuci? - zapytał i przejechał ręką po moim policzku.

- Nieważne. Skąd wiedziałeś gdzie... No tak - odpowiedziałem sobie sam, bo przecież Dylan ma wyjątkowe zdolności. Coraz bardziej denerwowała mnie jego zdolność do pojawiania się gdzie tylko chciał.

- Nie odzywałem się do ciebie wczoraj bo... Bylem mega zajęty, miałem dużo pracy - powiedział i jakoś tak niby przypadkowo jego ręka powędrowała w stronę mojej.

Zakazany owoc [DYLMAS] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz