Rozdział 19

41.4K 3.3K 2.4K
                                    

Otworzyłam oczy. Nie mogę powiedzieć, że wyspałam się, bo tak nie było. Mimo miękkiego i wygodnego łóżka nadal męczył mnie ten sam koszmar. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek to wspomnienie odejdzie, albo przynajmniej da mi spać spokojnie. W innym razie już nigdy nie obudzę się wypoczęta, co wiąże się z wieloma konsekwencjami, chociażby w pracy.

Białe ściany z plakatami różnych zespołów. Oczywiście, znałam ten pokój. Od razu przeniosłam się do pozycji siedzącej, aż zakręciło mi się w głowie. Za gwałtownie uniosłam górną część swojego ciała, ale byłam zaskoczona, że nie śpię w moim mieszkaniu, w moim łóżku.. Przysunęłam swoje ciało do oparcia łóżka, na moment zamykając oczy. Wzięłam głęboki wdech. Uniosłam powieki ponownie, aby obejrzeć pomieszczenie, które prawie w ogóle nie uległo zmianie od mojej ostatniej wizyty. Okien wciąż nie przysłaniały firanki, ani zasłony; w kącie znajdowała się tylko jedna lampka; a wyposażeniem nadal była perkusja oraz półka zapełniona płytami.

Stare mieszkanie Ashtona.

Byłam prawie pewna, że chłopcy sprzedali je, aby wyzbyć się wspomnień związanych ze swoim przyjacielem, a jednak nie zrobili tego. Nic nie zmienili, to miejsce wyglądało na nietknięte. Mogłam dotknąć starej szafy i znaleźć na niej zapewne kurz. To budziło przerażenie, ale z drugiej strony mieszkanie miało swoje plusy. Dojazd był świetny, może dlatego postanowili zostawić apartament. Będąc w mieście spędzali czas tutaj. Tak mi się wydawało.

Przypomniałam sobie ostatnią noc. Mnóstwo płomieni, ostre dźwięki, ciepło i osoba, która wyciągnęła mnie z domu. Twarz, jego twarz. To jego twarz widziałam. Miałam wrażenie, że wyprowadza mnie z płonącej willi. Wyglądał inaczej, ale jednocześnie był taki sam. Czy to sen? Zadawałam sobie jedno i to samo pytanie siedząc na łóżku. Bałam się, że gdy z niego wyjdę i przejdę przez korytarz prosto do salonu, stanie się coś, czego nigdy bym nie chciała. Ale musiałam wstać, aby przekonać się, czy tylko przesadzam, czy może mam stu procentową rację, która mnie zabije wewnętrznie.

Szłam przez korytarz, chwiejąc się. Nie czułam się dobrze, wręcz przeciwnie – fatalnie. Słyszałam szumy i piski, nie dające mi spokoju, chociaż panowała błoga cisza. W normalnym stanie, mogłabym usłyszeć delikatne szmery, które wywoływałam swoim powolnym chodem. Przez chwilę myślałam, że nikogo nie ma w domu. Ale czemu ktokolwiek miałby go opuścić po tym, co się wydarzyło? Michael nie zostawiłby mnie samej.

Weszłam do salonu. Mój wzrok odnalazł siedzącego na kanapie Luke’a. Złożył dłonie, trzymając je przed twarzą. Zdawało mi się, że czekał na moje wejście zniecierpliwiony lub zmartwiony, bo gdy ujrzał mnie w progu, zatrzymał powietrze w swoich płucach, patrząc na mnie przepraszająco. Po prawej stronie stał Michael. Opierał swoje dłonie na oparciu krzesła, tępo gapiąc się w podłogę. Nie wyglądał na zadowolonego, wręcz przeciwnie. Powiedziałabym, że był zły, naprawdę zły. Zmarszczył brwi i ciężko przełykał ślinę. Calum zajął miejsce na fotelu. Oparł nogę o kant stolika, w dłoni obracał telefon. Przygryzał wargę, wzbraniając się przed zabraniem głosu. Widziałam, że chciał się odezwać, bo skupienie na jego twarzy mówiło, że ma dobrą przemowę, ale w ostateczności milczał. Dostrzegłam żyły na jego rękach, pulsujące dziwnie szybko. Stałam tam oglądając ich zachowanie, a po moim ciele błądził strach, gdyż głęboko w duszy coś podpowiadało mi, że to zwykła cisza, przed burzą.

Mój wzrok powędrował w stronę okien, kiedy zauważyłam czwartą osobę w salonie. Tą, której za wszelką cenę nie chciałam zobaczyć. Czarna skórzana kurtka okrywała jego szerokie ramiona. Kilka kosmyków włosów wystawało spod granatowej bandany, którą miał zawiązaną na głowie. Ku mojemu zdziwieniu, między palcami nie spostrzegłam papierosa firmy Marlboro. Dzięki temu łudziłam się, iż popadam w obłęd, śnię na jawie czy cokolwiek. Na jego dłoni widziałam czarne rysunki. Wczoraj także je dostrzegłam, ale w innym miejscu. Mogłam wmawiać sobie, że to nie ten sam człowiek, który uratował mnie przed śmiercią, ale oszukiwałabym samą siebie.

Cień 2 - PułapkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz