Rozdział 12

1.9K 119 18
                                    

Kate

Na kolację przygotowałam zapiekankę z warzywami. Nie wiedziałam co jego rodzice lubią, a nie chciałam mu przeszkadzać i pytać ponad to jestem dalej na niego zła, że w ostatniej chwili powiedział mi o wizycie swoich rodziców. Bardzo się denerwowałam jak na mnie zareagują, co o mnie pomyślą, jedyny plus taki, że nie wiedzą kim jest i mam nadzieję że tak pozostanie.

Po wstawieniu zapiekanki do piekarnika, poszłam wziąć prysznic. Założyłam na siebie błękitną sukienkę przed kolano, gdyż uznałam że najbardziej do mnie pasuję. Chciałam, aby mnie poznali taką jaka jestem. Włosy zostawiłam rozpuszczone i umalowałam rzęsy. Trzeci raz myłam już ręce, ponieważ z nerwów tak mi się pociły, nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.

Zeszłam na dół i cichutko zapukałam do drzwi, nikt mi nie odpowiadał, ponowiłam próbę trochę głośnej, ale Simon nadal nie odpowiadał, więc odważyłam się wejść bo jego rodzice mieli być za niedługo. Na biurku panował bardzo, duży bałagan, laptop był otwarty a na tych wszystkich papierach leżała głowa Simona, podparta ręką. Podeszłam sprawdzić, czy wszystko dobrze, ale po jego równomiernym oddechu uznałam, że tylko zasnął. 

— No dobra śpiący królewiczu, czas wstawać — powiedziałam cicho do siebie. Już miałam go budzić, ale miałam idealną okazję aby się mu przyjrzeć, niewątpliwie był przystojny mężczyzną, jego czarna czupryna idealnie współgrała z jego oliwkową cerą, spojrzałam na swoje dłonie i widząc cerę białą jak papier pomyślałam, że mu zazdroszczę ale nie można mieć wszystkiego, więc znów się skupiłam na jego twarzy. Prosty nos, oraz idealnie pełne usta idealnie pasowały do ostrych rysów twarzy. Dlaczego taki mężczyzna, nie ma żony. To musi mieć związek z jego charakterem, bo urody nie można mu odmówić. Koniec gapienia się na niego, podeszłam i zaczęłam delikatnie wołać, ale nie reagował, więc ukucnęłam i zaczęłam delikatnie szturchać za ramię. Udało się, bo już po chwili jego zaspane oczy, spotkały się z moimi.

— Och, słodka Kate czy ty jesteś aniołem? — zapytał zaspanym głosem.

— Nie, ale zaraz mogę być twoim przekleństwem jak będę musiała sama przywitać twoich rodziców — podziałało bo się szybko ocknął i spojrzał na zegarek na swojej ręce.

— Przepraszam, przysnąłem i nawet nie zapytałem czy ci w czymś pomóc.

— No właśnie, ja myślałam że ty jesteś pracowity, a ty jesteś zwykłym obibokiem, i gdy ja ciężko pracowałam ty zwyczajnie spałeś — zmarszczyłam nos i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Jego reakcja mnie zaskoczyła, bo tylko parsknął śmiechem i mnie wyminął.

— Kate, nie sprowokujesz mnie, nie odeślę cię do domu, jesteś moja — krzyknął wchodząc po schodach, na co tylko pokazałam mu język.

Zapaliłam świece i usiadłam przy stole, zaczęłam rozmyślać o Benie, bardzo za nim tęskniłam. Czułam, że oddalamy się od siebie. Poczułam, przemożną chęć porozmawiania z nim, już chciałam wybrać jego numer mimo zakazu Simona, gdy do drzwi rozległ się dzwonek. Spanikowana zamiast podejść do drzwi, pobiegłam na górę po schodach, nie zważając na nic wbiegłam do łazienki, której drzwi okazały się otwarte.

Przy umywalce stał nagi Simon, myjący zęby. Zrobiło mi się głupio, że tak tu wpadłam i na moje policzki wpełzły rumieńce. Starałam się utrzymywać, kontakt wzrokowy, nie patrząc na jego mokre ciało. Nawet przez chwilę zapomniałam po co tu przyszłam, dopóki nie odwrócił się w moją stronę i posłał łobuzerski uśmiech.

— Pośpiesz się, twoi rodzice czekają pod drzwiami — złapałam się pod serce.

— Już nie — uśmiechnął się i usłyszałam jak kobiecy głos, woła go.

WypożyczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz