Rozdział 7

40.2K 2.8K 1.3K
                                    

Poczułam nagły ucisk w żołądku, który spowodował zachwianie się mojego ciała. Zakręciło mi się w głowie na myśl, że za moment mogę doznać uszczerbku na zdrowiu lub co gorsza.. zakończyć swój żywot. Kurczowo trzymałam się klamki drzwi wejściowych do budynku, jakby magicznym sposobem miały się one otworzyć. Wbiegłabym wtedy do środka, a następnie zamknęłabym bandycie drzwi przed nosem uniemożliwiając atak. Sytuacja nie wyglądała jednak tak dobrze, jak układałam jej wizję w głowie. Brak możliwości ucieczki utrudniał sprawę. Do obrony służył mi jedynie pistolet na gaz, którym za wiele nie mogłam zdziałać. Nie dawał on stuprocentowej skuteczności.

Wtem wydarzyło się coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Mój domniemany napastnik podszedł bliżej, a światło otuliło jego twarz. Bardzo dobrze znajomą twarz.

- Cholera, Dan! - wrzasnęłam, wypuszczając z dłoni pistolet, który uderzył o ziemię robiąc trochę hałasu. Wciągnęłam do swoich płuc nadmiar powietrza, jakby za chwilę miało go zbraknąć. Oparłam cały ciężar ciała o ścianę powstrzymującą mnie przed upadkiem. Przeczesałam dłonią włosy, rozluźniając się. To Dan, tylko Danny. - Mało brakowało, a dostałabym zawału - wymamrotałam, patrząc szeroko otwartymi oczami w ziemię.

Brunet podrapał się po karku czując dyskomfort. Nie chciał mnie przerazić; widziałam w jego oczach kłębiący się strach. Zagubił się; myślał, jak powinien zareagować. Minęło tyle czasu, odkąd spotkaliśmy się po raz ostatni w barze Eleanor. Powiedzieć "cześć"? Przeprosić? Objąć? Zaśmiać się? Mogłam pocieszyć go jedynie faktem, że nie był z tym wszystkim sam, bo ja także nie miałam pojęcia, co mam zrobić. Dać mu w twarz za to, że przestał mnie traktować, jak przyjaciółkę? Przytulić się do niego, bo wrócił i wybrał mnie, jako towarzystwo na wieczór? A może powiedzieć mu "spadaj, wracaj do Nowego Jorku"? Uznałam, że opcja druga jest najlepszym wyjściem.

Podeszłam do bruneta rozchylając swoje ręce, żeby później wpaść prosto w jego ramiona. Nie czekałam na odwzajemnienie tego upragnionego przez nas uścisku. Dłonie Dan'a znalazły swoje miejsce na moich plecach. Przyciągnął mnie do siebie, aby między naszymi ciałami zniknął dystans. Zacisnęłam palce na jego ramionach, a w moich oczach pojawiły się łzy. Tak bardzo tęskniłam za Radley'em, chociaż nigdy tego nie przyznałam. Teraz, kiedy ludzie odsuwali się ode mnie, brakowało mi ciepła, troski i zrozumienia, które potrafił mi dać właśnie Dan. Mimo że nie odwzajemniałam jego uczuć, był mi osobą bliską, ważną.

Ten uścisk stanowił coś więcej niż tylko zwykłe powitanie. Dan nie przyjechał do mnie bez powodu. On również tęsknił. Czuł pewną pustkę, której nie wypełniała kawa ze starbucksa albo pączek z nowojorskiej kawiarenki. Każdy z nas wie, jak ogromną tragedią jest utrata przyjaciela. Taka osoba jest wielkim skarbem, który pragniemy zatrzymać dla siebie, na wyłączność. Czasami przyjaźń jest ważniejsza od miłości. Kto zrozumie cię lepiej niż prawdziwy przyjaciel? Tylko on zobaczy ból w twoich oczach, podczas gdy reszta widzi fałszywy uśmiech, który jest dla nich wystarczający. To on rozumie, szanuje, wspiera i wybacza; podnosi na duchu bądź przywraca do świata rzeczywistego, kiedy odlatujesz w krainę czarów.

Wszystkie te cechy posiadał Dan. On był harmonią i ładem, który zniknął z mojego życia. Cassie przypominała tornado, które potęgowało burzę, czyli mnie. Dan natomiast kontrolował nas, sprowadzał na ziemię w wymagających tego sytuacjach. W tym bałaganie, bo tak określałam swoje życie, potrzebowałam osoby, która wprowadzała porządek. Dan zjawił się w samą porę.

Oczywiście chaos zamieszkujący w mojej głowie oraz życiorysie nie był jedynym powodem, dla którego pragnęłam odzyskać Dan'a i przywrócić jego status przyjaciela. Nie ukrywam, że należę do osób wrażliwych, które przywiązują się dość szybko do ludzi. Idąc tym tropem za kolejny argument obrałam swój strach przed całkowitą utratą bruneta. Zamierzałam wykorzystać szansę odnowienia naszych relacji, zanim byłoby za późno. Zawsze musimy próbować zdobywać swoje cele, bo jeśli się nie uda, mamy przynajmniej satysfakcję, iż próbowaliśmy.

Cień 2 - PułapkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz