Rozdział 11

1.8K 115 25
                                    

Ben

Odkąd nie ma jej przy mnie, każdy mój dzień wygląda tak samo. Wstaję, zajmuję się gospodarstwem, wieczorem się kąpie, piję do nieprzytomności i idę spać. Dzięki pieniądzom od Simona, spłaciłem długi. Jestem czysty, a jeszcze bardzo dużo mi zostało, nie cieszą mnie one, bo nie ma przy mnie mojej żony. Kiedy pomyślę, że jeszcze tyle czasu ona ma być z nim to szlag jasny mnie trafia.

Dzisiaj wróciłem do domu później niż zwykle, wykąpałem się, w piekarniku odgrzałem sobie jakąś zapiekankę, kupioną w sklepie. Podszedłem do barku i wziąłem do ręki butelkę whisky, z nią udałem się po szklankę do kuchni, wyciągnąłem gotową zapiekankę i usiadłem w salonie do stołu. Pazernie szybko zjadłem, aby móc jak najszybciej się napić i pójść spać. Musiałem się znieczulić, aby nie czuć już nic. Najchętniej to bym przespał cały rok.

Kończyłem pić trzecią szklankę whisky, gdy do drzwi rozległo się pukanie, pewnie bym nawet nie zwrócił na to uwagi, rozmyślając o Kate i oglądając nasze wspólne zdjęcie, gdyby nie szczekanie Lucky.

- No dobrze przyjacielu, już otwieram - pogłaskałem psa po łbie, idąc do drzwi. alkohol już zaczął na mnie działać z pewnością dlatego, że po wczorajszym jeszcze nie zdążyłem dobrze wytrzeźwieć. Otworzyłem drzwi, a za nimi stała Alice.

- Dlaczego nie odbierasz moich telefonów?! Dwa dni próbuję się do ciebie dodzwonić. Zresztą Kate też nie odbiera... - weszła do domu, nie czekając na zaproszenie.

- Mi też miło cię widzieć - powiedziałem sarkastycznie, zamykając za nią drzwi - Kate zapomniała wziąć telefonu, ale ma nowy, więc po co jej ten szajs, dam ci jej numer i idź sobie.

Chcę być sam, nie mam dziś ochoty na niczyje towarzystwo, a już na pewno na towarzystwo najlepszej przyjaciółki Kate, która jest we wszystko wtajemniczona.

- Obiecałam Kate, że zaopiekuję się tobą i dotrzymam słowa, usiądź a ja posprzątam ten bałagan w kuchni - wskazała na zlew, który był pełny brudnych naczyń.

- Chodź, lepiej napij się ze mną - złapałem ją za rękę i poprowadziłem do stołu. Z barku wyciągnąłem szklankę i nalałem jej whisky.

- Zobacz, to ja z Kate na spacerze - wskazałem na zdjęcie, gdzie Kate przytulała mnie w zwiewnej błękitnej sukience w różowe kwiaty i wianku na głowie, a za nami rozciągał się piękny krajobraz. Pamiętam ten dzień doskonale, bo było to dzień po naszym ślubie. Wtedy pierwszy raz jej zasmakowałem. To ja byłem jej pierwszym mężczyzną nie Simon.

- Ben, nie katuj się...

Przez godzinę siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim i niczym... w sumie to bardzo miło spędzaliśmy czas. Ja już czułem się nieźle wstawiony, a i ona dostała wypieków na twarzy.

- Chyba powinnam już iść... - spojrzałem na zegarek, który wskazywał jedenastą.

- Nie puszczę cię samą, a szczerze mówiąc to nie wiem czy będę wstanie cię odprowadzić, zostań u góry możesz spać...

- Wolała bym z tobą... - zacząłem śmiać się z jej żartu, ale ona się nie śmiała, więc i ja przestałem.

- Chyba i ty masz dosyć - odsunąłem jej szklankę i zażartowałem.

- Teraz, albo nigdy - powiedziała jak by do siebie dodając sobie otuchy - Być może nie będziesz mnie chciał znać po tym co usłyszysz, ale drugi raz nie zbiorę się na odwagę.

- O czym ty mówisz Alice? - nic nie rozumiałem, albo ja jestem już tak pijany, albo ona.

- Kocham cię Ben, zawsze cię kochałam - złapała mnie za rękę, a ja nie wiedziałem co powiedzieć, może tylko mnie wkręcała...- Kate to moja przyjaciółka, wiedziałam od zawsze, że jest w tobie zakochana. Ciągle o tobie mówiła, w szkole, na spacerze, gdy odrabiałyśmy lekcję. Chwilami miałam już tego dość, zachodziłam w głowę dlaczego i wtedy się zorientowałam, przez nią i ja się w tobie zakochałam. Później, gdy wyjechałeś Kate cierpiała, a ja razem z nią, choć ja nie mogłam tego okazać, jak ona. Chciałam jej o wszystkim powiedzieć, ale to ona przyszła do mnie pierwsza z nowiną, że się z tobą całowała, później ty jej się oświadczyłeś i ożeniłeś z nią, a ja nie mogłam stanąć na drodze do waszego szczęścia, dlatego Kate wiedziała, że kocham mężczyznę ale inna kobieta stoi mi na drodze, tylko nie wiedziała że tą kobietą jest ona sama. ale teraz...

- Teraz co?! Teraz co Alice? Po co mi to wszystko mówisz?! Jesteś jej przyjaciółką...- wstałem oburzony od stołu i podniosłem na nią głos. wplotłem rękę we włosy nic nie rozumiejąc.

- Była u mnie Kate, zanim wyjechała. Poprosiła abym się tobą zaopiekowała, kazała mi przyrzec. Co miałam zrobić Ben? powiedzieć nie mogę bo kocham twojego męża? - ona również wstała od stołu i stanęła na przeciwko mnie, w jej oczach ujrzałem łzy.

- Dlaczego mi to teraz mówisz?

- Bo wiem, że Kate zgodziła się na to nie tylko dla ciebie, ale przede wszystkim dla siebie. Ben zrozum, ona nigdy nie zaznała prawdziwego życia, takiego życia na jakie uważała,że zasługuje. Simon to bogaty, przystojny mężczyzna. Myślisz, że teraz grają w scrabble? Nie pewnie ostro się...

- Zamknij się i nie mów nic więcej, jak możesz ona uważała cię za swoją najlepszą przyjaciółkę...

- Kocham cię Ben, pozwól że pomogę ci zapomnieć, umilę ci ten czas rozłąki z nią...

Już chciałem ją wyrzucić za drzwi, gdy ona rzuciła się na mnie i zaczęła całować, na początku chciałem ją odepchnąć, ale gdy poczułem jak wsuwa w moje usta swój gorący język, poddałem się. Zaczęła masować mojego penisa przez spodnie,a on po chwili obudził się do życia. przyciągnąłem ją do siebie. podniosłem a ona objęła mnie nogami w pasie. Zaniosłem ją do mojej sypialni rzuciłem na łóżko i zacząłem się rozbierać. Nie czekała, aż ja ją rozbiorę tylko zrobiła to sama, a już po chwili leżała naga w moim łóżku, że była piękna nie mogłem zaprzeczyć. Nakryłem ja swoim ciałem, była rozpalona, pragnęła mnie, a mi to imponowało. Potrzebowałem teraz ciepła kobiety i jej bliskości. Zacząłem ją całować, a penisa nakierowałem na jej mokre wnętrze. wszedłem w nią jednym szybkim ruchem, a ona pisnęła.

- O mój Boże...Ty jesteś dziewicą...

- Czekałam na ciebie, mój kochany....

Zacząłem się w niej poruszać ostrożnie, a ona jęczała pode mną. gdy jej ból ustał, zaczęła się niecierpliwić, więc zacząłem się w niej poruszać szybko i chaotycznie jak zwierz. Gdy doszła z moim imieniem na swoich ustach, szybko z niej wyszedłem i spuściłem się jej na piersi.Kiedy odpoczęliśmy, umyliśmy się razem i poszliśmy spać.

Spojrzałem na zegarek, który wskazywał szóstą rano, do drzwi rozległo się walenie. W łóżku obok mnie leża naga kobieta - to Alice. Szybko zacząłem sobie przypominać wczorajszą noc. Kurwa co ja najlepszego zrobiłem! Nie miałem czasu teraz o tym myśleć, bo ktoś był w stanie wyważyć moje drzwi. Szybko ubrałem na siebie bokserki i poszedłem otworzyć drzwi.

- Benie Brown, natychmiast mi wytłumacz, gdzie jest moja córka do jasnej cholery! - nie czekając na zaproszenie do mojego salonu wtargnęła moja teściowa. Była niczym rozjuszony byk, którego nic nie zatrzyma, zaczęła krążyć nie spokojnie po moim salonie.

- Kate musiała wyjechać do pracy, do Londynu...

- Kłamiesz! Pożegnała by się z nami! Kate! - dźgnęła mnie palcem, po czym, wyminęła udając się prosto do sypialni. Kurwa tylko nie to. Chciałem ją zatrzymać, ale była za późno, bo niczym torpeda wystartowała i dogoniłem ją dopiero w mojej sypialni. Od razu spojrzałem na łóżko, ale na nim nikogo nie było. Okno było na oścież otworzone, więc Alice wymknęła się w ostatniej chwili.

- Chodź mamo zaparzę ci herbaty i wszystko opowiem - złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę kuchni.

Rozluźniłem się, bo tym razem mi się upiekło, choć nie miał to być zbyt przyjemny dzień zważając jaka rozmowa czekała mnie z teściową...


Przyznać się kto podejrzewał, że Alice kocha Bena? więcej perspektywy jego nie mam zamiaru pisać, chyba że będziecie chcieli:)

StefciaxD mam nadzieję, że się doczekałaś kochana:)

WypożyczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz