twenty three

257 54 2
                                    

-Camz, gdzie ty się znowu wybierasz?- pytam mojej dziewczyny, która poraz trzecie wychodzi gdzieś z domu bez poinformowania mnie

-Jadę na chwilę do rodziców- odpowiada w pośpiechu

-Dopiero od nich wróciłaś- zauważam

-Wiem, ale mama dzwoniła i prosiła, żebym pomogła przygotować niespodziankę dla Sofii

-Mogę jechać z tobą- podchodzę to niej i przytulam się do jej pleców

-Nie!- krzyczy wyrywając się z mojego uścisku- Znaczy...kochanie zajmie mi to dosłownie godzinkę. Nie ma potrzeby, abyś się fatygowała tam ze mną

-Dobrze, spokojnie tylko zaproponowałam- odpowiadam smutno i wracam do salonu. Nie będę ukrywać. Przykro mi się zrobiła jak Camila tak zareagował

-Słoneczko- podbiega do mnie i odwraca przodem do siebie- Nie smuć się, dobrze? To nie tak, że się wstydzę z tobą jechać. Po prostu nie widzę potrzeby, abyś marnowała czas na siedzeniu i nic nie robieniu, bo dobrze wiesz, że nie pozwoliłabym ci dźwigać tej całej elektroniki- całuję mnie w policzek- No już, uśmiechnij się- całuję drugi policzek, a moje konciki ust unoszą się w delikatny uśmiech- Kocham Cię, Księżniczko. Wrócę szybko

-Kocham Cię, Camz- ostatni raz patrzę w jej brązowe tęczówki zaczym zniknie za dużymi drewnianymi drzwimi

Siadam na kanapie i odpalam serial, który oglądałam zaczym Camila poraz trzecie opuściła dzisiaj nasz dom. NASZ. To tak świetnie brzmi. Cholernie się cieszę, że kupiłyśmy ten dom. Już nikt mi nie zarzuci, że mieszkam u Camili lub ona mieszka u mnie. Teraz mieszkamy razem w naszym domu

Kończę odcinek, który zaczęłam przed wyjściem Camili. Udaje się do kuchni, aby przygotować dla nas obiad. Wyciągam składniki z szafki i zabieram się za przyrządzanie posiłku. Gdy mam zamiar zmieszać ze sobą wszystkie składniki słyszę dźwięk przychodzącej wiadomość. Wbiegam szybko do salonu po telefon

Od: Ashley Nicolette Frangipane 🎤
Cukiereczku jesteś w Miami?

Do: Ashley Nicolette Frangipane🎤
Tak, dlaczego pytasz?

Od: Ashley Nicolette Frangipane🎤
Otwórz drzwi. To jest naprawdę ciękie. Nie mam pojęcia co Lucy tam wpakowała, ale to musi być coś wielkiego

Zdezorientowana wstaje z kanapy i tak ja napisała Halsey otwieram drzwi. Stoję jak wryta, gdy widzę ją wysiadajacą z samochodu z dwoma wielkimi pudłami opakowanymi papierem na prezenty. Mimowolnie chichocze przez jej nieudolność w niesieniu ich do mojego i Camili domu. Wchodzi przez otwarte drzwi i stawia pudełka na podłodze

-Cześć, Lauren- mówi, a ja mocno ją do siebie przytulam- spokojnie, ja też tęskniłam- odwzajemnia uścisk

-Hej, Ashley- odrywamy się od siebie- znowu zmieniłaś kolor włosów?- pytam przyglądając jej się uważnie

-Tak, nie lubię monotonności- chichocze- Lucy kazała ci to dać i zaśpiewać ci sto lat, ale nie będę kaleczyła sobie języka, a tobie uszu więc, po prostu wszystkiego najlepszego od Lucy- stawia pudełko na blacie kuchennym gdy wchodzi za mną w głąb domu- oraz, wszystkiego najlepszego odemnie- podaje mi pudełko zapakowane w złoty papier do pakowania, z jej autografem

☆it's not just music☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz