-Co ty do cholery robisz?!- warczy przez zaciśnięte zęby i wyrywa mi z ręki telefon
-Lauren ja tylko...
-Kurwa grzebałaś mi w telefonie? Kto ci pozwolił czytać moją konwersację z Lucy!- krzyczy prosto w moją twarz
-Nikt- mówię krótko
- To po jaką cholerę go ruszyłaś? Ja nie włamuję ci się na telefon gdy ty śpisz. A uwierz, mogła bym!
-Czy możemy porozmawiać, proszę.- chce złagodzić trochę tą sytuację, ponieważ jeszcze trochę a będę zbierała zęby z podłogi.
-Jaja sobie robisz? Wynoś się stąd! Nie chcę cię więcej widzieć! Od tej pory jesteśmy sobie kompletnie obce i nie wchodzimy sobie w drogę, czy to jasne?!- nigdy nie widziałam Lauren jak wkurzonej, nawet gdy przypadkiem porwałam jej rysunek nad, którym siedziała dwa miesiące.
-A co jeśli ja nie chce?- próbuje zachować pozory, że mnie to nie rusza, ale kogo ja oszukuje.
-To wtedy odejde z zespołu i nigdy więcej mnie nie zobaczysz- nachyla się bardziej w moją stronę i szepcze mi do ucha. Z ledwością przełykam ślinę i wycieram ręce, które zdążyły mi się spocić o swoje dresy.
-Nie zrobila byś tego- mówię poważnie i podnoszę się z miejsca stając nad siedzącą sylwetką kobiety
-A to niby dlaczego?- podnosi się z miejsca i staje na przeciwko mnie, wtedy dopiero zauważam kpiący uśmiech na jej twarzy.
Zaraz ten uśmieszek ci zniknie
-Bo mnie kochasz i nigdy byś sobie tego nie wybaczyła, że mnie zostawiłaś- mówię i tak jak się spodziewałam. Wyraz twarzy Lauren zmnił się diametralnie, teraz zamiast kpiacego uśmiechu widzę piekielną złość, która bije od niej na kilometr.
-Masz trzy sekundy aby stąd wyjść- mówi spokojnym tonem jak na jej wyraz twarzy
-Co?
-Dwa razy nie powtórzę, wynoś się!
-Lauren ja nie...nie mogę- odpowiadam słabo bo wiem, że jesteśmy zamknięte tu na całą noc. O ironio
-To w takim razie pomogę ci- na te słowa zostaje mocno popchnięta na drzwi przez kobietę, która w tym momencie chwyta za klamkę i próbuje je otworzyć
-Co jest!?
-One są zamknięte Lauren
-Jak to zamknięte? Od dawaj mi klucze w tej chwili. Nie masz prawa mnie tu przetrzymywać- puszcza klamkę, staje przodem do mnie opierając się bokiem o drzwi i wyciąga w rękę.
-Ja nie mam klucza- odważnie przybliżam się do niej
-To dziewczyny kazały ci ze mną spędzić czas?- prycha siadając na brązową kanapę w geście zrezygnowania.
-Nie...to znaczy...po części- Po wypowiedzeniu ostatniego słowa gryzę się w język i spoglądam na smutną brunetkę
-Czyli kazały- śmieje się sarkastyczne opierając o zagłówek kanapy
-Nie to źle zabrzmiało chodzi o to,że...
-Daj spokój. Przecież wiem jak jest. Kogo ty oszukujesz?- gestem ręki poprawia idealnie ułożone włosy. Wygląda tak idealnie. Żałuję, kazdego złego słowa w jej stronę
-Wiem, że pytam się o to poraz enty, ale...możemy porozmawiać?
-Nie odpuścisz co?- parska a ja kiwam przecząco głową.
-Lauren na początku chciałam ci powiedzieć, że...- nie kończę bo przerywa mi cichy głos kobiety, która znajduje się jeden metr odemnie
-Mogę zadać ci jedno pytanie na, które musisz odpowiedzieć szczerze?
CZYTASZ
☆it's not just music☆
FanfictionCzy dziewczyny wybaczą Camili odejście i jak zareagują na jej powrót Czy dziewczyny wystąpią razem na scenie? A może hejt, który na nie spadnie pogrąży je do reszty 04.02.2019r