Rozdział 5

48.8K 2.9K 2.2K
                                    

Z ręką przy ustach obserwowałam otaczające mnie ulice i budynki. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się głęboko nad przesłaniem karty Joker oraz telefonem z zakładu pogrzebowego. Próbowałam znaleźć w tym wszystkim sens, jakieś powiązanie, które pomogłoby rozszyfrować tą zagadkę. Nie miałam żadnego pomysłu. Nie pomagał mi irytujący zapach lawendy, który unosił się w powietrzu. Wszystko, co było związane z Cassie McGie, pachniało lawendą. To zapach oleju i benzyny powinien drażnić moje nozdrza. Tymczasem jechałam autem, które poprzez unoszącą się woń wyobrażałam sobie jako różowy rower.

W pewnym stopniu chciałam odbiec od rzeczywistości. Wyciszyć się, aby zapomnieć o siedzącej obok Cassie, która była wyjątkowo rozgadana. Sądzę, że mówiła o tym, co tylko przyszło jej na myśl z powodu tego całego zamieszania. Opowiedziałam jej o mojej rozmowie w pracy chcąc być szczerą. Nie jestem typem osoby, która wolałaby skrywać sekrety, już nie. Po wydarzeniach sprzed sześciu miesięcy nauczyłam się, że tajemnice przynoszą tylko więcej zła, a ja zła miałam już po dziurki w nosie.

Gdy tylko jej piskliwy głos dobiegał do mojej głowy, ochota, aby zamknąć się w dźwiękoszczelnym pokoju stawała się silniejsza niż zwykle. Cassie dyskutowała o rzeczach, które nie zmieniały biegu życiowego. To mnie frustrowało. Problemy, które aktualnie nas dotykały, znajdowały się na ostatnich miejscach jej listy tematów do rozmowy, a przynajmniej starała się, żebym tak właśnie to odebrała, bo w rzeczywistości przerażały ją wydarzenia dziejące się wokół nas. 

- Rozumiesz to, Cait? Ten baran miał czelność pomylić Gucci'ego z Pradą! - oburzała się brunetka podczas kierowania swoim autem, podczas gdy ja analizowałam szybę samochodu, doszukując się skaz, którymi mogłabym się zainteresować. Wolałam słyszeć cholerne bla, bla, bla i gapić się na plamę niż prowadzić zaciętą konwersacje o projektantach torebek lub ubrań. 

Cassie paplała, próbując za wszelką cenę rozładować atmosferę. Kiedy chciałam ją uspokoić, kazała mi dać sobie spokój.Twierdziła, że to głupie żarty, że ta informacja nie dotknęła jej w żaden sposób, ale kłamała. Dziewczyna nadmiernie gestykulowała, co oznaczało zdenerwowanie. Cassie w ogóle nie posługiwała się gestykulacją w ciągu normalnej rozmowy. Moja wiadomość dotknęła dziewczynę, przeraziła ją. Widziała przez co przechodziłam, a teraz ona grała główną rolę w tej sprawie. Pojawiła się w świecie, który przeraża, budzi największe lęki, a przede wszystkim - jest pełen zagadek, niebezpieczeństw i niespodzianek. Już dawno zauważyła, że wiele rzeczy uległo zmianie z powodu wydarzeń dotyczących Cienia. Mój świat stał się zupełnie inny - prymitywny, wyzbyty rozrywki, moich emocji oraz reakcji. Żyłam, bo musiałam. Można uznać to za pewną monotonię, w której utknęłam prawdopodobnie na wieki wieków. Próbowałam od niej uciec, ale za każdym razem kończyło się tak samo. Wspomnienia wracały, a ja nie znalazłam sił, aby pogrzebać je na zawsze. Co lepsze, z łatwością potrafiłam przyznać, że moje życie to jedna wielka klepsydra. Ta drewniana zabaweczka stała, ale piasek przelatywał z jednej strony na drugą. Podobnie wyglądała moja codzienność. Również zatrzymałam się, nie ruszając do przodu. Zapomniałam o zegarze, który wciąż tykał. Cassie wkraczała do tego życia, jako wybraniec. Bo oczywiście nie ona zadecydowała o swoim losie. Ktoś podjął tą decyzję za nią. Stała się czyimś celem, a przynajmniej na to wskazywało, gdyż moje myślenie zawsze mogło okazać się mylne. Szczerze mówiąc, w tej sytuacji wolałabym, żeby tak właśnie się stało. Za żadne skarby nie chciałabym, żeby moja przyjaciółka przechodziła przez to samo piekło.

Po tym co przeżyłam ciężko jest wydobyć z siebie jakiekolwiek emocje. Byłam świadkiem trzech morderstw, dwa razy zostałam porwana, usiłowano mnie zgwałcić, a ile razy oszukałam przeznaczenie i zamiast zginąć, przeżyłam? Tego już nie zliczę. Powinnam zmienić imię na "Szczęściara". Posiadam większą liczbę żyć, niż nie jeden kot. W dodatku myśli o Ashtonie nie opuszczały mnie nawet na minutę. Skomplikowaną sprawą jest wyrzucenie tego chłopaka ze swojego umysłu. Mimo że chemia, która istniała między nami nie zdążyła rozwinąć się do końca, ja i tak nie potrafiłam o nim zapomnieć. Zabawne, prawda? Mając faceta, myślałam o innym. Czy mogłam już nazwać się suką? Tak, chyba tak. Ale co poradzę? Serce nie sługa. Wiem, że zachowywałam się okrutnie. Nie potrafiłam podjąć decyzji, mimo że nie miałam nawet między kim wybierać. W końcu Ashton nie żył, a ja powinnam odciąć się od przeszłości.

Cień 2 - PułapkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz