Dylan:
Po spotkaniu z Thomasem wróciłem do domu. Po tym jak z nim dzisiaj gadałem chyba przeszła mi ochota na niezobowiązujące przelecenie go, bo zrobiło mi się go szkoda. Tak bierze do siebie to, że ten jego przyjaciel znalazł sobie dziewczynę, że aż mu współczuję przejmowania się wszystkim.- Myślałem, że wrócisz dzisiaj z łóżkową zdobyczą - powiedział Brett wychodząc z kuchni.
- A ja myślałem, że jeszcze ciebie nie będzie - odpowiedziałem z niezadowoleniem.
- Poszło mi szybciej niż myślałem. Ale potrzebuję dwóch dni na zregenerowanie się - powiedział mierząc mnie wzrokiem. Co jak co, ale wolałem gdy jego akurat nie było, bo mnie wkurwiał.
- Aha to świetnie. Idę do siebie - powiedziałem i tak też zrobiłem.
Gdy byliśmy sami w domu, to najlepszym rozwiązaniem było nie wchodzenie sobie w drogę, tak żeby nie było żadnych kłótni.
Następnego dnia od rana miałem dużo roboty. Musiałem się pokręcić po mieście i poszukać jakichś dusz, które będą dobre do opętania, tak żeby ten debil Brett jak najmniej przebywał w domu, bo jak już mówiłem wkurwia mnie. Niech się zajmie lepiej robotą, chociaż wkurwianie mnie wychodzi mu zdecydowanie lepiej.
Wieczorem nie miałem co robić, więc postanowiłem zawitać do klubu by wyrwać kogoś fajnego i przyprowadzić do mojego łóżka.
Ale pomyślałem, że może uda mi się wyciągnąć Thomasa z domu. Był taki zdołowany tym Minho, że może chociaż trochę by się rozerwał, i tak nie zostałby do końca, a jak on by się zmył, to ja bym kogoś wtedy wyrwał. Pomysł wydawał się idealny.Wiedziałem, że chłopak jest w domu, ale nie chciałem wbijać tak nagle więc napisałem do niego smsa z zapytaniem co robi. Chwilę później odpisał mi, że idzie już spać. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na zegarek, była dopiero godzina dwudziesta, sobota, a on idzie spać? No na pewno nie. Jak można marnować tak piękny sobotni wieczór.
Ubrałem się w czarny t-shirt opinający się na moim ciele i czarne rurki, no nie mam innych ubrań. Dobrze, że było już prawie ciemno, nie musiałem brać okularów. Zarzuciłem na siebie lekką kurtkę i przeniosłem się do pokoju Thomasa. Myślałem, że zastanę go leżącego w pościeli w piżamie. On natomiast siedział na podłodze przy łóżku i zostawiał krwawe rany na swoich bladych nadgarstkach.
- Co ty kurwa robisz? - zapytałem z pretensją i zabrałem mu tą pierdoloną żyletkę. Jego chyba do reszty pojebało.
- Możesz się nie pojawiać tutaj kiedy tylko ci się podoba? - zapytał z pretensją, jakby to był teraz największy problem.
- Yyy no teraz to chyba dobrze, że się pojawiłem, co ty robisz, dlaczego? - zapytałem i usiadłem na przeciw niego.
- Nie chcę o tym gadać. Możesz mnie zostawić? - zapytał wycierając chusteczką krew, która mu leciała, no to był okropny widok.
- Teraz to ja cię na pewno nie zostawię. Tym bardziej, że jesteś w domu sam. Gdzie twoi rodzice? - zapytałem.
- Poszli na wesele - powiedział chłopak.
- A ty? - zapytałem.
- Nie chciałem iść - powiedział z oczywistością wyraźnie poirytowany moją obecnością.
- Mhm. No dobra. Powiedz mi dlaczego się pociąłeś. Powiesz hm? Może przekona się to, że i tak za jakiś czas stąd zniknę i zabiorę tę tajemnice ze sobą - powiedziałem, wiedziałem że nie będzie łatwo coś z niego wyciągnąć. Chłopak pokiwał głową na znak, że nic mi nie powie. Wyglądał na śmiertelnie obrażonego. Mój wzrok powędrował na jego nogi, bo był w dość krótkich spodenkach. Dostrzegłem głębokie blizny na jego udach. Przybliżyłem się i podsunąłem materiał wyżej, a moim oczom ukazały się liczne rany, blizny które wcale nie były świeże. Chłopak szybko zasłonił część uda i popatrzył na mnie złowrogo, bo odkryłem jego tajemnicę.

CZYTASZ
Zakazany owoc [DYLMAS]
ФанфикThomas jest bardzo religijny, przestrzega przykazań i często chodzi do kościoła. Co się stanie gdy w jego życiu pojawi się chłopak, który pochodzi prosto z piekła, i to dosłownie? Do tego rozkocha go w sobie do szaleństwa i nauczy korzystać z życia...