Rozdział 38

32.9K 2.9K 4K
                                    

Nie miałam pojęcia, jakim cudem zarówno Connor jak i Ashton w towarzystwie Seana mogli się rozpłynąć w tak szybkim tempie. Poszliśmy z Calumem przeciwnym korytarzem, ale gdy znaleźliśmy się na tym samym, którym powinna kroczyć cała trójka, zastała nas cisza.

Osunęłam się na podłogę, wzdychając ciężko. Powoli traciłam kontakt ze światem. Calum widząc moje osłabienie natychmiast przykucnął. Pomimo moich protestów, podniósł koszulkę, pod którą znajdowała się rana. Zerknęłam na niego słabo, a on odpowiedział mi troskliwym spojrzeniem. Wiedziałam co chce powiedzieć. Powinnaś była iść do samochodu, w którym czekał na ciebie Michael. Zawiózłby cię do szpitala i twojemu życiu nie zagrażałoby żadne niebezpieczeństwo. Ale Calum milczał i pozwalał mi na chwilę odpoczynku.

- Wątpię, żeby pocisk przeszedł na wylot.. – mruknął – Tracisz dużo krwi i możliwe, że masz zmiażdżoną kość, ale w końcu... nie jestem lekarzem więc nie powiem ci za wiele.

- Nic mi nie jest – odparłam.

- Pewnie, tylko wykrwawiasz się na śmierć – burknął i zadrwił – Nic wielkiego.

Calum rozerwał materiał swojej koszulki i zawinął go w kłębek. Podał mi, a następnie poprosił, abym mocno uciskała ranę. Pomógł mi wstać. Ręką objęłam go i razem podążyliśmy korytarzem, z nadzieją na znalezienie Ashtona.

Nie minęło piętnaście minut, a doszliśmy do większego pomieszczenia, skąd dochodziły głosy. W międzyczasie zdążyłam opowiedzieć Calumowi o śmierci George'a, pułapce jaką zastawił na mnie Connor, Theresie i całej grze, jaką zaaranżował Ticks. Zdawało mi się, że teraz byliśmy bardziej uważni i ubezpieczeni, chociaż to mogło być jedynie złudzenie.

Schowaliśmy się za dużymi sprzętami operacyjnymi, które zostały wywiezione w miejsce przypominające hol. Calum posadził mnie na podłodze tak, abym widziała co dzieje się na polu bitwy. Poprosił, żebym nigdzie nie odchodziła i sam poszedł na drugą stronę ocenić sytuację. Obserwowałam go, a także nadzworowałam przebieg wydarzeń.

- Uznajmy więc, że jestem wróżbitą i właśnie przepowiedziałem wam przyszłość – Connor rzucił bez większego zainteresowania, ale potem spoważniał i zaczął mówić do rzeczy – Wy idioci! Sądzicie, że kiedy zginę to gra dobiegnie końca? Nie... Ona wciąż się toczy i idzie zgodnie z moim planem...

- Jesteś popieprzony, Ticks – stwierdził Irwin bez ogródek – Zawsze byłeś. Masz jakąś cholerną manię.

- A w dodatku ta mania sięgnęła zenitu – dodał Fletcher – Zapłacisz za to, co spotkało mojego brata.

- Prędzej wy zapłacicie za to, co spotkało mnie.

Kątem oka spostrzegłam kolejny cień za idącym Hoodem. Kiedy zobaczyłam, kto się zbliża do przyjaciela Ashtona, trzymając pistolet w dłoni i celując w niego, mało nie pisnęłam. Theresa miała go na muszce i właśnie usiłowała go zabić.

Czym prędzej dłońmi przeszukałam swoje spodnie. Odnalazłam małą spluwę, którą dał mi Irwin i wyjęłam ją. Palce drżały, jakbym dłonie trzymała w lodowatej wodzie przez około godzinę czasu. Nie mogłam ustabilizować rąk. Starałam się znaleźć swój cel, namierzyć dziewczynę i wystrzelić pocisk prosto w drugi pistolet tak, jak robili to chłopcy, aczkolwiek oni mieli po prostu talent, którego mi zbrakło, bo kiedy wystrzeliłam... kula nie trafiła w broń, a w Theresę.

Głowy obecnych zwróciły się w kierunku ostatniego jęku, jaki wydała postrzelona dziewczyna. Ostatnimi siłami wstałam i wyłoniłam się zza maszyn. Kulejąc wyszłam na środek, do trójki chłopaków. Connor szybko podbiegł do Theresy, natomiast Calum znalazł się przy nas. Nigdy nie byłam w większym szoku, niż w tamtym momencie. Po raz pierwszy strzelałam z pistoletu, ale to nie było największym problemem.

Cień 2 - PułapkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz